Mennica Narodowa, godzina 22:05
Atmosfera była napięta w całym pomieszczeniu. Przez to, że Tokio wystrzeliła już wszystkie cztery wolne miejsca w magazynku i został jej już w zanadrzu tylko pocisk. Nie wiedziałam skąd zwinął ją Sergio, ale na pewno powinien się bardziej zastanowić, zanim to uczynił. Byłam ciekawa co by zrobił teraz, gdyby był tutaj w Mennicy, stał obok nas i widział jak chęć władzy kieruję krótkowłosą do kolejnego morderstwa.
—Została ostatnia.—powiedziała niewinnie i uśmiechnęła się, gdy patrzyła na pistolet. Wiedziałam, że w głębi siebie chcę strzelić mi prosto pomiędzy oczy. Byłam tego świadoma.
Poczułam jak Andres mocno ściska moją rękę, bo w tej sytuacji nie wystarczyły mu tylko moje przekonywania, że nic mi nie będzie.Chciało mi się śmiać, gdy pomyślałam, że kilka godzin temu uszłam ledwo z życiem, a teraz ktoś znów na nie poluje. Dzisiaj nie był ewidentnie mój szczęśliwy dzień.
—Na co czekasz? Wszyscy wiemy, że naprawdę chcesz mnie zabić.—prychnęłam i spojrzałam wyzywająco w jej oczy. Tylko świadomość, że nabój jest atrapą, pozwalała mi racjonalnie myśleć i nie panikować.
—Aż tak ci się spieszy na drugą stronę?—przybliżyła się do mnie, tak że nasze twarze były kilka centymetrów od siebie.
—Po co czekać, zaraz inni zorientują się co tu odpieprzasz i mogę Ci gwarantować, że nie będą zadowoleni. Kończy Ci się czas kochanie.—tak bardzo jej nienawidziłam, zastanawiałam się jak by wyglądał ten napad gdyby Sergio wybrał kogoś innego zamiast niej. Może szło by nam łatwiej, moglibyśmy skupić się na napadzie, a nie na wyskokach Tokio.
—Plan Czarnobyl.—syknęła i przycisnęła z całej siły lufę pistoletu do mojego czoła. Nie wiedziałam na co czekała, doskonale wiedziała, że nic jej nie powiem.
—Nie wiem czego nie zrozumiałaś w wypowiedzi ,,Nic Ci nie powiem''.—usłyszałam w oddali czyjeś głośne kroki i nie wiem dlaczego, ale czułam, że była to Nairobi.
—Mów! To ostatnia szansa.—ktoś zaczął głośno walić pięścią w drzwi , a ja odetchnęłam mimowolnie w duchu.
—Dalej strzel, zabij kolejnego człowieka, tak jak zabiłaś tamtego strażnika.—wiedziałam o niej wiele, zapewne najwięcej z całej ekipy, zaraz po Profesorze. Wiedziałam wszytko o każdym. Nie byłabym sobą gdybym nie sprawdziła ludzi, z którymi mam pracować.
Twarz dziewczyny stężała i wyglądała na poruszoną moją wypowiedzią. Zapewne wróciła myślami do tamtego zdarzenia. Czy było mi jej żal? Zdecydowanie nie. Każdy jest kowalem własnego losu i każdy musi mierzyć się z konsekwencjami swoich czynów. Tak jak ona, musi mierzyć się ze swoim sumieniem.
—Skąd o tym wiesz?—złapała mnie za kombinezon i przyciągnęła do siebie. Zrobiła to tak mocno i gwałtownie, że przez chwilę myślałam, że rozerwie mi kombinezon.
CZYTASZ
Bella Ciao || La casa de papel
Hayran KurguTen napad nie udałby się bez niej. Profesor doskonale o tym wiedział, dlatego ją wybrał. Miało nie być żadnych głębszych więzi, ale co gdy takowa była zanim wszyscy pojawili się w Toledo? Czy Carmen wyjdzie z tego skoku cało? Jak zareaguję na widok...