#17 Nowi więźnowie i inne traktowanie

224 19 77
                                    

Jest zimno, pada deszcz itp., więc się cieszę jeśli taka pogoda utrzyma się do jutra nikogo nie zdziwi, że dziewczyna przyszła w spodniach na rozpoczęcie gdy jest gorąco – a przyszłabym.

Nie lubię sukienek, a spódnice darze wielką pogardą i jeszcze większą nienawiścią.

A teraz rozdział~

~~

Plan był taki:

Friski dostają się do Chesstale robią zamieszanie i zostają zamknięte/ci.

Wszystko poszło z godnie z tym planem, i jeszcze tego wieczora oba ludzie mieli/miały okazję doświadczyć co to prawdziwe, bolesne tortury. Równie szybko trafiły do swoich nowych 'pokoi'.

- Och, rzadko trafiają tu ludzie. – zauważył/-a Chara, z którą/rym dzielili celę.

- Ehehe, a właściwie z jakiego au jesteś? – spytał/-a Frisk z Littletale. Chara chwilę milczał/-a.

- Ze Storyshift – powiedział/-a w końcu ozięble.

- My jesteśmy z Littletale i Lusttale.

- Lusttale? Co wy tu robicie, przecież to naraża DZIWKĘ – powiedział Blue z innej celi i innego korytarza, co zniekształciło mu głos.

- Fresh, Berry? Wy żyjecie? – zdziwił/-a się drugi/a Frisk.

- O ile Nightmare nie ma złego humoru to nie zabijają – mruknął Killer, co i tak się rozniosło.

- Kto to był? – spytał jeden z pacyfistycznych nowoprzybyłych ludzi kojarząc ten głos, ale nie mogąc go przez echo do końca rozpoznać.

- Killer. – poinformował/-a ich Chara, a widząc ich zdziwione miny dodał/-a – Trochę się wydarzyło, odkąd zaczęło im odwalać – i z pewnymi oporami wyjaśnił/-a całą sytuację.

***

Nightmare i Error rozmawiając o pierdołach zapukali do drzwi, ale Ink nie odpowiedział.

- Może śpi? – zagadnął Error.

- Nie kładzie się przed kolacją – powiedział Nightmare – pewnie coś rysuje i go to wciągnęło – dodał i otworzył drzwi.

Ink nie rysował.

Malarz stał obok tylnej ściany w jednej ręce trzymając przy swoim oczodole coś jak kredka, ale trochę nóż. Ink był gotowy wbić to sobie w oczodół. W drugiej ręce trzymał z kolei linę, która była zawieszona na wbitym w sufit wieszaku.

Jak on to tam zawiesił? Przecież on jest taki niski... - pomyślał Error nie przejmując się zbytnio sytuacją.

Nightmare spojrzał na Inka pobłażliwie.

- Co ty robisz? – spytał i chciał podejść, ale Ink krzyknął.

- Stój! Jeśli podejdziesz, dotkniesz mnie mackami, albo cokolwiek innego zabiję się lub trwale skrzywdzę, jeśli każesz mi odłożyć mój kredkonóż – Error nie mógł się powstrzymać od prychnięcia śmiechem gdy usłyszał tą nazwę – też umrę lub zostanę trwale skrzywdzony. – Nightmare wciąż stał nieporuszony.

- Czemu chcesz się zabić? – zapytał. Chciał skończyć tą błazenadę i zaczynał się irytować niezrozumiałym dla niego zachowaniem Ink.

- Nie zależy mi na śmierci, ale dawno temu obiecałem sobie, że obronię to multiwersum za wszelką cenę, więc tak, jeśli będę musiał zginąć, zginę.

- Mało zaszczytna ta twoja śmierć – wtrącił Error, ale został zignorowany.

- Co chcesz zyskać przez śmierć?

- Cóż, mówiłeś że mnie kochasz, a to znaczy że nie chcesz żebym umarł, a ja zastawiłem parę pułapek, którymi się zabiję, jeśli nie wysłuchasz moich żądań.

- Twoich żądań? Czyli?

- Rozwiąż Bad Gay, uwolnij więźniów i przysięgnij, że nie pozwolisz, żeby komukolwiek stała się krzywda. Wtedy zostanę z tobą na zawsze i zrobię wszystko co zechcesz. – krótka chwila cisza wypełniona napięciem. W końcu Nightmare przemówił:

- Uwolnij się z pułapek i je rozbrój. – Ink nie pomyślał, o takim scenariuszu. Sprawnie rozbroił pułapki, a linkę którą trzymał po odsunięciu się puścił przez co spadło kowadło i wryło się w podłogę. Potem połamał nożokredkę i rozrzucił w różne miejsca, z których wybuchnął ogień.

Night i Error patrzyli w zdziwieniu jak dużo było tu pułapek.

Potrwało to jeszcze parę minut przy których zniszczył się sufit, dwie ściany i podłoga.

Gdy dobiegło to końca Nightmare podszedł do Inka i złapał za ręce uśmiechając się zadziornie.

- Znów zapomniałeś, że już zrobisz wszystko co zechcę i będziesz tu ze mną na zawsze – warknął po czym uśmiechnął się zadziornie – Naprawdę starałem się być dla ciebie dobry, ale przegiąłeś, a to znaczy, że zrobimy to po mojemu. – szepnął mu do miejsca, w którym powinno być ucho i polizał go po szyi. – Error idź stąd – powiedział obserwując przestraszoną i pełną nienawiści twarz Inka.

Error się zawahał, ale wiedział, że nie może nic zrobić dla Inka, wyszedł z pokoju, a gdy już otwierał drzwi z biura usłyszał głośny krzyk Inka. Znów się zawahał, ale znów stwierdził, że nie może nic zrobić i wyszedł walcząc z wyrzutami sumienia.

***

W lochach rozlegały się dziwne dźwięki jakby wybuchy czy coś, a potem cisza, każdy próbował wymyślić co to było, bardzo nieliczni mieli nadzieję, że Underlust zaatakowało, ale nie było opcji, żeby zrobili to tego samego dnia w którym wpuścili swoich ludzi do więzienia wroga.

Dream wpatrywał się w sufit i myślał o swoim życiu i o swoim bracie.

Tyle lat starał się go zmienić, ale cały czas nadaremno. Tyle lat próbował go powstrzymać, ale nic to nie dało. Tak długo się starał, ale już dość.

Tyle lat się obwiniał za to co robił jego brat, ale teraz już przestał. Tyle lat pragnął rozwiązać konflikt pokojowo, ale teraz nie chciał. Tak długo dbał o swoje przyjaźnie, teraz miał dość.

Jego brat robił co chciał, przez co jego najlepszy przyjaciel został zabity. Teraz chciał cofnąć czas do momentu, w którym...

Jak daleko chciałby się cofnąć w czasie? Co by zmienił?

Gdyby cofnął się w czasie aż do tych czasów, w których on i jego brat byli nie rozłączni, nigdy nie poznałby Inka i innych i czy pamiętając co się stało nadal potrafiłby kochać swojego brata, ale mógłby naprawić swój błąd i BG by nie powstało i nikt by tak nie cierpiał.

Gdyby cofnął się w czasie nie dopuścił by do skrzywdzenia Inka, ale Nightmare nadal by się panoszył...

Z resztą po co gdybać skoro nie mógł cofnąć się w czasie?

Z westchnięcie oparł głowę o ramię Killera, ten zabójca był jedyną rzeczą i jedyną osobą, której teraz potrzebował, i która dawała mu ukojenie.

Blueberry stukał nerwowo palcami w podłoże. Raz po raz spoglądając na kupkę prochu. Odkąd się tam pojawiła jego umysł nie potrafił zatrzymać natłoku myśli. Czemu to się działo?

Fresh martwił się o Blue coraz bardziej z każdym dniem, w końcu usiadł obok niego i zagadnął:

- Hej Berry! Mam dla ciebie suchara!

- Fresh ja nie – przerwał mu.

- Jak wabi się pies złomiarza? – Blue westchnął.

- Jak?

- Puszek. Mam kolejnego. Dlaczego choinka nie jest głodna? – zanim Berry zdążył odpowiedzieć ktoś zrobił to za niego.

- Bo jodła. – różne sansy zaczęły się śmiać i kontynuować opowiadanie sucharów, podczas gdy Chary/Charowie i Papyrusy krzyczeli, żeby się zamknęli.

Blue spojrzał z lekkim uśmiechem na Fresha, który wciąż sypał sucharami niczym z rękawa lub odpowiedziami na żarty innych i choć nie poprawiło mu to szczególnie humoru był wdzięczny za jego starania.

Jeszcze mnie pokochasz I Inkmare I Ink X Nightmare (kolejne podejście)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz