Renate

124 9 13
                                    

Ekipa obudziła się i od razu zauważyła brak jednej osoby. 
Najpierw przeszukali stację i łazienki. Nic. Pomyśleli, że może poszła na spacer, skoro rower i wszystkie jej rzeczy zostały. Również nic. Co jest do licha??? Gdzie podziała się Lillka??!!

Lilly

Z wielkim bólem głowy otworzyłam powoli ciężkie powieki, wydawało mi się, że słońce wypala mi źrenice, było tak jasno! Nad moją głową wisiała ogromna halogenowa lampa, która świeciła niczym najbliższa gwiazda naszej planety. Siedziałam na krześl   e, a moje ręce były związane za plecami. Mocny węzeł wpijał się w skórę. Nogi również miałam przywiązane do krzesła. Nie miałam spodni, byłam tylko w majtkach i koszulce na ramionkach. Co jest kurwa? Szarpałam się i szamotałam. Nic to jednak nie dało. 
Usłyszałam to pierdolone chrobotanie i nieskończony odór rozkładającego się ciała. 
Byłam w dupie. 

Ekipa

-Nie odeszła, nie ona. Znam ja od urodzenia. Coś się musiało stać. 
- Jesteś co do tego przekonana? 
- Namjoon, tak! Oddałabym za nią życie. Jest w niebezpieczeństwie! Ja to wiem!! - Rozalka podniosła alarm.
-Na zapleczu pusto, nie ma Bena, nie ma tez jego strzelby. 
-To podpadające. Gnój uśpił naszą czujność! 
Kook wybiegł na dwór. Niczym pies tropiący szukał jakiś śladów. 
Od kilku dni na tym padole łez dzieją się niewyjaśnione rzeczy, ale ludzie nie znikają od tak sobie w środku nocy. Ktoś ją porwał? Poszła coś sprawdzić i wpadła w tarapaty?
Obiegł cały obiekt dookoła, zajrzał w każdy kąt, podniósł każdego wypalonego papierosa. 
Rozalka zaszyła się w kącie i płakała. Jej rude sprężynki zasłoniły zapłakaną twarz. Czuła, że coś się niedobrego dzieje z jej przyjaciółką i nie potrafiła temu zaradzić. W tym samym momencie pojawił się koło niej Yoongi, który objął ją ramieniem i pozwolił się wypłakać, jednocześnie gładził jej ruda czuprynę. 
 
Lilly  

-Nie szarp się tak - usłyszałam głos Bena - ona nie lubi ubitego mięsa! Spójrz tylko na tą piękną buzię, przedstawiam ci Renate, moją ukochaną żonę. 
-Co ty pierdolisz? Przecież to trup! 
- Nie mów takich rzeczy do mojej najdroższej! To rani jej uczucia. 
-Skarbeńku - teraz zwrócił się do Renate - przyprowadziłem ci dzisiaj wyjątkowy okaz, mam nadzieję, że ci posmakuje, twarda jędza z niej wiesz. Bohaterka, zasłoniła własnym ciałem dziecko. Nie to co tamte łachudry, ta jest wyjątkowa. 
-Chcesz ją nakarmić? MNĄ??!!!!? 
Dopiero teraz zauważyłam, że w pomieszczeniu znajdują się szczątki ludzi, a smród niekoniecznie musi pochodzić od uśpionej. 
-Wiesz, że to jest niemoralne!! Mordować żywą osobę dla umarlaka??
- Ona żyje! Zachorowała na dziwną chorobę, zmienił się jej gust jeśli chodzi o posiłki, ale żyje.- zbliżył się z ostrzem w ręku-  Zrobię wszystko żebyś cierpiała za swój niewyparzony język - naciął w poprzek moje udo. Zawyłam z bólu.Ben stał i oblizał nóż. Po mojej nodze spływała stróżka krwi. Ten zapach sprawił, że ta pizda jakby zrobiła się żywsza. Ona, tak samo jak ja, była uwięziona. Metalowe kajdany umocowane do ściany trzymały ją za ręce. Zapach świeżej krwi pewnie działa na nią tak samo jak na mnie zapach świeżo parzonej kawy. Rozbudziła się. Chciała mnie dosięgnąć, szczekała swoimi żółtymi zębami. Jednak stalowe obroże nie pozwoliły jej podejść dostatecznie blisko. Problem w tym, że ludzkie ciało jest elastyczne. Ciało prawie-umarłego człowieka, który w dodatku nie odczuwa bólu jest jeszcze bardziej elastyczne. Renate szarpała się tak długo, aż wybiła sobie kciuki, a tym samym mogła zrzucić kajdany. Wygłodniała łania rzuciła się od razu na swojego myśliwego. Facet darł się jak opętany. Skurwiel dostał na co zasłużył. 
Pamiętacie jak mówiłam, że zombie nie odczuwają nasycenia? Mogą żreć i żreć. No to mam podwójnie przechlapane. 
Rozbujałam krzesło, rezultat tego czynu był opłakany - przewróciłam się. Liczyłam, że chociaż jedna noga krzesła odpadnie, co by mi to miało dać? Nie wiem. Ale wolałam zrobić cokolwiek, niż bezczynnie czekać na śmierć. 
Mówią, że chwilę przed śmiercią całe życie przelatuje przed oczyma. Nie jest to prawdą. Widziałam tylko uśmiechniętą piegowatą buzie Rózi, sposób w jaki marszczy nosek kiedy się dąsa, zawsze uważałam, że dodaje jej to tylko uroku. Rudzielcu... przepraszam jeśli kiedykolwiek cie zasmuciłam... Kocham Cię...

UśpieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz