Jej życie od kilku dni wyglądało tak samo. Psycholog, atak paniki, leki, posiłki, spędzanie czasu. Na zalecenie lekarza starała się przelać swój ból na kartki papieru. Rysowała, malowała farbami, pisała teksty piosenek, rymowała. Starała się zaczynać żyć.
Taehyung totalnie nie wiedział co robić. Słuchał zaleceń lekarza. Spędzał czas w domu. Był obok niej, lecz czy to pomagało? Wręcz przeciwnie, czuł że zamiast pomagać to jeszcze bardziej wspomaga ból siostry. Nie wiedział tylko dlaczego.
Jednak Nao wiedziała. Czuła ten cholerny żal do siebie, że na nowo martwi swojego brata. Na nowo sprawia że ten czuje się okropnym bratem. Nie wiedziała tylko jak to zatrzymać. I właśnie tutaj wkroczył Jungkook.
Młodszy odrazu wiedział co się dzieje. Wiedział co siedzi w głowie ich obojga. Wiedział jakie demony ich atakują. Wiedział, że muszą raz na zawsze je zlikwidować. Dlatego nie czekając dłużej to on zwołał całą rodzinną rozmowę. Po raz pierwszy w ich życiu.
-Po co ta rozmowa?-odezwał się Taehyung siadając na krześle
-Właśnie, miałam zacząć robić projekt na plastykę-dodaje Nao siadając po turecku na kanapie-O na jaki temat?
-Historia innego kraju, wybrałam Japonię
-Japonia ma bardzo
-Możecie przestać do cholery!-krzyknął wkurzony siadając na krześle
-Co jest Oppa?
-Kookie?
-Mam dość że udajecie, że wszystko gra kiedy nic nie gra. Wiem, że oboje wolicie trzymać wasze emocje, myśli tylko dla siebie, ale to nie jest czas na to. Oboje cierpicie. Ty, nie śpisz po nocach-odezwal się patrząc na Taehuyng'a-dosłownie muszę cię siłą wyrzucać z balkonu do łóżka. Równie z tą samą siłą zabieram Ci whiskey co wieczór. To nie zdrowe kochanie. A ty?-zwrócił się do dziewczyny-Co wieczór udajesz że idziesz spać i że wszystko gra, gdy tak naprawdę spędzasz czas przelewając swoje myśli, swój ból rysując albo pisząc piosenkę.
-Oppa mylisz się po prostu mam ten
-Projekt z plastyki?-przerwał jej-Masz mnie za idiote? Nie jestem Taehuyngiem żeby Ci uwierzyć. Nie po tym gdy co noc płaczesz podczas snu, prosząc Yute żeby przyszedł wcześniej. Proszę mnie aby nie pomagał wam z wyjściem, prosząc Taehuyng'a o zakaz pójścia!-mówi podchodząc do barku nalewajac sobie do szklanki whiskey swojego chłopaka-Ogarnijcie to między sobą wreszcie, zacznijcie rozmawiać o tym
Mówiąc to po schodach wszedł do góry. Wiedział że nie powinien na nich krzyczeć, ale miał dość. Miał dość zajmowania się i pilnowania tej dwojki. Kochał ich. Kochał całym sobą. Byli jego rodziną, najważniejszymi osoba na świecie. Jednak wiedział, że tą sprawą muszą zająć się sami. Bez jego.
Taehuyng nieraz widział wkurzonego Jungkook'a. Za czasów Bts, gdy nie wychodziły mu kroki. Jako dzieciaka, który przegrał jakąś grę. W momencie zamieszkania razem, kiedy powoli docierali się do siebie. Widział go wkurzonego z powodu pracy czy też innych głupstw lecz nigdy nie widział go takiego. Co najgorsze wiedział, że on sam doprowadził go do takiego stanu. Wiedział, że młodszy ma rację.
-Jungkook jest w takim stanie przez nas prawda?-spytała Nao
-Po części a po części jest zły na siebie-westchnął
-Czemu?
-Czuję się winny, że przekonywał mnie o wasze pójście
-Na moją prośbę Taeti
-Znasz go królewno
-Przepraszam-mówi
-Hmmm? Za co?-spytał przesiadając się aby być blisko jej
-Miał rację. Udaje. Udaje że wszystko gra-wyznała
-Ja też nie jestem lepszy, zamiast faktycznie próbować ogarnąć sytuację ja uciekam. Uciekam od tego. Uciekam w wir załatwiania spraw. Zajmuje się wszystkim tylko nie Tobą
-To moja wina Taehyung, kazałeś mi uważać. Nie zrobiłam tego-Miałem cię pilnować, miałem cię chronić nie udało mi się-wyznał przytulając ją do siebie
-Pójdziesz jutro ze mną na sesję do psychologa, chce bys był przy Tym
-Oczywiście skarbie
-Chyba jesteśmy winni mu przeprosiny
-Chyba masz rację-zaśmiał się tuląc ja mocniej
Taehuyng miał tylko siostrę i Jungkook'a. To oni byli jego rodzina. Odskocznią od problemu,jednak w tym momencie sam odciął się od nich. Dopiero teraz, kiedy jego chłopak
Jego skarb, miłość wygarnął mu wszystko. Zrozumiał co zrobił. Teraz musiał wszystko naprawić. Dlatego, gdy Nao poszła do siebie on sam ruszył schodami do sypialni. Jego chłopczyk stał na balkonie i patrzył przed siebie. Nie wiele czasu zajęło mu podejście i wtulenie się w plecy młodszego.-Przepraszam Kookie miałeś rację
-Jak zawsze co nie?-zaśmiał się odwracając przodem do niego-Ja też przepraszam, nie powinienem na was krzyczeć-Zrobiłeś dobrze kochanie, dzięki temu się ogarnąłem
-Cieszę się
-Obiecuję od dziś kładę się spać normalnie i koniec z alkoholem-mówi poprawiając jego włoski
-Mam nadzieję, że dotrzymasz tej obietnicy-odpowiada a starszy tylko kiwa głową po czym nachyla się nad nim i składa delikatny pocałunek
-Dotrzymam
-Trzymam za słowo-uśmiecha się
Taehuyng kochał takie momenty. Momenty kiedy może na spokojnie całować go delikatnie lub obejmować wtulonego. Momenty kiedy można na spokojnie ukazywać swoją miłość do niego. Silną i duża miłość.