Los Angeles, 23 kwietnia, 12:21
- Nie umiem - parsknęła, mimo woli się uśmiechając. Prośba Camerona była dość absurdalna, ale, niewątpliwie, odciągnęła ją od złych, wręcz krzywdzących myśli.
- Skąd wiesz, skoro nie spróbowałaś? - uśmiechnął się łobuzersko, a w jego oczach ukazały się radosne iskierki: - No weź, co ci szkodzi?
Dlaczego to zdanie pojawiało się w jej życiu coraz częściej? To nie był dobry znak, prawda?
- Okej - ustąpiła. - Ale daj mi czas... tak ze dwa dni?
- Super, akurat na jego urodziny - usłyszeli i prędko odwrócili głowy. To wrócił Bryce, który, choć tego nie wiedzieli, obserwował ich od dłuższego czasu. Był bardzo zadowolony z tego, co zobaczył. Z tego, że powoli, małymi kroczkami, zaczęło im się układać. Cieszył się ze szczęścia przyjaciela, choć sam takowego nie otrzymał. Przynajmniej jeszcze nie teraz...
- Masz urodziny za dwa dni? - Weronika spojrzała spojrzała zdumiona na DJ-a, wciąż się od niego nie odsuwając.
- Chyba tak - mruknął, uśmiechając się krzywo. Dyskretnie objął ją ciaśniej ramieniem i ścisnął delikatnie jej przedramię, tak, by Bryce nic nie zauważył. Nie miał zamiaru tłumaczyć potem przyjacielowi, co między nimi jest lub czego nie ma.
Chociaż, na dobrą sprawę, i tak nie miał to sensu. Pewnie i tak tego nie uniknie...
- Tęsknisz za jazdą? - zapytał nagle gitarzysta, patrząc na brązowe siodło z licowej skóry. Weronika wydawała się być zdumiona tym pytaniem, ale po chwili odpowiedziała, powoli dobierając słowa:
- Tak, chyba tak. Wcześniej bywałam w stajni conajmniej cztery razy w tygodniu, a teraz... no, teraz wcale. Brakuje mi tego.
- Niedaleko stąd jest taka jedna stajnia. "Ranczo Podkowa" czy jakoś tak. Może byś się tam wybrała..? - Bryce nagle włączył się do rozmowy. Cam skinął głową, w ten sposób dziękując mu bezgłośnie.
- A... a wiecie może, czy jeżdżą tam westernowo czy skokowo..? - oboje mężczyźni parsknęli śmiechem, a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko. Jasne, że nie wiedzieli.
- Nie mam pojęcia. Zadzwoń czy coś i daj znać, czy chcesz tam jechać - Cameron wciąż uśmiechał się szeroko do Bryce'a, który z niewiadomych powodów był tak samo rozbawiony jak on. Usłyszeli szczekanie Ellie. Bryce wyszedł, by zobaczyć, dlaczego york tak się zachowuje. Suczka były jednym z tych nielicznych psów, które szczekały tylko wtedy, gdy coś bardzo je zdenerwowało.
- Mam nadzieję, że zaszalejesz z tym rysunkiem - wyszczerzył się szeroko Cameron. Weronika skrzywiła się lekko, ale w jej oczach widniały radosne iskierki.
- Zrobię to na bazie jednego z twoich zdjęć. Masz jakieś propozycje? - Cameron zmrużył lekko oczy na jej pytanie.
- Weź jakieś z Instagrama. Zaczekaj, zaraz ci podam... Nie. Pewnie ty już mnie obserwujesz, co? - wyszczerzył się jak głupi i się zaśmiał. Cały czas zapominał, że Weronika jest ich jako taką "fanką".
- Od jakiegoś czasu, ale dzięki, że się zorientowałeś - parsknęła śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. - W takim razie... dam ci wyzwanie. Zorientuj się, które konto jest moje - oczy jej zabłysły, a gitarzysta jęknął głucho.
- Ale ty wiesz, ile ja mam obserwujących, co?!
- Tak - jej mina przypominała teraz wyraz twarzy złośliwego diabła po spłataniu komuś psikusa. Pięknego diabła, tak swoją drogą...
What?!
Nie, on tak nie pomyślał. To złudzenie, tekst się zepsuł. Kot przebiegł po klawiaturze. Wcale tak nie było. To iluzja. Naprawdę. Na pewno. Na serio.
- Cam! - Bryce zawołał przyjaciela. Mężczyzna wstał i, skinąwszy Weronice głową, poszedł w stronę kolegi.
~*~
- I jak tam z wami? - Bryce położył nacisk na ostatnie słowo, przyglądając mu się poważnie. Cam skrzywił się, po czym uśmiechnął.
- Tak czułem, że nie uniknę tego pytania... Cóż. Trudno powiedzieć, by, jak na razie, było takie pojęcie jak "my". Chyba jeszcze trochę na to za wcześnie, chociaż nie wiem, czy kiedykolwiek będzie inaczej...
- Wiele się zmieniło, co? Nie wiem nawet, w jakim dokładnie momencie, ale coś się zmieniło między wami. I dlatego staracie się dać sobie szansę. Mam wrażenie, że wiele pomogło to, że wreszcie ta dziewczyna jest w jakimś "przystępnym" wieku...
- Chyba... Chyba nie było takiego jednego przełomowego momentu. To... idzie powoli i żmudnie, ale... idzie. I chyba tylko to powinno się liczyć. Trochę tak, jakbyś nastrajał gitarę. Nie możesz tego zrobić za szybko, za mocno, bo ci struna pójdzie. Nie możesz tego zrobić za słabo, bo dalej nie będzie nastrojona...
- Czaję - Bryce spojrzał w zamyśleniu na kolegę i popił wodę ze szklanki. Przyjaciel siedział przed nim ze skrzyżowanymi nogami, bawiąc się swoją gitarą. Zoe kręciła się wokół jego nóg, patrząc spod byka na leżącą Ellie. Cameron rozejrzał się po ich muzycznym studiu, po czym znów skierował wzrok na wokalistę. Nie był pewny, czy powinien dopowiedzieć coś jeszcze.
Wreszcie zdecydował się, podnosząc oczy na przyjaciela. Na jego twarzy widniała konsternacja, ale także jakiegoś rodzaju pewność.
- Wiesz... chyba chciałbym, żeby to się udało.
Bryce zamrugał i wciągnął powietrze przez zęby ze świstem. Nie podziewał się tego, ale zarazem cieszył się, że wreszcie coś się zaczęło zmieniać między tym dwojgiem. Postanowił wesprzeć przyjaciela i powiedział:
- To pokaż jej, że nie zamierzasz odpuścić, oraz że może stać się częścią twojego życia, że już nią jest.
- Nie rozumiem. W jaki sposób? - Cam spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami. Dobrze czuł, że Bryce ma już jakiś genialny plan.
- Za dwa dni przyjedzie Schmidt i Sullivan. Przedstaw im ją, niech się poznają. Niech poczuje, że może tu zostać, że to może być jej dom. Inaczej będziecie to cały czas tak, jakby była tu tylko na jakiś czas. Musi uwierzyć, że jest szansa, by została tu na zawsze. Ty też musisz to zrobić, Cam.
CZYTASZ
Destiny | C. W.
RomanceCzy coś takiego jak przeznaczenie w ogóle istnieje? Czy los rzeczywiście jest zaplanowany, ma wpływ na nasze życie? Od 2022 roku na całym świecie wprowadzono ustawę, według której to rząd i wybrane specjalnie do tego zadania osoby będą łączyć młodyc...