Rozdział 31.

21.5K 978 195
                                    

Maya

     Jak mogłam tak cholernie się zapomnieć?!

Od chwili, gdy Renzo się we mnie spuścił już trzy razy prześledziłam w myślach kalendarzyk.

Wnioski są dość ponure. Zbliżam się do owulacji i istnieje szansa, że jego pieprzone plemniki zdołają mnie zapłodnić...

Maya, ty idiotko!

Przywykłam, że podczas seksu nie muszę martwić się o gumkę, bo przecież łykam pigułki.

Tyle, że od rozstania z Bonettim sporo się zmieniło. Nie myślałam o wchodzeniu w jakąś głębszą relację i odstawiłam antykoncepcję, żeby dać ciału trochę odpocząć od chemii.

Ja pierdolę...

Renzo wpatruje się we mnie, upychając w spodnie wciąż lekko nabrzmiałą męskość. Nie mówi ani słowa. Wygląda na zupełnie zbitego z tropu.

Nie podoba mi się to.

Obciągam spódnicę i drżącymi dłońmi zaczynam zapinać bluzkę. Chce mi się płakać. Podnoszę wzrok, obrzucając go oskarżycielskim spojrzeniem. Wiem, że wina leży po obu stronach, ale jestem tak przerażona, że uznaję atak za jedyną formę komunikacji.

- Naprawdę nie masz mi nic...

Przerywa mi głośny, brzęczący dźwięk.

- Kurwa – Renzo robi poirytowaną minę i sięga do tylnej kieszeni spodni. Wyjmuje telefon i przesuwa palcem po ekranie. Dźwięk w końcu ustaje.

Bonetti znów spogląda na mnie, a jego twarz przypomina maskę. Nie jestem w stanie niczego z niej wyczytać.

- Ustawiłem przypomnienie, żeby nie spóźnić się na drugą część szkolenia. Musimy iść.

Zaciskam zęby.

- Świetnie. To, kurwa, chodźmy – warczę, ruszając w stronę drzwi.

Czuję, jak palce Renza zaciskają się na moim nadgarstku. Obracam się, mierząc go płonącym z wściekłości spojrzeniem.

- Maya... - Wzdycha, przesuwając dłonią po twarzy. - To nie jest rozmowa na teraz.

Zaraz naprawdę się rozpłaczę. Nie chcę robić tego przy nim, więc obracam się i wyszarpuję dłoń z jego uścisku. Podchodzę do drzwi i przekręcam klucz, po czym szybkim krokiem wypadam na korytarz. Nie zamierzam na niego czekać.

Nie pozwolę, żeby zranił mnie po raz kolejny.

Renzo

     Wchodząc na aulę, od razu zaczynam rozglądać się za Mayą.

Chyba spieprzyłem sprawę. Nic dziwnego, że się wściekła, bo zachowałem się jak dupek.

Po prostu cholernie mnie zaskoczyła. Myśl o tym, że mogłaby zajść teraz w ciążę mocno we mnie uderzyła i w pierwszej chwili naprawdę zabrakło mi słów.

Teraz, gdy odrobinę ochłonąłem, wiem już, co chcę jej powiedzieć.

Zamierzam złapać ją, zanim stąd ucieknie, a jestem niemal pewien, że spróbuje to zrobić. Nie pozwolę jej na to po raz kolejny.

Podchodzę do mikrofonu i w końcu ją dostrzegam. Tym razem siedzi z tyłu, ze spojrzeniem wbitym w blat ławki. Próbuję ściągnąć ją wzrokiem, ale ona wciąż gapi się w to samo miejsce.

Zaczynam mówić, witając słuchaczy po przerwie, ale wciąż nie dostrzegam reakcji. Widzę tylko, jak jej ramiona poruszają się, gdy bierze głęboki oddech.

Asystentka (WYDANA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz