88

7.1K 288 174
                                    

W niedziele z samego rana zapakowałam się do pociągu i pojechałam do Piaseczna. Były wybory, dlatego też musiałam spełnić nasz obywatelski obowiązek. Ja głosowałam w miejscu mojego zameldowania, dlatego też przyjechałam do mojego rodzinnego domu.

W pierwszej kolejności udałam się do lokalu wyborczego, który mieścił się w mojej podstawówce. Średnio wspominałam ten okres mojego życia, dlatego zagłosowałam i szybko wyszłam z placówki i na piechotę poszłam do moich rodziców.

Michał został w domu, ponieważ czuł się mocno średnio po wczorajszym piciu z przyjaciółmi. Dzwoniłam kilka razy, jednak nie odbierał. Stwierdziłam, że pewnie śpi, dlatego też poszłam na górę pobawić się z Bartkiem. Obiecałam mu, że następnym razem przyjdę z brunetem i zapewniałam, że tym razem jest między nami wszystko dobrze. Później zjedliśmy wspólnie obiad i pomogłam mamie przeglądać ubrania z jej szafy. W drodze powrotnej byłam obładowana siatami z tymi częściami garderoby, których chciała się pozbyć, a ja postanowiłam dać im drugie życie.

Wieczorem wróciłam do Warszawy. Matczak spał rozwalony na kanapie. Obudziłam go, a chłopak niechętnie zwlekł się z łóżka. Dosłownie w ostatniej chwili Michał zdążył oddać swój głos, ponieważ zbliżała się dwudziesta pierwsza. Jeszcze w lokalu robił sobie selfie oraz kazał mi, żebym sfotografowała jego brudnego buta. Zapewniał, że zaraz wrzuci zdjęcia na instagrama. W drodze powrotnej wymyślił nawet opis i stwierdził, że pod postem napisze „Ale kacówa jprld".

- I na końcu trzy kropki - zapewniał.

- Kiedy my idziemy na imprezę do Mateusza? - spytałam kiedy weszliśmy do windy.

- Do Mateusza?

- No, do Żaby - zaśmiałam się.

- Idziemy na imprezę do Żaby?

- Jesteś głupi? Sam mi mówiłeś, że Pytel cię zaprosił...

- Aaa - zaśmiał się - Impreza Piotra, już wiem... To w czwartek.

- Dobrze, bo we wtorek mam egzamin.

- Online? - spytał.

Machnęłam twierdząco głową, jednocześnie przekręcając klucz w zamku.

- Zdasz - mruknął.

- Wiem, uczyłam się chyba, aż za dużo - stwierdziłam.

- Robimy coś? - rzucił się na kanapę.

- Idź się umyj, proszę cię - powiedziałam - A ja mogę zrobić coś do jedzenia...

- Chce ci się skoczyć do warzywniaka po bób? - spytał z nadzieją w głosie.

- Na kaca ci się zachciało bób?

- No...

- Dobra, ale masz iść się myć w tym czasie - zaśmiałam się ponownie wkładając buty.

- Dobrze mamo - rzucił znikając za drzwiami łazienki.

Godzinę później, kiedy cudem zdobyty przeze mnie o tej porze bób w końcu się ugotował siedzieliśmy przytuleni do siebie na kanapie. Ciepły koc otulał nasze ciała, a ręka Michała oplatała mnie w pasie. Na laptopie leciał jakiś paradokument z Netflix'a, ale w ogóle się na nim nie skupiałam.

Patrzyłam na zamyślonego chłopaka, który wpatrywał się w ekran. Miałam jakieś dziwne przeczucie, że nie mówi mi czegoś. Czegoś istotnego. Cholera, nie wiedziałam, czy mi się wydaje, czy rzeczywiście coś było na rzeczy. Zmrużyłam oczy starając się o tym nie myśleć.

*** 

Wstałam od biurka i szybkim krokiem ruszyłam do salonu.

- Michał... No, Michał - szturchnęłam go mocniej, aby się obudził.

Raz się żyje | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz