Zagubione przemilczały jeden fakt.
Uznały, że to przewidzenie. Nie realne. Nie mogło się wydarzyć. Nie po takim czasie.
Mianowicie kiedy w końcu dotarły na brzeg, zmęczone opadły na suchym piachu, usłyszały dziwny hałas. W pierwszej chwili nie zarejestrowały co to. Przecież od tak dawna...
Nad ich głowami przeleciał helikopter.
Duży wojskowy helikopter.
-Powiemy im?
-Uznają nas za wariatki.Andżelika.
O całym zamieszaniu już nikt nie pamiętał.
Pary wprowadzały się do wybranych lokali.
Nara, nie chcąc czuć się jak piąte koło u wozu wybrał inne miejsce. Małe, przytulne mieszkanko. Stwierdził, że i tak dostał więcej niż kiedykolwiek miał w życiu.
Andzia, została z Anjinami.
Ale nie zrezygnowałała z planu dorwania Narachana w swoje szpony.
Ponieważ do tej pory najlepiej dogadywała się z Sabiną, to też z nią chciała się wybrać do pobliskiego "sklepiku".
-Wybieracie się gdzieś?? - zapytała Justyna - Nie traktujcie mnie jak trendowatą. Widzę wasze spojrzenia. I to jak ściszacie głos kiedy przechodzę. Chce żyć! W taki sposób mi nie pomagacie.
-Idziemy na łowy. -dziarsko odpowiedziała Andzia - nie, nie na ryby. Bo szczerze, to nie wiem co sobie tam w tej malej główce pomyślałaś. Muszę wybrać jakąś extra sukienkę. I buty. I dodatki. Wiesz o co chodzi? Zarzucam sidła na Narachana
Oj i znowu skojarzenia ze zwierzyną.
Sabina parsknęła śmiechem.
-Ok, ok. Rozumiem. Idę z wami.Mały butik, kiedyś tętnił życiem.
Na manekinach nadal wisiały przeróżne kolorowe szmatki, sukienki, żakiety, kombinezony. Duże lustra pozwalały przejrzeć się z każdej strony. Przy kasie wystawa świecidełek.
Stały już przed sklepem. Drzwi wejściowe były zamknięte. Chwilę się szarpały, ale dały za wygraną.
-Mogłyśmy zaprosić Susanne, przecież nikt inny jak ona nie zna się na modzie. Prowadziła swój butik. Pomogła by ci dobrać dodatki. I sukienkę do figury.
-Tak! Ale wtopa! Zapomniałam!!! - wykrzyknęła Sabinka. - Ale dziewczyny! Planuje w najbliższym czasie zorganizować wieczór panieński, więc jeszcze skorzystamy jej z porad.
-Ulala, wieczór panieński. Co ja słyszę. To oznacza, że będzie też ślub? I wesele?? - Bączek podskoczyła z radości. - Muszę wam to powiedzieć. Cieszę się, że na was trafiłam.
-Raczej my na ciebie - poprawiła ja Sabinka.
-To która idzie zajrzeć na tył?? Może zagramy w marynarza? Albo jakaś inną wyliczankę?
-Dajcie mi się wykazać. Wejdę od tyłu i was wpuszczę.
Justyna uzbrojona w poręczny toporek weszła tylnymi drzwiami. Ostrożnie stawiając każdy krok. Nie chcą zbudzić nieumarłych. Pusto.
Przechodząc przez sklep, chcąc otworzyć dziewczyną drzwi, przypadkiem spojrzała w lusterko. Przystanęła. Była blada, miała podkrążone oczy, a włosy w wielkim nieładzie. Poklepała się po bladym licu, chcąc nadać im różowego odcienia.
-Halo, Justyna otwórz w końcu!
-Już, już.
Złapała za klamkę, zamknięte.
-Nie ze mną te numery. - z całej siły uderzyła toporkiem rozwalając zamek - zapraszam drogie koleżanki.
- O mój borze! - wymsknęło się z ust Andżeliki - jakie cuda! Ile kolorów! Tęczowy zawrót głowy! Nie wiem co wybrać - jej palce wyruszyły w podróż po wieszakach, dotykając każdą napotkaną rzecz, jej podniecenie rosło z każdą minutą - Dziewczyny ratujcie! Ja nie wiem. Czy spodnie, spódniczka? Żakiet? Czy bluzka? A może mini? Czy maxi? Szpilki? Koturn? Różowe? Zielone? Niebieskie?
Kobiety głośno westchnęły, posłały sobie jedno z tych spojrzeń i zabrały się za poszukiwanie idealnego fatłaszka.Susanna, z racji wyuczonego zawodu, mogła zająć się "nauczaniem" Marysi.
Dziewczynka niedługo skończy 4 lata.
Można więc śmiało wprowadzać ją w tajniki życia przedszkolaka.
Pod gruszą, bo na świeżym powietrzu zawsze lepiej, rozsiadły się wygodnie i spokojnie mogły się skupić na nauce. Rysowanie pierwszych wzorów bardzo pochłonęło Max.
Dziewczynka z entuzjazmem wzięła się za rysowanie. Garść kolorowych kredek rozsypała się po stoliku. W skupieniu, z wyciągniętym językiem rysowała kolorowe coś.
Zuzi rosło serce wiedząc jak bardzo się starała i angażowała.
CZYTASZ
Uśpieni
TerrorŚwiat w jednej chwili stanął na głowie. Wszelkie zasady dobrego wychowania przestały obowiązywać wraz z pierwszym ugryzieniem. Ludzkie mięso trafiło do menu jako danie główne. Na ulicach miast rozpanoszyli się smakosze. Uśpione dusze, które utkwi...