2.

61 10 2
                                    

Między Polską a USA, 13 kwietnia, 23:48 czasu polskiego 

Cameron patrzył na pogrążoną w śnie dziewczynę. To był jakiś żart, to musiał być żart.

Dlaczego akurat on musiał się zajmować piętnastoletnią dziewczyną? Czy nikt nie widział, jak to niedorzecznie brzmiało i wyglądało? uprzedzano ich, że na początku tego cholernego "eksperymentu" mogą wystąpić różnice wieku, ale... dlaczego akurat on musiał mieć takiego pecha? O takich ludziach się słyszy, nimi się nie jest.

To musiała być pomyłka. W dodatku nie mówiła po angielsku! Gdy spróbował ją o cokolwiek zapytać, usłyszał tylko "I don't speak English" i po sprawie...

- Halo? - powiedział, odbierając połączenie przychodzące od Bryce'a, swojego przyjaciela i współczłonka zespołu.

- No siema, co to za laska, którą ci przypisano? - w głosie wokalisty pobrzmiewała autentyczna ciekawość. Mężczyzna był rozluźniony, spokojny i pewny siebie, czego Cam tak bardzo mu w tej chwili zazdrościł...

- Bryce, ona ma  p i ę t n a ś c i e  lat.

Jego przyjaciel wybuchnął nieposkromioną, powalającą salwą śmiechu. Cameron mógłby się założyć, że mężczyzna miał wtedy łzy w kącikach oczu.

- To nie jest zabawne - fuknął tylko, ale zaraz zreflektował się i westchnął. - A tobie, jak zakładam, poszło znacznie lepiej? - ku jego zdziwieniu Bryce zmarkotniał i zamarł, a następnie westchnął. Jeżeli to możliwe, wydawał się bardziej załamany niż Cameron.

- To... to moja eks, wiesz, ta Sally. Chyba nie zaktualizowali mojego statusu na Facebooku i nie wiedzą, że z nią zerwałem - Bryce próbował obrócić to w żart, ale bezbarwny ton kolegi jeszcze bardziej podkreślił emocjonalne nacechowanie jego wypowiedzi.

Cameron otworzył szerzej oczy ze zdumienia. Współczuł przyjacielowi chyba bardziej niż sobie. Sally na początku była wierna, pełna życia, radosna i wydawało się, że kochająca. Potem jednak z zimną krwią zdradziła Bryce'a z pierwszym lepszym studencikiem Harvardu.

Najgorsze w całej tej historii było jednak to, że Bryce'owi zaczęło na tej dziewczynie zależeć. Powoli zaczął coś do niej czuć, się zakochiwać, a jej zdradę mocno przeżył.

- Wiesz, Cam, nie musi być tak źle z tą twoją piętnastolatką - stawiając akcent zdaniowy na ostatnie słowo, zmienił temat wokalista. - W końcu za rok będzie miała szesnaście, a za dwa lata siedemnaście... to tak idzie.

- Zapominasz chyba, że ja też się starzeję.

- Spróbuj ją jakoś poznać. Umówmy się tak: ja postaram się jeszcze raz z Sally, a ty z tą dziewczyną, jakkolwiek ma na imię. Pogadaj z nią, dowiedz się o niej czegoś...

- Nie mówi po angielsku.

- O,.. cholera. To rzeczywiście problem. Łatwo się nauczyć, ale... okej, jesteś w dupie, stary.

- Myślisz, że o tym nie wiem? Masakra. Jutro zadzwonię do urzędu i zapytam, czy to nie pomyłka. Dobra, Bryce, kończę już. To już mój drugi lot, zresztą muszę się przespać z myślą, że zostałem dziecięcym opiekunem.

- Trzymaj się - zakończył rozmowę jego przyjaciel, a gitarzysta westchnął. Cała ta ustawa była zupełnie bez sensu, od początku to wiedzieli. Dodatkowo, rząd ustalił, że skargi i prośby można było pisać dopiero po trzecim roku eksperymentu, więc nie mógł jakoś poprosić o zmianę osoby mu wyznaczonej. Miał ogromną nadzieję, że cała zaistniała sytuacja to pomyłka...

~*~

Lotnisko w Los Angeles, 

14 kwietnia 5:00 czasu polskiego,

 13 kwietnia 20:00 czasu amerykańskiego.

Weronika patrzyła kątem oka na prowadzącemu samochód Camerona. Był spięty i niezadowolony. Widać było, że tak jak ona nie wie, czy zaistniała sytuacja jest pomyłką czy głupim, rządowym żartem. 

Gdy zemdlała na lotnisku (co, nawiasem mówiąc, było totalnie beznadziejne), nawet nie podszedł. Nie przyszło mu do głowy, że mógłby zostać sparowany z tak młodą osobą. Kobieta, która ją przyprowadziła, tylko przedstawiła ich sobie i odeszła.

Cameron obdarzył ją wtedy zdumionym spojrzeniem i, nic nie mówiąc, wsiadł do samolotu. Pewnie spodziewał się przepięknej, seksownej dwudziestolatki, a nie chudej, brzydkiej piętnastolatki. Zresztą dlaczego miałoby być inaczej? Ktoś taki jak on zasługiwał na kogoś lepszego...

Dlatego właśnie, by nie psuć życia sobie i, w głównej mierze, DJ-owi, napisała do mamy.

On jest starszy o jakieś 10 lat!!!

Niedługo później, mimo iż ówcześnie była w Polsce jakaś trzecia nad ranem, jej mama zadzwoniła do niej z mniej-więcej dobrymi wieściami. 

- Hej, Werka. Dzwoniłam do urzędu, by zapytać, czy to nie pomyłka. Powiedziano mi, że nie, a ten Cameron jest starszy od ciebie o sześć lat. Wymusiłam na nich, żeby zmienili sparowanie, ale dali mi opcję, żebyś na dwa lata wróciła do domu, do Polski, po tygodniu mieszkania w Stanach. Albo to, albo nic. Chciałabyś tak? To jest zupełnie nieprzyzwoite, byś mieszkała z takim starszym facete...

- Mamo,.. daj spokój - przerwała jej córka. - Chcę tą opcję i po temacie, okej? - z tymi słowami Weronika się rozłączyła. Była zmęczona i senna. Wyciągnęła z bagażu podręcznego słuchawki i przygotowała się do startu, zanurzając się w świat muzyki tworzonej przez siedzącego przed nią mężczyznę.

Teraz obserwowała, jak prowadził swojego białego Range Rover'a. Po chwili westchnęła cicho i jednym kliknięciem włączyła muzykę, wjeżdżając do miasta świateł, znanego także jako Los Angeles.

 "She said, welcome to the city

   Where the girls are pretty

  Where the boys drink whiskey

  They enjoy gettin' risky

  Oh, she feeling frisky, yea..."

Szkoda, że jej nikt nie zgotował powitania. Chciałaby choć na chwilę poczuć, że ma szansę być akceptowana w swoim nowym "domu".

Dobrze, że jak na razie, zostaje tu tylko na tydzień. Nie była jeszcze gotowa stawić czoła nowemu miejscu w pełni. Nie umiała się porozumieć w tutejszym języku, nie potrafiła dostosować się do nowego życia. 

Zresztą, ta różnica wieku... Sześć lat to dużo. Zbyt dużo. Nie było szans, by się dogadali. On był popularny, popularny w skali światowej, a ona... nie ukrywajmy, była nikim, nikim interesującym, nikim ważnym. Weronika dobrze widziała reakcję Camerona, wiedziała też, jak ona sama zareagowała. To nie miało szans. Zbyt wiele ich różniło, zbyt wiele ich oddzielało, a nic nie łączyło.

Dlaczego dziewczyna nie pomyślała, że to tylko rzeczy powierzchowne, nieważne? Dlaczego nie wzięła pod uwagę, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje?

Dlaczego Cameron tego nie zrobił?

Na te pytania chyba tylko los znał odpowiedź...

~*~

Krótka wskazówka dla niedoinformowanych: Bryce Savage jest wokalistą w zespole, a Cameron Wales zajmuje się ogólnie całą "resztą" muzyczną.

Destiny | C. W.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz