śmiesznie? opornie? dziwnie?

42 8 28
                                    

Smutno spojrzał w kierunku swojej dziewczyny, nie chciał tego, nie chciał tego dla niej. Ten bagaż pozostanie z nią już do samego końca. Przeszła w swoim życiu już zbyt wiele, nie chciał jej dokładać kolejnego zmartwienia. 
Wyciągnął strzałę z ciała kobiety i pomimo całej swojej niechęci do niej, nie mógł jej tak zostawić. Zrobił to co należało zrobić. 

Susanna upuściła łuk. 
Przez jej ciało przebiegł silny ból. Potrzebowała pomocy w postaci ramienia przyjaciółki. 
-Nie wyglądasz za dobrze. 
-Dziękuję, też cię kocham - odpowiedziała słabym głosikiem. 
Podbiegł do niech Hoseok, złapał osuwająca się z bólu Zuźkę. 
-Trzymam ją, leć po wózek. 
JK podbiegł do przyjaciół, ucałował Sabinkę w policzek, Hośka poklepał w ramię i uklęknął nad swoją ukochaną. 
-Straciła dużo krwi. Nie wiem co się z nią działo. Potem ci wszystko opowiem. Jest tu ktoś kto mógłby jej pomóc?- mówiąc to cały czas głaskał ją po buzi, a oczka miał szklane od łez
-Tak, są tu dobrzy lekarze, zoperowali Yoongiego, poradzą sobie też z jej nogą.
-Yoongi jest ranny? - uniósł brew i przetarł twarz. 
-Już wszystko w porządku, ONA - wskazał głową na martwą już kobietę- mu to zrobiła. Czuje się winny, nie wiedziałem... ja...
-Już po wszystkim. Już po wszystkim - mocno przytulił się do przyjaciela.- Hyung, kocham cię. Jestem szczęśliwy, że was znalazłem.

Zabrali kobietę na oddział. 
Krysia z Marcinem po raz kolejny zdziałali cuda. 
Andżelika, jak to Andżelika, biegała to tu, to tam. Jak w transie. Pozytywnie zakręcona wariatka. 
Dostała przydomek Bączek (bo się tak radośnie kręci). 

Plotki głoszą, że Czarna Madonna wraz z Jisungiem, zostali pochowani we wspólnej mogile. 
Dwie dębowe trumny, spoczęły jedna koło drugiej. 
Na zawsze razem. 
Ponieważ obawiano się zemsty, nagrobek nie został oznaczony. 
Z resztą, kto by miał ich opłakiwać? 
Ostatnia grupka lojalnych żołnierzy wykonała zadanie i rozeszli się każde w swoją stronę. 
I tylko mały kopiec czarnych kamieni wie, kogo skrywa ubita pod nimi ziemia. 

Minęły kolejne dwa dni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Minęły kolejne dwa dni. 

Wiejskie życie mijało w harmonii i spokoju. 
Powoli zaczynali czuć się jak u siebie. Martwili się tylko o brakujących przyjaciół. Zbyt długo nie wracali. 

Jimin od rana był nie swój, nie potrafił nigdzie zagrzać sobie miejsca. 
Tęsknił za kumplami, za dziewczynami. Coraz częściej nachodziły go czarne myśli. 
Chciał się gdzieś ukryć, pobyć samemu. 
Zaszył się nad rzeką, usiadł sobie nad brzegiem, nogi zamoczył w zimnej wodzie, pozwalał aby jej chłód oczyścił jego umysł. 
Skulonego i płaczącego znalazła Malwina, nikt inny nie potrafił odczytać jego emocji, jak właśnie ona. 
Ściągnęła buty i usiadła koło chłopaka, głowę oparła na jego ramieniu, splotła swoje palce z jego. Nie odezwała się ani słowem, po prostu była. I to wystarczyło. 
Ta bliskość sprawiła, że chłopak poczuł się dużo lepiej. 
-Dziękuje - spojrzał w jej zielone jasne oczy - Jesteś najpiękniejszym prezentem jaki dostałem od życia. I chociaż wiem, że czasy nie ciekawe. I pewnie w normalnym świecie nie spotkałbym cię na swojej drodze, to jestem wdzięczny losowi, za to, że mi ciebie zesłał. Bez twojej wiary w nas daleko bym nie zaszedł. Bez twojej miłości, czułości. Twojego promiennego uśmiechu, czarnego poczucia humoru, który na początku mnie nawet przerażał. Twojego jasnego umysłu, zawsze wiesz co trzeba i należy zrobić. Jesteś moją normalnością. Zwariowałbym bez ciebie. Kocham cię. - złożył na jej ustach delikatny pocałunek, poczekał aż rozszerzy usta i wpuści go do środka. Ta jednak zagryzła wargi, czym go zaskoczyła. 
-Przerażał cię mój czarny humor? Mam się obrazić?
Uśmiechnął się zawstydzony. 

UśpieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz