Rozdział 10.

26.2K 993 215
                                    

Maya

     Wychodzę z kabiny i, myjąc ręce, gapię się na swoje odbicie. Moje policzki są lekko zaróżowione i chciałabym wierzyć, że to tylko z powodu panującego na sali gorąca.

- Maya? - słyszę za sobą głos Silvii. - Wszystko w porządku?

Zakręcam wodę i przenoszę wzrok na odbijającą się w lustrze rudą czuprynę. Dopiero teraz orientuję się, że stałam w bezruchu, jak kołek, całkowicie pochłonięta wspomnieniem widoku Bonetti'ego. Wyciągam z podajnika kilka papierowych ręczników.

- Jasne – odpowiadam niezbyt szczerze.

W rzeczywistości mam w głowie mętlik. Powinnam cieszyć się, że wyszłam na imprezę ze swoim facetem, a tymczasem znowu wszystko zaczyna kręcić się wokół Renza.

Silvia strzepuje z dłoni nadmiar wody, po czym również sięga po papier.

- Słuchaj, Nolan zachowuje się tak, bo jest zazdrosny. Nie przejmuj się. Faceci już tak mają.

Spoglądam na nią i potrzebuje kilku sekund, żeby załapać, że wraca do sytuacji, która miała miejsce przy stoliku.

No tak. Nolan, czepiający się mojej zbyt krótkiej i obcisłej sukienki. Byłam o to wściekła.

A później zobaczyłam Renza. W czarnej koszuli i takich samych dżinsach, z lekko zmierzwionymi włosami i tym jego seksownym spojrzeniem...

Głośno wypuszczam powietrze.

- Pewnie kiedyś się przyzwyczaję – rzucam z wymuszonym uśmiechem.

Wracamy na salę i widzę, że Nolan i Patrick gdzieś zniknęli. Rozglądam się, szukając ich wzrokiem i dostrzegam, jak siedzą przy barze, w najlepsze wlewając w siebie alkohol.

Cudownie. Oczami wyobraźni już widzę, jak mój głupkowaty, pijany narzeczony zaczyna szukać zaczepki.

- Pójdę do nich! - mówię głośno, by Silvia usłyszała mnie pośród panującego wokół hałasu.

Kiwa głową, po czym odwraca się zmierzając w stronę stolika, gdzie siedzą Larry i Eric.

Jeszcze raz zerkam na bar. Renzo i towarzyszący mu brodaty blondyn nadal tam są. Od Nolana dzieli ich wprawdzie kilka miejsc, ale obawiam się, że to nadal wystarczająco blisko, by mój facet uznał za stosowne obrać go sobie za cel. W końcu już wcześniej o tym wspominał.

Biorę głęboki oddech i ruszam w ich kierunku.

Renzo

     Kątem oka zauważam, jak ktoś siada po mojej lewej.

- Nie odwracaj się – mówi spoglądający w tamtym kierunku David.

Ciekawość wygrywa. Ignoruję jego radę i spoglądam w tamtą stronę.

Bogowie! Maya siedzi tylko dwa miejsca dalej. Dwa cholerne, puste hokery dzielą mnie od kobiety, która sprawia, że mam problem z utrzymaniem kutasa w spodniach.

Przełykam ślinę.

Sanders nie zwraca na mnie najmniejszej uwagi. Z rozmysłem odwraca się plecami, mówiąc coś do ucha swojemu facetowi. Po sposobie, w jaki na nią patrzy domyślam się, że jej słowa nieszczególnie mu się podobają. Odstawia szklankę, a jego nozdrza rozszerzają się, jakby miał zaraz rzucić się na nią z pięściami.

- Nawet o tym, kurwa, nie myśl – słyszę z drugiej strony głos Davida.

Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że cały się spiąłem, jakbym tylko czekał, aż ten frajer spróbuje podnieść na nią rękę.

Asystentka (WYDANA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz