Miałam straszny problem z tym rozdziałem, ale mam nadzieję, że się spodoba 😅
~~
- I po unie – powiedział zadowolony Ink kładąc na stosik ostatnią ze swoich kart.
- Nie gram z tobą, masz krzywe karty – burknął Error i rzucił swoje pozostałe karty na łóżko.
- Ktoś tu nie umie przegrywać – zaśmiał się Malarz.
- Wal się, dupku.
- Czemu tak brzydko Glichy, przecież dałeś mi takie fajne przezwisko.
- Jeszcze słowo a przysięgam...
- Ruru, Nightmare jest po drugiej stronie tej ściany, wystarczy że krzyknę i tu przyjdzie – zaśmiał się ponuro. Error spojrzał na niego uważniej, Ink wydał mu się nagle dziwnie zmęczony.
- Co z tobą? – Ink wzruszył ramionami.
- Poczucie winy, siedzę tu i nawet dobrze się bawię podczas gdy inni muszą się z wami użerać choć obiecywałem sobie, że będę ich przed wami bronił – westchnął i runął plecami na łóżko.
Error patrzył na niego. Dawno nie widział Inka w takim stanie. Przypomniał sobie swoją wczorajszą rozmowę z Nightem, kiedy maziowaty wyjaśnił mu dlaczego trzyma Inka, po raz pierwszy mówiąc na głos o swoich uczuciach do Obrońcy au i prosząc o pomoc w rozkochaniu go w sobie, a potem Ink poprosił starego znajomego, żeby przyszedł jutro z nim pograć, zgodził się bo chciał zrobić to o co poprosił go jego najlepszy przyjaciel.
Jeśli serio zamierzam to zrobić, to muszę poprawić sposób w jaki widzi Nighta – stwierdził w myślach.
- Nightmare nie jest aż taki zły, aktualnie większość au każe kolonizować, i tylko nieliczne każe usuwać.
- Ale jednak. Z resztą jak są traktowane potwory, które mieszkają w tych „skolonizowanych" wymiarach? – spytał z wyrzutem. Error szukał odpowiedniej odpowiedzi, doskonale zdawał sobie sprawę, że raczej trudno byłoby powiedzieć, że wszystkim się podoba.
- Te które nas słuchają nie mają aż tak źle. A poddała się większość.
- Czemu w ogóle próbujesz was bronić? – chwila ciszy, którą przerwało westchnięcie.
- Słuchaj, Squid, z tego co wiem zapoznałeś się bardziej z Nightmarem i znasz jego motywacje, ale nie on jedyny ma powód do bycia tutaj. Każdy z nas ma swój powód do mordowania, nie ważne czy mniejszy, czy większy, ale nie robimy tego bez powodu. W przeciwieństwie do twórców, którzy zmieniają spokojne historie na pełne smutku, gniewu, nieszczęścia i innego gówna, ale dla ciebie oczywiście to największe dobro.
- Wiem, ze twórcy czasem przeginają, ale – Error mu przerwał.
- I co z tego? Spójrz na mnie. Nawet do końca nie wiem co działo się w moim au! Ty też jesteś przykładem czegoś takiego, też nie masz pojęcia o niczym co jest związane z twoim wymiarem, a do tego nie masz nawet duszy! Przymknij się w końcu i przyznaj mi racje!
- Dobra, masz racje, zadowolony?! Ale to że my nie mamy szczęścia do twórców nie znaczy, że trzeba to szczęście odbierać innym! Twórcy zmieniają to co się dzieje w au, które stworzyli, żeby osiągnąć cel, który im się podoba i mają do tego prawo, ale wy nie jesteście twórcami! Wy niszczycie, żeby dostosować coś do siebie na siłę!
- Sam sobie przeczysz. Twórcy też zmieniają różne rzeczy na siłę czy to podoba się innym czy nie.
- Wystarczy – ich kłótnie przerwał Nightmare, który z wyniosłą miną wszedł do pokoju – Error wyjdź.
Error syknął coś pod 'nosem' i wyszedł wystawiając Inkowi palec pokoju, jednocześnie starając się, żeby Ośmiornicowaty tego nie zobaczył.
***
Fresh nie miał pojęcia jak mógłby pocieszyć Berry'ego, ale chciał to zrobić – nie lubił gdy ktoś się przy nim smutał.
Usiadł obok niego.
- Młody nie łam się. – spróbował go pocieszyć.
- Jak mam się nie łamać skoro zabili mojego najlepszego kumpla, a do tego wrzucono tu jego prochy! – odkrzyknął i ręką wskazał na małą kupkę prochu.
- Ink nie chciałby, żebyś się załamał.
- Ink nie żyje.
- Ale ja żyję, podobnie jak wiele innych potworów i wszyscy nie chcemy, żebyś się załamał. Gościu, nic nie zdziałasz jeśli będziesz się użalać nad rozlanym mlekiem, kumam że może być ci ciężko, ale pomyśl o tych którzy żyją, o swoim bracie, przyjaciołach z twojego wymiaru i właściwie wszystkich w tym lochu! Ktoś musi nas wydostać, a kto nada się do tego lepiej niż nasza Radykalna Jagoda?! – Berry spojrzał na niego posępnie.
- Po co się starasz? Nawet nie chciałeś pomagać innym, chciałeś siedzieć sobie bezpiecznie u siebie nie przejmując się nikim i niczym! – nastąpiła cisza. To nie tak, że Blueberry chciał być wredny, wiedział, że Fresh miał racje, jednak... wtulił się w swoje zgięte nogi. - Wiem, że to głupie, ale nie mogę przestać o tym myśleć. Ink i ja znamy się od tak dawna. To on pokazał mi inne wymiary, zawsze był gdy go potrzebowałem... jak miałbym o nim zapomnieć?
- Nikt przecież nie każe ci o nim zapominać, wręcz przeciwnie, pamiętaj o nim i stań się dzięki temu silniejszy – Fresh po raz kolejny spróbował go pokrzepić. Berry znów zamilkł.
- Fresh, daj mu przejść żałobę, on potrzebuje czasu. – usłyszał głos Killera zza ściany obejmując Dreama w lekko lepszym stanie. Świeżak nie miał innego wyboru, więc zamilkł.
CZYTASZ
Jeszcze mnie pokochasz I Inkmare I Ink X Nightmare (kolejne podejście)
FanfictionNightmare postanawia upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - przejąć władzę nad multiwersem i... przekonajcie się sami. To kolejne podejście, po tym jak straciłam konto...