9

234 7 2
                                    

Pov. Mia
Wstałam rano drapiąc się po czole, wszystko mnie swędziało! Przypomniałam sobie, że zapomniałam się umyć...
-Budzik!-zawołałam
Tak, go też nie ustawiłam. Spojrzałam na godzinę. Na szczęście była 7:00. Chociaż to mi się udało. Spojrzałam na ręce, całe miałam w ugryzieniach komarów
-Świetnie! Zapomniałam o ich istnieniu...-pomyślałam
Niepokoiło mnie to, że swędzi mnie twarz. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Na mój widok, wytrzeszczyłam oczy. Miałam około pięć ugryzień. Między brwiami, na czole, nosie i dwa na lewym policzku. Dodatkowo to nad nosem, między brwiami było wydrapane aż do krwi. Wyglądałam, jakbym miała Bindi (znak na czole noszony przez kobiety na terenach znajdujących się pod wpływem hinduizmu). Reszta natomiast, przypominała pryszcze. Świetnie... Miałam kiedyś trądzik, lecz na szczęście udało mi się go wyleczyć. To było trudna walka, którą z trudem udało mi się wygrać. Ugryzienia komarów przypominają mi o tych czasach... Brzmi to zabawnie, wiem. Lecz naprawdę ciężko zniosłam tamten okres...
Ukułam twarz i zęby, a następnie poszłam pod prysznic. Po wysuszeniu włosów, zaczęłam nakładać podkład, aby zakryć moje „pryszcze". Niestety nie było takich efektów, jakie chciałam. Miałam tzw. efekt ciasteczka. Postanowiłam, że lepiej już będzie go zmyć. Otworzyłam szafę i wybrałam z niej ubrania. Ostatecznie wybrałam taki strój:

Założyłam plecak i zeszłam na dół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Założyłam plecak i zeszłam na dół. W pośpiechu wzięłam jabłko i wyszłam z domu.
-Czy moje oczy mnie kłamią?!-pomyślałam, po zobaczeniu Alex i Paytona, czekających na mnie pod jej domem
Doszłam do nich i powiedziałam:
-Hej
-Hej-odpowiedziała Alex
Payton oczywiście nie raczył się odezwać, więc spojrzałam w jego stronę i powiedziałam:
-Dzień dobry
-Co Ty masz na twarzy?-zapytał, śmiejąc się
-Komary mnie pogryzły-odpowiedziałam zirytowana
-Wyglądasz gorzej niż zawsze-powiedział złowrogo
-Zresztą czego się spodziewałaś, siedząc w nocy na balkonie-dodał
-Skąd o tym wiesz?-zapytałam
-Spojrzałem wieczorem przez okno, zobaczyłem Ciebie i szybko zasłoniłem rolety w obawie o mój wzrok-powiedział
-Twój wzrok już chyba trochę ucierpiał, wnioskując po Twoim dzisiejszym outficie-zaśmiałam się
-Dobra, skończcie już. Chodźmy do szkoły, bo się spóźnimy-powiedziała szybko Alex
Chłopak spojrzał na mnie złowrogo, po czym ruszył w kierunku szkoły

Pov. Alex
Jeszcze 3 lekcje i koniec. Teraz mamy wf i na szczęście jest jakiś turniej. Z tego powodu nie musimy ćwiczyć.

Siedzę sobie na stołówce z Mią, Avani i Charlie. Gadamy sobie o różnych plastikach z naszej szkoły, które kleją się do każdego chłopaka. No i o chłopakach mowa. Do naszego stolika dosiadł się Payton, Dylan, Jackson i ten zjeb Josh.
-Witajcie laseczki! - powiedzieli równocześnie, a my zaczęłyśmy się śmiać. Odpowiedziałyśmy im zwykłym hej.
P- Mamy dla was propozycję -powiedział to z tym swoim uśmieszkiem.
Jo- Jutro po lekcjach wybieramy się na basen.
D- I stwierdziliśmy, że was zabierzemy ze sobą - dokończył i się uśmiechnął.
J- To jak idziecie? - zapytał się Jackson i spojrzał na nas.
Av- No ja nie mogę - powiedziała smutna Avani.
Ch - Ja też.
A- Aha, rozumiem - powiedziałam równocześnie z Mią i spojrzałyśmy się na dziewczyny.
M- Ja mogę, a ty Alex?
A- Też - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Jackson i Dylan równocześnie się zapytali, dlaczego Avani i Charlie nie mogą.
Av - Mamy ciężki tydzień w miesiącu - razem się zasmiałyśmy, a chłopacy się na nas patrzyli.
D- Czyli?
A- Boże! Mają okres debilu! -krzyknęłam do chłopaka, reszta się zaśmiała
D- No to trzeba było tak odrazu.
M- Mogłeś się odrazu domyślić po słowach "tydzień w miesiącu"- powiedziała i zaczęliśmy się śmiać.
D- Ughh dobra, idziemy pod klasę, bo zaraz dzwonek.
- Okej - odpowiedzieliśmy wszyscy równocześnie i udaliśmy się pod klasę.
Mamy teraz lekcje z naszym wychowawcą. Czekaliśmy pod klasą, aż zauważyłam, że nie ma Paytona i tego bezmózga. Olałam ten fakt, gdy zobaczyłam, że wchodzimy do sali.
Teraz matma. Lubię ten przedmiot ale stwierdzam, że wiele się nam nie przyda.
Minęło 5 minut po dzwonku, a przed nami nadal nie było dwóch chłopaków.
A- Ciekawe gdzie poszli - powiedziałam do Mii, a ta się zaśmiała. Wyprostowałam się na krześle,a drzwi od klasy się otworzyły. Do klasy wszedł roześmiany Payton ze swoim kolegą.
Jo- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie - powiedział i udał się z Paytonem do ławki.
N- Dzień dobry, czekajcie - powiedział nauczyciel i wstał. Żeby nie było wam tak wesoło, usiądziecie ze swoimi koleżankami z ostatniej lekcji.
A- Znowu... Pomyślałam sobie. Nie, że nie lubię Paytona, ale wolę siedzieć z Mią.
J- Ughh no dobrze. - O proszę! Nawet nie dyskutował.
P- Witaj znowu.
A- Hej.
Lekcja trwała wieczność. Siedziałam i rozwiązywałam zadania na przód, bo temat, który mieliśmy teraz, był prosty. Aż Payton zaczął do mnie gadać.
P- Co robisz po szkole? O wow, zdziwiło mnie to pytanie.
A- Miałam iść do galerii, a co? - powiedziałam dosyć cicho, aby nie słyszał nauczyciel.
P- No i się dobrze składa, bo miałem Ci to zaproponować.
A- O haha. A co chcesz sobie kupić, że mam iść z tobą?
P- Chciałem kupić sobie... I nie dokończył, bo nauczyciel mu przerwał.
N- Jeśli pan Moormeier wie jak zrobić to zadanie, to zapraszam do tablicy.
Widziałam na twarzy Pytona zakłopotanie, ale stwierdziłam, że dam mu mój zeszyt, żeby mógł spisać.
A-Masz mój zeszyt- szepnęłam i podsunęłam zeszyt chłopakowi. Ten nawet nie protestował i wziął mój zeszyt.
Zaśmiałam się pod nosem i patrzyłam jak rozwiązuje, znaczy przepisuje z mojego zeszyty zadanie.
N- No dobrze. Widzę, że to potrafisz, więc wykonaj mi następne zadanie. Payton się spojrzał na zeszyt, a potem na mnie. Ja mu pokazałam, że to zdanie jest też w zeszycie. Ten się tylko uśmiechnął i odwrócił do tablicy.
Gdy skończył przepisywanie odezwał się nauczyciel.
N- No widzę, że potrafisz. Teraz wystawię ocenę, usiądź i oddaj koleżance zeszyt.
Widziałam Paytona jak cały się zrobił czerwony. A parę osób się śmiało.
N- Pani Jones dostanie 5 za dobrze zrobione zadania, a pan Moormeier "-" za nie uważnie na lekcji.
Ja się uśmiechnęłam, a Payton zaśmiał.
Lekcja minęła nam szybko, bo cały czas się śmialiśmy z tej całej sytuacji.

Życie jak w bajce || Payton Moormeier Bryce HallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz