Rozdziały będą publikowane raz w tygodniu, a przynajmniej tak planuję...
~~~
Historia, którą wam opiszę zaczeła się gdy jeden ze strażników emocji wrócił do swojego domu czując w duszy, że coś jest nie tak. Miał jednak nadzieję, że intuicja tym razem go zawiodła i będzie mógł napawać się swoim okrutnym dziełem w spokoju. Niestety tak się nie stało i gdy przenosił się do swojego starego domu, myśląc że zastanie tam ruinę, którą zresztą tam zostawił, zdziwił się widząc zupełne przeciwieństwo tego, czego się spodziewał. Po przekroczeniu portalu pierwsze co zobaczył, to piękne, błękitne niebo bez żadnej chmurki. Dzieci bawiły się i grały w gry, a dorośli cieszyli się piękną pogodą, spacerowali lub doglądali swoich pociech. Drzewo, na którym niegdyś rosły jabłka emocji, emanowało szczęściem, a tuż pod nim siedział młodszy strażnik czytając coś paru dzieciom.
Starszy poczuł gniew, wszystko wydawało się jeszcze lepsze niż przed jego odejściem, sam jego brat wydawał się niezwykle szczęśliwy.
Nightmare nie rozumiał.
Czemu są szczęśliwi? - zezłościł się w myślach - Zabiłem ich, zniszczyłem to miejsce, zemściłem się! Jak mogą się tak beztrosko zachowywać?! Jak mogą dalej uwielbiać tego kmiotka, mimo że ich nie obronił?!
Wpadł w szał. Znowu zaczął swoją demolkę i mord.
Gdy Dream zobaczył swojego brata nie poczuł gniewu, wręcz przeciwnie, czuł troskę, chciał mu wszystko wyjaśnić.
Powiedział dzieciom, żeby uciekały i sam zaczął iść w kierunku brata, mimo potworów biegnących w jego kierunku błagając o pomoc. Współczuł im, że muszą przez to przechodzić, ale teraz nie miał czasu na pogawędki, musiał porozmawiać z bratem.
Przedarł się przez tłum i stanął naprzeciwko brata.
Zaczął mu wyjaśnić, przekonywać, że powinni spróbować od początku, że mogą być razem szczęśliwi.
Nightmare nie słuchał. Zamachnął się na brata swoją macką, ale nagle ni stąd ni z owąd poczuł, że coś mocnego w nią uderza. Po chwili zobaczył co, choć może raczej kto, za to odpowiada.
Był trochę wyższy od jego brata i nieznacznie niższy od oryginału, na policzku miał czarną plamę, na szyi miał brązowy, ale jaśniejszy na końcach długi szal, na reszcie ubrań się nie skupił. Nie mógł oderwać wzroku od jego twarzy, w jednym oczodole miał czerwony wykrzyknik, a w drugim czerwony celownik, ale na chwilę mrugnął a w jego oku pojawiło się zupełnie co innego. Nieznajomy odwrócił się do zaatakowanego z pytaniem czy nic mu nie jest.
Wtedy po raz pierwszy usłyszał jego głos. Był melodyjny, łagodny i miły dla ucha. Potem przemówił wprost do Nightmare'a. Mówił już bardziej stanowczym głosem, ale dla Koszmaru nie miało to znaczenia. Jednym 'uchem' wyłapał, że przybysz proponuje mu ugodę, ale on prychnął i odszedł przysięgając sobie, że ten potwór będzie jego.
***
Trudno powiedzieć jak dawno się to stało, ale od czasu pojawienia się strażników emocji multiwers się zmienił.
Utworzyły się dwie grupy: Star Sanses i Bad Guys. Pierwsza chroniła multiwers przed drugą, mimo że była zdecydowanie mniej liczniejsza.
W pierwszej grupie było trzech sansów: jeden z Dreamtale, jeden z Underswap i jeden z nieistniejącego już Inktale i choć nie było w niej oficjalnego przywódcy, wszyscy uważali za niego Inka.
Zaś druga grupa była zdecydowanie liczniejsza, a w dodatku miała niepodważalną hierarchię w poniższej kolejności:
Nightmare
Error
Cross
Horror
Killer
Dust
Potwory, którym nie podobał się pacyfizm lub z różnych przyczyn dołączyły do niszczycieli.
Tak, zdecydowanie i nie podważalnie przewodził tam Night, z resztą on sam tą organizację założył. Error, z kolei był traktowany bardzo podobnie.
Jednak wróćmy do historii.
Tego dnia Nightmare obmyślił szczegółowy plan na wykonanie swojego starego przyrzeczenia. Swoją drogą ochota na jego wypełnienie zwiększała się za każdym razem gdy słyszał o działaniach szkieleta w szaliku i kolejnych informacjach o nim. To wręcz stało się obsesją.
Usłyszał pukanie do drzwi, a gdy kazał pukającemu wejść zza drzwi wyjawiła się uśmiechnięta czaszka z pustymi oczodołami. To był Killer, postrzeganego przez wszystkich jako prywatny pies na posyłki Nighta, co było w dużej mierze prawdą.
Szkielet powiedział swojemu szefowi, że przyprowadził osobę, którą kazano mu sprowadzić. Koszmar skinął głową, a do jego biura wszedł szkielet w kitlu i okularach. Każdy z nich wiedział, że są tu z powodów biznesowych. Ośmiornicowaty czegoś chciał i już chwilę później wszystko wyjaśnił.
~~
Dziękuję serdecznie za pomoc i korekte w tym rozdziale Huntley_hun
CZYTASZ
Jeszcze mnie pokochasz I Inkmare I Ink X Nightmare (kolejne podejście)
FanfictionNightmare postanawia upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - przejąć władzę nad multiwersem i... przekonajcie się sami. To kolejne podejście, po tym jak straciłam konto...