Nowy fetysz?

185 10 2
                                    

Zdyszana siedziałam przy drzwiach opierając się o nie plecami.
-Jak ona się czuje? - zapytałam kiwając głową na Aśkę. 
-Słabo. Nie wierzę, że ktoś ot tak potrafił się wgryźć w ciało i rozszarpać je. Rana jest głęboka, jest tu jakaś apteczka?
-Mam coś w walizce, ale to się nadaje do szycia. Pokaż mi to - rana pulsowała, była głęboka i szarpana, widać że bardzo ją bolało, dotknęłam jej czoła, była rozgrzana jak kaflowy piec- kurwa ma gorączkę, czy to możliwe, że dostała tak szybko zakażenia? Tu potrzebne są antybiotyki, nie mam nic takiego przy sobie, Rozalia!!!! Masz coś?
-Niestety, ja nawet nie mam apteczki. 
-Zobacz w mojej, tam powinien być paracetamol, podaj mi go. Anka podaj butelkę wody i potrzymaj jej głowę. Ja pierdole co się dzieje?!!
-Dalej nie mogę się nigdzie dodzwonić, nic kuchnia nie działa. 
-Włączcie telewizor może tam coś więcej powiedzą. 
Niestety żadna z nas nie rozumiała ani słowa, jednak obrazki jakie przewijały się za plecami reporterów nie napawały optymizmem. 
Miasto z minuty na minutę popadało w mrok. Przeszukiwałyśmy też internet. Pisano o pochodach umarłych! Ludzie, którzy powinni nie żyć, brnęli przed siebie i pożerali żywych. Nikt nie wiedział jak nad tym zapanować. Na ulice wyjechało wojsko, ale im również było trudno zapanować zarówno nad tłumem jak i nad umarłymi. W dodatku w tłumie co jakiś czas wybuchały zamieszki. Co najgorsza ta histeria opanowała cały świat. 
Najbardziej zapamiętałam artykuł z jakiegoś amerykańskiego portalu, który był opatrzony dużym czerwonym napisem "APOKALIPSA kara boska spłynęła za nas za nasze grzechy". Nigdy nie wierzyłam w żadne bóstwo ale czy to najwyższa pora na nawrócenie? 

-Nie możemy tu tak siedzieć jak szczury w kanale, musimy się stąd wydostać. 
-Takaś mądra? Gdzie chcesz iść?- Baśka cedziła słowa przez zęby. 
-Do samochodu i spieprzać? 
-Samochód ci się nie przyda, miasto jest zablokowane, nie można się przebić. 
-Co ty mówisz?- mój głos zabrzmiał co najmniej dziwnie, sama nie poznawałam jego tonu, byłam przerażona tak samo jak one. 
-Tak piszą w necie, nie ma wyjazdu z miasta, nikt nie wyjedzie i nikt nie wjedzie. Za dużo ludzi się zebrało, nie potrafią nad tym zapanować. 
-Ja to pierdole - zaczęła Kasia- ja za dwa dni mam koncert! Wypuść mnie, idę do swojego hotelu. 
-Co ty bredzisz?
-Wypuść mnie!! Chce stąd wyjść- zastawiłam jej drogę - odsuń się, nie chcesz żebym użyła siły - zamachnęła się, jednak jej ręka zastygła w powietrzu, Ania złapał ją i przytrzymała. 
-Uspokój się kretynko! Nie ma koncertu! Czy ty nie widzisz, że świat stanął na głowie? 
-Puść mnie ty szmato!!! Wychodzę czy się to wam podoba czy nie!!
- A co z Asią? To twoja kuzynka!!! 
-Pierdolę ją, tak samo jak was - to był jej ostatnie słowa skierowane w naszą stronę, wiem, że była w szoku i do dzisiaj sobie pluję w brodę, że jej nie zatrzymałam. Dziewczyna wybiegła i więcej jej nie widziałyśmy. 
Asia leżała na łóżku. Leki nie pomagały. Parzyła coraz mocniej, Ania robiła jej okłady na całym ciele, zimne ręczniki po kilku chwilach zaczynały parzyć, w końcu włożyłyśmy ją do wanny z zimną wodą. Spowolniłyśmy gorączkę. Przynajmniej tak się nam wydawało. 
Zaczynało się ściemniać. Byłyśmy głodne i przerażone. 
-Dziewczyny tutaj jest kuchnia? 
-Chyba tak, a czemu pytasz?
-Kuchnia to jedzenie i ostre narzędzia? Może trzeba się nam uzbroić? - w końcu któraś zaczęła tutaj myśleć.
-Masz rację, ale która zejdzie na dół? 
Było nas sześć, jedna niezdolna do czegokolwiek, jedna musiała mieć na nią oko- ta osobą byłą Basia, zostało nas jeszcze cztery. 
Gramy w marynarza, tak będzie najsprawiedliwiej. Padło na mnie, Rozalię i Ankę. Dzięki Bogu. Nie zostawiłabym Rózi samej. Nie po tym czego się dowiedziałam. 
-Ok, wyruszamy. Zamknij drzwi, wrócimy najszybciej jak się da. 

*****************************************
Kiedy zapanował nieustający chaos, chłopcy mieli zostać eskortowani poza miasto, wiadomo VIP-y. Szóstka z nich siedziała w busie i czekali tylko na najmłodszego. Chłopak wyszedł pozwiedzać miasto, chociaż nie bardzo podobało się to menadżerom. Nie dziwię mu się, był młodym facetem, chciał też od czasu do czasu pożyć "normalnym" życiem. 
-Któryś z was ogarnia temat? Gdzie się wybieramy?
-Puchatek* załatwił transport, ale musimy dotrzeć do Niemiec, tam będzie czekał na nas samolot, który zabierze nas do Korei.
-ARMY? - głos Jimina zadrżał, wiedział co to oznaczało. 
-Nie mamy na to wpływu. Nie mamy wpływu już na nic. 
-Czemu do Niemiec?
-Nie wiem, tyle mi powiedzieli, nie pytajcie. Gdzie ten szczeniak?
-Wróci, pierwszy raz się odważył wyjść na miasto i od razu się wszystko zaczęło walić- czarny humor Min Yoongiego chyba nie był zbytnio na miejscu, ale coś w tym było. Nie żebym obwiniała JK'a o apokalipsę zombie, o nie. To po prostu bardzo trafne spostrzeżenie. 
Chłopcy nerwowo kręcili się w okół busa wypatrując najmłodszego członka zespołu. 
Jeśli myślicie, że najmłodszy oznacza, że najłatwiejszy cel to jesteście w ogromnym błędzie. 
Jungkook był posiadaczem czarnego pasa w taekwondo, nie martwiłabym się o niego aż za bardzo, wiedział jak się bronić. W dodatku był z osobami ze staffu plus ochrona. Pozostało tylko czekać. 
Po kilkunastu minutach zobaczyli biegnącego chłopaka w ich stronę. 
-Przepraszam was - pokłonił się nisko - nikt mi nic nie mówi, każdy nabieraj wody w usta, hyung co się dzieje??- spojrzał błagającym wzrokiem na Jina. 
-Wskakuj, opowiem ci w busie. Nie mamy za dużo czasu. 
Oczy chłopaka robiły się coraz większe. Nie wierzył, albo nie chciał wierzyć w to co słyszy. Ale wtedy przypomniał sobie, że widział dziwne zachowania ludzi na mieście, ale pomyślał, że po prostu są pijani albo mają dziwne poczucie humoru. Jego twarz z każdym wypowiedzianym słowem robiła się coraz bledsza, dłonie zaczęły mu się pocić, zaschło w gardle. Nerwowo drapał się za uchem. 
-Nie wierzę w ani jedno twoje słowo, wkręcacie mnie, tak? Gdzie są kamery? Macie ze mnie ubaw?! Kręcimy nowy program i zapomniałeś mi powiedzieć? 
-Nie! To się dzieje naprawdę. usiądź i spójrz przez okno. 
Jego oczom ukazał się przerażający widok. Totalna demolka, palące się samochody, rozbiegani ludzie, płaczące dzieci, jedni okradali sklepy rozbijając witryny, inni szarpali się nie wiadomo o co, ktoś biegał z siekierą rozbijając głowy przypadkowym ludziom, gdzie indziej kobieta z połową twarz zjadała ludzką nogę, kiedy właścicielka owej nogi leżała i dogorywała na środku ulicy, grupa napakowanych mężczyzn posiłkowała się siwym panem i nie było widać końca tego rozgardiaszu. 

UśpieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz