Rozdział 22 - To, co nam zostało cz. 4 - Peter

382 23 1
                                    

4 października 2004r.

- Muszę ci coś powiedzieć, kumplu. I nie chcę, żebyś się zezłościł – powiedział James, gdy razem z Syriuszem stali na balkonie mieszkania Potterów.

Syriusz westchnął, przygotowując się, po czym powiedział:

- W porządku. Mów.

- Razem z Lilką myślimy o przeprowadzce z Manchesteru.

- Przeprowadzce z... Mówisz serio? (serious=Sirius żart przy. tł.)

James uniósł brew i uśmiechnął się przebiegle. Syriusz spojrzał na niego groźnie. Nie był teraz w nastroju na cholerne żarty z jego imienia.

-Tak, mówię serio. Znaczy, oboje o tym myślimy. Uważamy, że miasto nie jest najlepszym miejscem dla Harry'ego.

- Nam wystarczało!

James wzruszył ramionami, po czym potrząsnął głową.

Lily dużo mówi o swoim rodzinnym mieście, Richmond. Myślimy nad przeprowadzką tam.

- Do North Yorkshire? Tam nic nie ma poza Torysami i owcami – powiedział Syriusz, machając lekceważąco ręką.

- Lily mówi, że jest tam miło. Pojedziemy tam na wycieczkę po Nowym Roku. Możecie jechać z nami z Remusem.

Syriusz prychnął i skrzyżował ręce z frustracją. Jak mogli mu to robić? Na pewno nie zabiorą Harry'ego aż tak daleko.

- No nie wiem. Porozmawiam z Remusem i zobaczę, co on uważa.

James i Syriusz stali w milczeniu, obserwując ludzi i ruch uliczny poniżej. Syriusz poczuł niepokój. Chciał błagać Jamesa, by nie wyjeżdżali. Jak poradzi sobie z tym, ze jego najlepszy przyjaciel nie jest u jego boku?

Nagle James znów przemówił.

- Naprawdę sądzę, że tak będzie najlepiej. Może ja z Lily dobrze tam nie będziemy pasować, ale to będzie mniej stresujące środowisko dla Harry'ego i to ma znaczenie, wiesz?

Syriusz westchnął. James miał pewnie prawdopodobnie rację, do cholery. Syriusz skinął głową, ale nic nie odpowiedział. Nie istniała rzecz, którą mógłby powiedzieć.

^^^

Remus obudził się nagle, czując, jak Syriusz potrząsa jego ramieniem. Słońce zdawało się dopiero wstawać, a zeszłego wieczora poszli spać dopiero po trzeciej nad ranem. Była niedziela, drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, żaden z nich nie musiał iść do pracy, a Remus nie sądził, że mogło dziać się coś tak ważnego.

- Remus, muszę z tobą porozmawiać, Obudź się! – powiedział Syriusz ponaglająco.

- Dobra! W porządku! Nie śpię, Syriuszu. Co się, do diabła, dzieje? – zapytał Remus, odwracając się twarzą do Syriusza.

- Powinniśmy się przeprowadzić do Richmond!

- Richmond? Rodzinne miasto Lily? Trudno mi sobie wyobrazić, by para gejów miała tam pasować.

- Dotychczas nie miałem okazji ci powiedzieć. Chyba... chyba próbowałem temu zaprzeczyć. Ale James i Lily myśleli o przeprowadzce do tego miasta, zanim... - zaczął Syriusz, ale nie potrafił dokończyć.

Remus skinął głową i ze współczuciem dotknął ramienia Syriusza.

- Sądzę, że może tego by chcieli.

- Możesz mieć rację, Syriuszu. Ale jak sobie poradzimy? Będziesz musiał znaleźć pracę, wiesz? I ja będę musiał szybko znaleźć jakąś w Richmond. Nie mam wiele zaoszczędzone, ale może wystarczy, żeby się tam przenieść.

To, Co Nam Zostało | TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz