Paryż, godzina 23:48
Stojąc na wąskim balkoniku w samym centrum Paryża wszytko wydawało się piękne. Widok oświetlonej wieży Eiffla był czymś co zawsze koiło moje nerwy. Cieszyłam się, że jestem tu gdzie jestem, że mogę spełniać swoje marzenia. Powiew zimnego wiatru otulił moją skórę, na której pojawiła się gęsią skórka. Szczelniej zawinęłam się w satynowy szlafrok chwyciłam ze stolika obok paczkę fajek. Odpaliłam jednego, po czym się zaciągnęłam. Dym, który wypełnił moje płuca pomagał mi w pozbyciu się nadmiaru emocji w moim ciele. Ten dzień był chyba najbardziej intensywny w moim życiu. A ja dziękowałam wszystkim Bogom jacy istnieją, że mój plan się udał.
Wbrew pozorom bycie zawodową złodziejką nie było złe. Inni będą to odbierać jako przestępstwo, a mnie jako zwykłą materialistkę. Nikt nawet nie pomyśli o tym, że to co robiłam przez całe życie było sztuką samą w sobie. Nie rabowałam jakiś kantorów czy banków. To było zbyt tandetne i bez wyrazu. Moje całe życie opierało się na pewnych zasadach i wartościach, które wyznawałam. Większość powie, że byłam nudziarą i starą panną. Nie byłam jak inni w moim wieku. W wielu 35 lat nie miałam męża ani dzieci, wolałam iść do teatru zamiast do kina, wolałam eleganckie bankiety niż kluby. A najważniejsze kochałam diamenty prawie tak samo jak siebie. Jak pewnie się domyśliliście byłam złodziejką diamentów. Chociaż złodziejka kradnie dla korzyści materialnej, a ja nie sprzedawałam diamentów, które zdobyłam. Byłam kolekcjonerem oraz specjalistką od tych cudnych kamieni. Dbałam o nie jak o własne dzieci, a wszytko po to, żeby stworzyć coś niezwykłego, coś co pokaże wszystkim jak bardzo piękne są te kamienie. Nie byłam do końca normalna, a to co dziś zrobiłam było doskonałym tego dowodem.
Wypaliłam papierosa i ostatni raz spojrzałam na ten cud inżynierii, który miałam przed oczami. Wycofałam się do środka i zamknęłam drzwi od balkonu. Moje małe mieszkanko było tak pięknym i starym miejscem, że do teraz byłam z siebie dumna, że je kupiłam. Te 3 lata tu spędzone były cudowne, a stare meble oraz książki były czymś czego nie dało się zapomnieć. Podeszłam do łóżka i się na niego położyłam, a całe moje ciało przeszedł ostry ból. Moje mięśnie były na wykończeniu, całe poobijane i obolałe. Dzisiejszy skok wymagał ode mnie dużo poświęceń i wyrzeczeń, a ja po prawie 3 miesiącach planowania i ćwiczenia mogłam odpocząć. W najbliższym czasie nie miałam w planach żadnych skoków i postanowiłam, że ten czas poświęcę wyłącznie na odpoczynek.
Kiedy układałam się na bok w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Było to co najmniej dziwne, a ja miałam złe przeczucie. Wiedziałam, że to niemożliwe żeby mnie znaleźli, byłam profesjonalistką w tym co robiłam. Nie bałaganiłam dużo, nikogo nie zabijałam, po prostu wchodziłam i zabierałam diamenty. A ten rabunek planowałam tak długo, że nie było możliwości, że coś poszło nie tak jak powinno.
Z niepokojem sięgnęłam ręką po telefon, który leżał na szafce obok łóżka. Światło zakuło mnie w oczy, które od razu zamknęłam. Dzwonił numer nieznany, a ja miałam dziwne wrażenie, że jeżeli go odbiorę całe moje życie zmieni się diametralnie.
Fanfiction o Berlinie czas zacząć. Postaram się odwzorować emocje w tej książkę jakby to się działo naprawdę. Proszę o komentarze i gwiazdki, ponieważ one pokazują czy podoba wam się czy nie. A nie ma sensu robić czegoś na siłę. ❤️
CZYTASZ
Bella Ciao || La casa de papel
FanfictionTen napad nie udałby się bez niej. Profesor doskonale o tym wiedział, dlatego ją wybrał. Miało nie być żadnych głębszych więzi, ale co gdy takowa była zanim wszyscy pojawili się w Toledo? Czy Carmen wyjdzie z tego skoku cało? Jak zareaguję na widok...