Pov.Alex
Obudziłam się z wielkimi bólem głowy i przytulona do kogoś. Boże! Co ja robiłam na tej imprezie- pomyślałam sobie. Delikatnie się odsunęłam od osoby do której byłam przytulna. Jak zobaczyłam kto to jest, aż mi oczy wyszły. Spałam z moim przyjacielem! Boże! Muszę jak najszybciej sprawdzić czy jestem w ubraniach, bo on nie ma koszulki! Spojrzałam pod kołdrę i miałam na sobie koszulkę?! Przecież byłam w sukience! Jakim cudem się przebrałam w koszulkę? Bo podejrzewam, że byłam ostro pijana. Okej Alex, wstań tak, aby go nie obudzić.
Odkryłam się i delikatnie zeszłam z łóżka. Po cichu udałam się do garderoby po jakieś ubrania na dzisiaj. Dzięki Bogu, że dzisiaj sobota! Wybrałam to:Umyłam się i ubrałam się luźno, bo nie mam zamiaru nigdzie dzisiaj wychodzić.
Po wyjściu z łazienki zeszłam na dół do kuchni. Wzięłam tabletkę, bo wiecie kac morderca, nie ma serca.
Zrobiłam sobie płatki i poszłam do salonu. Włączyłam sobie Netflixa i zaczęłam oglądać serial. Po 15 minutach usłyszałam, jak ktoś schodzi po schodach. Obejrzałam się do tyłu,a tam Payton bez koszulki.
P- Witam panią Menelicę - powiedział i się zaśmiał.
A- Hej, powiesz mi co ja odwaliłam wczoraj.
P- A noo upiłaś się w 3 dupy, zaprowadziłem cię do domu, pomogłem ci się przebrać w piżamę...- nie dokończył, bo mu przerwałam.
A- Czyli widziałeś mnie w staniku?!
P- Spokojnie, obróciłem cię tyłem do mnie i wtedy zdjęłaś sukienkę i założyłaś koszulkę, którą wcześniej ci położyłem przed tobą.- powiedział i się uśmiechnął. - To teraz mogę kontynuować?
A- Tak tak, dzięki.
P- No to pomogłem Ci się położyć i już miałem wychodzić, ale ty mnie chwyciłaś za rękę i kazałaś mi zostać. No to zostałem.
A- O Boże- powiedziałam i szczeliłam sobie w czoło. - Przepraszam za moje zachowanie.
P- Spoko, było fajnie- powiedział i się uśmiechał.
A- Że co?! Czy my coś robiliśmy?! - powiedziałam to dosyć głośno.
P- No coś ty. Nie zrobiłbym tego z przyjaciółką. Mam już jedną na oku.- powiedział i się zaśmiał, ja tylko na niego spojrzałam z ulgą.
A- Ufff to dobrze. Okej, ale czemu jesteś bez koszulki i czemu byłam do ciebie przytulna?
P- Bo nie lubię spać w koszulce, a tego sam nie wiem - powiedział i się zaśmiał.
A- Okej, a gdzie jest mój telefon?
P- Chyba go nie zabrałem z domu Mii.
A- Serio? Ehh no to muszę tam iść. - Już miałam wstawać, ale Payton mnie zatrzymał i powiedział, że telefon leży na stole przede mną. Ja się tylko na niego spojrzałam i wzięłam mój telefon do ręki. Chciałam napisać do Mii SMS czy pomóc jej ogarnąć po imprezie. Zgodziła się. Stwierdziłam, że zabiorę ze sobą Paytona, żeby pomógł sprzątać.
A- Księżniczko! Ubieraj się! Idziemy do maka- skłamałam, bo inaczej by nie ruszył swojej dupy.
P- Oł jee! Ale nie mogę iść tak jak teraz - powiedział i pokazał na swój wygląd. Oczywiście nadal był bez bluzki, pomimo tego, że go prosiłam.
A- Wiesz może to niektórym przeszkadzać - powiedziałam
P- Ale tobie jakoś to nie przeszkadza- powiedział to z tym swoim uśmieszkiem.
A- Skąd niby to wiesz?!
P- No gdyby ci to przeszkadzało nie patrzyła byś się na mnie jak na obrazek i byś się darła na całe miasto, że mam się ubrać.
A- Po pierwsze, nie patrzę na ciebie "jak na obrazek", po drugie prosiłam cię o założenie koszulki!
P- No już już, złość piękności szkodzi! - krzyknął idąc po schodach.
A- Ughh... Jak ja się z nim mogłam zaprzyjaźnić?
P- Bo mnie kochasz Jones!
A- Zamknij już ten ryj Moormeier!
P- Też cię kocham!
A- Pośpiesz się, bo maczek za tobą czekać nie będzie.- powiedziałam i odwróciłam się w stronę schodów.
P- No już jestem! - powiedział to stając przede mną.
A- No i genialnie!
P- Jedziemy samochodem? - zapytał wychodząc z domu.
A- Mamy w sumie 5 minut drogi, więc możemy iść pieszo- powiedziałam zakluczając dom.
P- No dobra to przejdziemy się- powiedział niechętnie.
A- Okej, tylko na chwilę chodź ze mną do Mii.
P- Po jakiego chuja mam tam iść?!
A- Bo tak i nie dyskutuj.
P- Ale ja tam nie wchodzę!
A- Wczoraj jakoś nie dyskutowałeś, jak była impreza. - powiedziałam i się zaśmiałam.
P- Dobra już skończ.
Jesteśmy pod domem Mii, i wchodzimy jak do siebie. Mia mi kazała tak wchodzić i jak też do mnie kazałam tak wchodzić. Oczywiście nie obyło się bez ostrej wymiany zdań między Payton i Mią. Ja wiem, że oni będą razem.
W połowie sprzątania przyszedł Josh, ani słowem się do mnie nie odezwał. Z resztą ja też nie miałam zamiaru się do niego odzywać, po tym co wczoraj odwalił.
Po skończeniu rozeszliśmy się do domów.
Wróciłam do domu i chciałam coś robić, ale nie wiedziałam co. Stwierdziłam, że wezmę się za ogarnięcie pokoju. Włączyłam sobie muzykę i zaczęłam sprzątać. Najpierw wzięłam się za ogarnięcie garderoby. Potem ogarnęłam pokój. A i w końcu znalazłam moją ładowarkę! Poukładałam rzeczy na biurku i zrobiłam sobie specjalne miejsca na laptopa. Mój pokój nie wyglądał już jak melina, tylko jak pałac. Nie no trochę przesadziłam z tym pałacem. Po prostu było czysto. Gdy skończyłam sprzątać w pokoju była 16.00. Stwierdziłam, że zrobię sobie drzemkę. Długo ona nie trwała, bo po 20 minutach po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam, więc się trochę przestraszyłam. Wzięłam mój kij basebollowy i udałam się w stronę drzwi. Ze strachem otworzyłam drzwi. Zamiast jakiegoś złodzieja albo gangstera stał Payton.
A- Hej, wejdź! - powiedziałam i go przepuściłam.
P- Hej czemu nie jesteś jeszcze gotowa i wyglądasz jak stwór?
O boże zapomniałam, że sprzątałam i nie byłam się umyć.
A- No najpierw sprzątałam, a potem się położyłam, a na co niby mam być gotowa?
P- Pisałem Ci SMS, że o 16.30 przyjdę po ciebie i idziemy na plażę.
A- O Jezu! Nie spojrzałam na telefon. Nawet nie wiem gdzie on jest! Weź zadzwoń do mnie.
P- Okej.
Chłopak zadzwonił i po 5 sygnałach ktoś odebrał mój telefon. Okazało się, że gdy byłam u Mii zostawiłam go u niej.
A- No to zaraz po niego pójdę, tylko się uszykuję.
Poszłam do pokoju i ubrałam strój który dostałam od mamy. Znalazłam go sprzątając w garderobie. Wyglądał on tak:
CZYTASZ
Życie jak w bajce || Payton Moormeier Bryce Hall
FanficDwie przyjaciółki przeprowadzają się z Polski do Stanów Zjednoczonych. Co je tam czeka? Czy odnajdą przyjaciół, miłość? Zapraszamy do czytania!