Iskierka życia

37 7 29
                                    

-Co ja zrobiłam? Wypuściłam pod nasz dach tego gnoja. Ona mi nie wybaczy -  Justyna krążyła wokół stołu, z niedowierzaniem i przerażeniem analizowała ostatnie wydarzenia - Znowu cierpi. Przeze mnie.
- Skarbie, nie miałaś pojęcia kim jest ten człowiek. Ja nie miałem pojęcia. Ostatniej rzeczy jakiej bym się po nim spodziewał, to fakt, że jest oprawcą Susanny. - Tae starał się uspokoić rozemocjonowaną kobietę.

-W tych okolicznościach, nie możecie tu dłużej zostać -  Ania poprosiła przybyszy o opuszczenie ich domu. - Spakujemy wam trochę prowiantu i podwieziemy, jak najdalej stąd. To chyba najrozsądniejsze rozwiązanie. - powiedziała to spokojnym aczkolwiek bardzo stanowczym tonem. Udała się do kuchni by w ciszy spakować kilka rzeczy, poprosiła tez Jina o jakieś czyste koce i ubrania. 
Nadal są ludźmi. Pomimo wyrządzonych krzywd, nie wypuszcza ich z gołymi rękami. 

Przemoczony JK wszedł do domu.
Ściągnął zabrudzone buty. Posadził ukochaną na ziemi. Pomógł się rozebrać z zabłoconych ubrań. Był bardzo poruszony. Miał przed sobą dorosłą kobietę, która obecnie była zbyt sparaliżowana żalem żeby ruszyć nawet ręką, z wielkim oddaniem i troska pomagał jej w każdej czynności. 
Byli zbyt przejęci całą sytuacją i nie zauważyli jednego drobnego, ale tak ważnego aspektu, który kiedyś był normą. Światło. W każdym pomieszczeniu paliło się światło. Nie trwało to długo, może z dwie godziny. Może krócej.
Czy to nowy początek? 
Razem stanęli pod prysznicem. Odkręcił kurek z ciepłą wodą. Delikatnie masował skostniałe blade ciało dziewczyny. 
-Wiem, że Cię boli. Ale spójrz chociaż na mnie.  - podniosła wzrok. Przeraził się. Jej oczy były puste, pozbawione blasku i takie szare. - Wróć do mnie, skarbie.
Całował jej delikatną skórę, starając się wskrzesić w niej chociaż jedną małą iskierkę życia.

dwa dni później

Po silnych lekach, jakie zafundowała jej Sabinka, przespała całe dwa dni. 
Ze zgrozą stwierdziła, że znowu nie potrafi mówić. 
Nie poddała się. Jeśli nie głosem, będzie wyrażała słowa w inny sposób, całą sobą, gestami i przecież potrafi pisać! 
Powoli spuściła nogi z łóżka, pierwszy dotyk zimnej podłogi sprawił, że po jej stopach przebiegł delikatny dreszcz. Zarzuciła coś na siebie, z szuflady zabrała długopis i kawałek papieru. 
Jungkook siedział nad kubkiem parującej herbaty i coś pisał. 
Po cichutku podeszła i pocałowała go w policzek. Spojrzała w brązowo-czarne oczy, które zawsze patrzyły tak samo, z oddaniem i miłością. 
Ucieszył się na jej widok, wstał i mocno przytulił ją do siebie. 
-Jak się czujesz? 
Pokiwała ręką, starała się coś powiedzieć, ale słowa utkwiły gdzieś głęboko w gardle i nie chciały wyjść na zewnątrz. Szybko naskrobała na kartce dwie literki OK, usiadła obok niego i podkradła herbatę. 
-Znowu cię zacisnęło? Ok, nie musisz odpowiadać - splótł ich palce - To minie. Kocham cię - złożył delikatny pocałunek na lekko zaróżowionych ustach. 
Ile spałam?

-Dwa dni - odpowiedział zgodnie z prawdą. 
Uderzyła się w czoło 

 Uderzyła się w czoło 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
UśpieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz