Nadal czuła ciepło jego ramienia na swoim policzku.
Poszedł sikać i przepadł.
-Oh faceci - pomyślała nieco zła.
Rozrzuciła włosy na poduszce, sporo urosły od ich pierwszego spotkania, nie chciała ich j ednak ścinać, polubiła ich długość.
Spod kołderki wystawiła jedną nóżkę i odkryła ramię.
Ale jeśli ten drań nie przyjdzie w ciągu najbliższych pięciu minut, przejdzie jej ochota na cokolwiek. No może nie na małą dramę z rana, bo na to jest zawsze dobra pora.
Wrócił.
Nieprzytomny, jak to zwykle bywa.
Usiadł na łóżku i jak gdyby nigdy nic, położył się dalej spać.Ofuczała go, odwróciła się tyłkiem, nakryła się po sam czubek głowy i proszę jej teraz nie dotykać, zniknęła, przepadła.
Hoseokowi coś zaświtało. Przetarł oczy, ziewnął i nabrał głęboko powietrza. A no tak. Już wszystko wie. Wrócił do żywych.
-Kochanie - wskoczył pod jej kołderkę, i mocno przywarł do jej pleców - Coś się stało? - gładził ją po pleckach.
-Nie - burknęła.
-Oho, nie oznacza zawsze coś, zapomniałaś, że mam siostrę. To znaczy, miałem. - zwolnił uścisk i schował twarz w jej włosach. Powróciły wspomnienia, które za każdym razem tną jak ostry nóż.
Zrobiło się niezręcznie. Odwróciła się i spojrzała w jego zaszklone brązowe oczka.
-Wiem skarbie co czujesz. Nie wiem co mam robić kiedy płaczesz? To łamie mi serce i rozrywa mnie od środka.
Rękawem otarła spływające po policzku łzy.
-Nie płacz - pocałunkami zacierała ślady jego smutku.Susanna razem z Malwiną krzątały się po kuchni.
Raczej Susanna siedziała nad kubkiem kawy, a Malwina próbowała przygotować coś do jedzenia dla całej grupy.
-Wybrałaś już dom? Będziemy sąsiadkami? Czy jednak uciekasz ode mnie?
-To takie dziwne. Zamieszkać w randomowym pustym domu. Użytkować czyjeś rzeczy. Nie wiem czy potrafię.
-Boże kochany, jak on z tobą wytrzymuje? Posłuchaj - usiadła na przeciwko koleżanki - Nie możesz o tym myśleć w taki sposób. Musisz wyrzucić z głowy te myśli, nie daj się ponieść złym emocjom. To niedorzeczne, że stoją puste, a my gnieździmy się jak w ulu. Tamci ludzie... nie wrócą. W nas pozostała cała nadzieja. Musimy żyć i odbudować społeczeństwo.
-Tego też nie potrafię. Nie nadaje się. Masz rację też nie wiem jak on ze mną wytrzymuje, skoro ja sama ze sobą ledwo daje radę.
-Kiedyś cię trzepnę. Tak bez uprzedzenia. Dzisiaj idziesz do mnie na szkolenie. Zrobię ci takie pranie mózgu, że skończysz pierdolić tyle głupot. A na końcu mi podziękujesz.
-Mam jakieś prawo głosu?
-Nie.
Nie miała wyboru. Malwinie się nie odmawia.
Trzymam kciuku, że podołasz Malwi.Jak już wspominała policjantka, znaleźli nowe osiedle.
Niezamieszkałe.
Jedyny minus był taki, że wszystkie domy wyglądały tak samo.
Jednorodzinne bliźniaki.
Psia mać.Plus był taki, że mogli być blisko siebie, a jednak osobno. I do głównej siedziby, bo tak nazwali stuletni domek Ani, w którym postanowili zostać, mają nie dalej jak 20 minut drogi piechotą. I to jeśli pójdą żółwim tempem.
Były to nowoczesne budynki.
Piętrowe.
Na parterze z tyłu budynku duży taras, na którym można napić się porannej kawy. Słoneczna kuchnia z wyspą, salon i łazienka.
Na parterze dwa pokoje. Sypialnia z łazienką i duży pokój z oszklonym balkonem.
Elewacja w dwóch kolorach, biało- brązowa. Spiczasty dach, na których były zainstalowane panele słoneczne.
Dziadunio Bronek nie zdołał zainstalować tego cuda techniki na swoim stulatku.
Osiedle jak przystało na nowo wybudowane było szczelnie odgrodzone.
Żal nie skorzystać.
CZYTASZ
Uśpieni
HorrorŚwiat w jednej chwili stanął na głowie. Wszelkie zasady dobrego wychowania przestały obowiązywać wraz z pierwszym ugryzieniem. Ludzkie mięso trafiło do menu jako danie główne. Na ulicach miast rozpanoszyli się smakosze. Uśpione dusze, które utkwi...