- Pora zakończyć to raz na zawsze. – powiedział surowo Dream.
- Och. A nie zamierzasz dać mi szansy na poprawę ten ostatni raz? Nie zaproponujesz wyjścia bez agresji, choć jesteś gotów walczyć o to co słuszne? – powiedział żartobliwie, jego towarzysze zaśmiali się pogardliwie. Dream zmienił swoją pałkę w łuk i wycelował strzałą w brata.
- Twoje szansy się skończyły, po tym jak zabiłeś Inka.
- Och? Nie przypominam sobie, żebym go kiedyś zabił.
- Przyniosłeś do lochów prochy i powiedziałeś, że są jego.
- Hm? Jeśli dobrze pamiętam powiedziałem o starym znajomym, a nie o Inku. – Dreamowi rozszerzyły się źrenice. Właśnie... przecież to Nightmare, takie sztuczki to dla niego nie pierwszyzna.
Night wykorzystał rozproszenie brata i zaatakował. Gdyby Dream nie spostrzegł się w ostatnim momencie macka jego brata rozwaliłaby mu żebra.
On tylko chciał mnie rozproszyć – pomyślał Dream i strzelił, ale Night złapał strzałę w mackę i ją złamał. Wszystkie macki wystrzeliły i choć Dream był szybki jedna trafiła go w bok łamiąc mu żebra, które momentalnie spadły na podłogę przez nową dziurę w ubraniu Marzyciela.
Ale to mu nie przeszkodziło.
Dream zmienił łuk z powrotem w pałkę i zaatakował nią brata bezpośrednio.
***
Ink obudził się w środku nocy czując dziwne zimno, wtedy zorientował się, że Nightmare jeszcze nie wrócił, to było dziwne. Night obiecał mu wrócić przed północą, a według zegara dochodziła druga w nocy. Podniósł się z łóżka i otworzył drzwi do gabinetu Nighta. Biurko było wywrócone, a poniszczone papiery walały się wszędzie. Jak mógł tego nie usłyszeć?
Wyszedł na korytarz, gdzie również był straszny syf szedł dalej w kierunku, z którego dochodziły czyjeś krzyki.
***
Nightmare poczuł czyiś niepokój, spojrzał w stronę ściany i zauważył czaszkę Inka wystającą z ukosa...
No tak, jeszcze tego brakowało. Ink stał gdzie stał bo Night zakazał mu się pokazywania komukolwiek (no nie licząc siebie i Errora). Takie tam ostatnie wyjście gdyby ktoś wrócił za szybko do twierdzy i miałby nakryć Inka spacerującego sobie po zamku.
Dream zauważył rozproszenie brata, ale nie zwrócił uwagi na ścianę, na którą ów szkielet spoglądał, postanowił wykorzystać swoją szansę.
Naciągnął cieńcie, a w jego ręce zmaterializowała się strzała, starał się zebrać wszystkie dobre jakie wyczuwał w tym miejscu, wziął wdech i sam przypomniał sobie szczęśliwe momenty, jednocześnie starając się nie myśleć o Inku, żeby się nie wściec, wtedy by szlak trafił jego skupienie.
Night nagle poczuł straszliwy, przeszywający ból w duszy - Dream trafił.
Koszmar poczuł jak siły go opuszczają, jednak nie mogąc uwierzyć, że rzeczywiście to się dzieje spojrzał w stronę Inka.
Zamieniał się powoli w proch.
Czyli to dzieje się naprawdę – wyszeptał w głowie i spojrzał na swoje rozpadające się macki. Uśmiechnął się szaleńczo.
Co za idiota, nic nie wie o świecie, a tak szarżuje – pomyślał patrząc obłąkanym wzrokiem na brata.
- Brawo, bracie, właśnie wygrałeś kosztem życia mojego i Inka. – zaśmiał się szaleńczo, ale krótko i spojrzał w stronę ściany gdzie zobaczył zdziwionego i rozpadającego się Inka. – Przepraszam Ink – wyszeptał cicho.
Malarz nie mógł tego usłyszeć, ba nikt obok Nighta tego nie usłyszał, ale jednak Malarz zdawał się rozumieć przekaz swojego przeciwnika? Nie, porywacza? Nie, kochanka? Blisko, ale nie, oprawcy? Także nie, może gwałciciela? Nie, zdecydowanie tak go nie postrzegał, już nie. Teraz wiedział, zrozumiał słowa swojej miłości. Ink uśmiechnął się do niego smutno.
Nightmare umrze, wymiary będą wolne, ale czuł ból, że nie mógł się pożegnać, tak jak by chciał, jak oboje by chcieli.
Ink i Nightmare zmienili się w proch.
***
Minęły miesiące, a może lata. Multiwersum było wolne, ale ponure.
Error powiedział o co chodziło w ostatnich słowach Nighta, a potwierdzeniem tych słów był znaleziony za rogiem szalik Malarza. Za rogiem, w który Nightmare spoglądnął gdy konał.
Potem Bad Gay zostali zamknięci w ich własnych lochach i zapieczętowani razem z ich sojusznikami, w tym z Sci, Epiciem, Farmerami czy nawet mieszkańcami Asylumtale.
Co do samej śmierci Inka, wszyscy rozumieli to co zrobił Dream. Musiał to zrobić, ale każdy rozmyślał „co by było gdyby".
Sam Blueberry, mimo wiedzy, że Dream nie miał o niczym pojęcia, nie mógł wybaczyć przyjacielowi nie mógł na niego patrzeć, podobnie jak Dream sam na siebie.
Właściwie Blue, Fresh i Lust nie kontaktowali się, niebyło po co, każdy z nich oddał się na powrót życiom w swoich "wyzwolonych" wymiarach.
Dream zdecydował się na własne wygnanie i błąkanie się po anty-voidzie do końca swojego marnego życia. Killer poszedł z nim.
~~
Jeszcze dzisiaj opublikuję bonus.
CZYTASZ
Jeszcze mnie pokochasz I Inkmare I Ink X Nightmare (kolejne podejście)
FanfictionNightmare postanawia upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - przejąć władzę nad multiwersem i... przekonajcie się sami. To kolejne podejście, po tym jak straciłam konto...