Maya
Prawie nie pamiętam drogi do mieszkania. Nie wiem, jakim cudem udało mi się nie spowodować karambolu, gdy moje myśli przez cały czas skupiały się wyłącznie na wydarzeniach z windy.
Wbiegam po schodach, bo nie zamierzam znowu korzystać z diabelnej machiny.
Przekręcam klucz i, wpadając do przedpokoju, oddycham głęboko, by uspokoić zszargane emocje.
- Maya? - słyszę z kuchni głos Nolana i dopiero po chwili uświadamiam sobie, że w mieszkaniu roznosi się zapach spalenizny.
Cóż, nie każdy musi być kulinarnym ekspertem. Nolan ma w końcu wiele innych zalet... do których nie należy doprowadzanie mnie do szaleństwa podczas przypadkowego obściskiwania w windzie.
Maya, stop!
Głoś mojego narzeczonego rozlega się ponownie.
- Kochanie! Potrzebuję pomocy!
Zrzucam wywrotne szpilki, przez które wpadłam w ramiona szefa i maszeruję z odsieczą.
W kuchni zastaję Nolana próbującego doszorować doszczętnie spaloną patelnię. Wciąż widzę na niej zwęglone resztki czegoś, co miało być chyba naszym obiadem.
- Przepraszam – rzuca Nolan, wyciągając patelnię w moją stronę. - Zapomniałem zdjąć żarcie z ognia. Może ty jakoś to ogarniesz?
Czasem mam ochotę mu przydzwonić. Wiem, powinnam docenić, że przynajmniej się starał, ale niech nie liczy, że spędzę popołudnie zdrapując warstwę węgla z cholernego teflonu.
- Po prostu ją wyrzuć - warczę. - Zamówię coś przez telefon.
Pół godziny później patelnia leży na śmietniku, mieszkanie jest wywietrzone, a my siadamy przy stole, otwierając pudełka z chińszczyzną.
- Jak było w pracy? - pyta Nolan, po czym odgryza kawałek sajgonki.
Mój puls przyspiesza, bo z całego dnia w pamięci zapadło mi tylko jedno wydarzenie. To, o którym zdecydowanie nie powinnam opowiadać własnemu narzeczonemu.
- Och – wzdycham i zaczynam nerwowo dłubać pałeczkami w pudełku z makaronem. - Nic ciekawego. Klienci. Papiery...
Szef. Winda. Obściskiwanko.
Starając się ukryć zakłopotanie, wpycham sobie do ust dużą porcję ramenu z kurczakiem.
- A ten twój nowy przełożony? Dalej jest takim dupkiem?
Zaczynam się krztusić. Nolan poklepuje mnie po plecach i dopiero po chwili udaje mi się złapać oddech.
- Nawet nie masz pojęcia – wyduszam, kręcąc głową dla podkreślenia swoich słów. - Taki szef to koszmar.
Mówiąc koszmar mam raczej na myśli mokry, dziki sen. Ale ten szczegół wolę zostawić dla siebie.
Resztę posiłku jemy już w milczeniu, dzięki czemu unikam śmierci wskutek zadławienia. Moje myśli wciąż krążą wokół Bonetti'ego. Miejsca, których dotykał wydają się dziwnie wrażliwe, jakby wypalił na nich jakieś piętno, a przed oczami mam jego twarz, pochyloną tuż przy mojej, tak, że prawie...
Czemu w tym pokoju zrobiło się nagle gorąco?
- Muszę do kibelka – rzucam, odkładając niedojedzoną chińszczyznę.
W łazience mocno przytrzymuję się umywalki, bo mam wrażenie, że za chwilę osunę się na podłogę. Moje nogi są miękkie, jak wata, a serce nadal dudni głośno, gdy wyobrażam sobie, co mogłoby się wydarzyć, gdybym się nie opamiętała.
CZYTASZ
Asystentka (WYDANA)
Любовные романыCzy wizyta w księgarni może odmienić całe życie? Maya Sanders nigdy nie przypuszczałaby, że zwykła wyprawa po pikantny romans dla dorosłych może się zmienić w krępującą sytuację. A wszystko za sprawą pewnego przystojniaka, który postanowił ją zaczep...