69

7.9K 295 514
                                    

Szliśmy w ciszy, dopóki na horyzoncie nie pojawiła się woda. Doszliśmy nad jezioro. Niepewnie weszłam na drewniany pomost. Deski ugięły się lekko pod moim ciężarem. Rozejrzałam się dookoła. Było tu naprawdę pięknie. Po prawej stronie rozciągała się błękitna tafla, natomiast po lewo zacumowane były dwie łódki. Brunet usiadł na skraju konstrukcji. Zaciągnął buty, oraz skarpetki, po czym zanurzył stopy w wodzie. Uśmiechnęłam się pod nosem i postąpiłam tam samo, po chwili czując chłód, otaczający moje nogi, od kostek w dół, z każdej strony. Nadal milczeliśmy, dopóki nie zdecydowałam się przerwać tej niezręcznej i napiętej atmosfery.

- Powiesz coś? - zapytałam.

- Tu też musimy kiedyś zabrać nasze dzieci - mruknął - Koniecznie...

Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się szeroko. Delikatnie położyłam swoją dłoń na jego ręce. Kąciki jego ust zaczęły się podnosić ku górze i znowu miał ten błysk w oku.

- Chcesz mi wszystko wyjaśnić?

Pokiwałam twierdząco głową. Opowiedziałam mu dokładnie to samo, co Maciejowi podczas naszej podróży. Od momentu, kiedy wsiadł do auta Sebastiana, do momentu w którym zdesperowana dzwoniłam w środku nocy do Flexxiego, po jego telefonie, który po raz kolejny złamał mi serce. Miałam nadzieje, że to ostatni raz, kiedy muszę opowiadać komukolwiek o tych wydarzeniach.

- W życiu nie miałem większego moralniaka - jęknął, kiedy skończyłam - Nie powinienem był w ogóle reagować, ale wiesz...

- Alkohol - mruknęłam.

- I jointy - dodał - Nie no... Myśmy wczoraj wszyscy grubo przesadzili.

Zdjął z głowy kapelusz, oraz przekręcił się lekko w bok, aby pozbyć się także bluzy. Odłożył ubrania koło butów. Teraz miał na sobie białą koszulkę z kolorowym logo SB Maffiji.

- Nigdy ci tego nie mówiłem - zaczął - Ale jak się mocno upale, albo upije, to mam takie... Wizje? Zresztą, ja bardzo często myśle sobie, że powinnaś być z kimś innym... I że byłoby ci lepiej - załamał mu się głos.

- Nie mów, że się popłaczesz Matczak - rzuciłam.

Byłam pewna, że udaje, dopóki nie zobaczyłam pojedynczej łzy spływającej po jego policzku.

- Postaram się to wszystko ograniczyć... Kurwa alko, zielsko, papierosy... Może nawet prace... Żebyś tylko była szczęśliwa.

Teraz to po moich policzkach zaczęły lecieć łzy, których przez tak długi czas nie chciałam wypuścić, z kącików moich oczu.

- Jestem szczęśliwa Michał - mruknęłam - Z tobą.

- Błagam cię - prychnął - Nie mów, że nie wolałabyś, żeby ojcem twoich dzieci był Janek? Maciej? Krzysiek? Kurde nawet Franek...

- Oczywiście, żebym nie wolała - powiedziałam.

Brunet uśmiechnął się słabo.

- Czyli, dasz mi kolejną szanse? - spytał.

- Mam inne wyjście? - mruknęłam.

Ponownie zapanowała cisza. Zdjęłam z siebie bluzę i położyłam ją na nagrzanych deskach. Oparłam się na łokciach, wpatrując z zbliżające się ku czubkom drzew słońce.

- Umiesz pływać?

Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się przez chwile, czy to nie przypadkiem pytanie pułapka.

- Czemu pytasz? - odparłam w końcu.

- Znam cię tyle czasu, a nawet nie wiem, czy umiesz pływać - wzruszył ramionami.

Raz się żyje | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz