Bonus

92 9 9
                                    

Po pierwsze biło 2 tyś. wyświetleń ponad tysiąc komentarzy i ponad 300 gwiazdek dziękuję.
Po drugie, nie zamierzałam tego pisać, ale rano przeczytałam komentarz pewnej osóbki i zmieniłam zdanie.
Po trzecie zapraszam.

~~

Tytuł: Sen Inka

Miejsce akcji: Głowa Inka

Czas akcji: rozdział 4 gdy Ink spał

Dopisek: Rozdział z perspektywy Inka/Mam wrażenie, że jak to pisałam byłam pod wpływem jakiegoś kwasu, bo nie ogarniam co i jak to się stało


Medytowałem w anty-voidzie gdy nagle uderzyłem w coś głową.

Otworzyłem głowy i zobaczyłem biel sięgnąłem do niej ręka i dotknąłem sufitu. W tym momencie zdałem sobie też nie czuję nic pod sobą.

- Racja, medytowałem i odleciałem – przypomniałem sobie i zacząłem spadać.

- Hej Ink – spojrzałem na Blue, który leciał obok mnie ze spadochronem.

- Hejka Blue, gdzie lecisz?

- Zebrać Honeya z ula – zaśmialiśmy się – a ty?

- Och, odleciałem gdy medytowałem, więc teraz spadam się rozwkasić na atrament – znów się zaśmialiśmy.

- A co powiesz na wpadnięcie do domku czarownicy po drodze?

- Pewnie – zgodziłem się i przeniosłem nas do stracholasu. Śmiejąc się i niosąc koszyczki z pisankami w podskokach ruszyliśmy do strachozamku.

Zapukaliśmy do drzwi. Otworzył nam szkielet z czarnymi paskami na twarzy, uszami królika i króliczym noskiem z ząbkami, na swoim czarnym garniaku miał dziwne czerwone kółka mniej więcej na mostku.

- Czego zaście zachciały szanowane istoty cnoto podobne? – ukłonił się.

- Przyszliśmy pozwiedzać – powiedzieliśmy i daliśmy mu nasze koszyki. Ukłonił się i zaczął nas oprowadzać.

- A tam jest pokój lukrowanego wiedźmożnika – powiedział, ukłonił się i poszedł. Wzruszyliśmy ramionami i weszliśmy do pokoju lukrowej wróżki.

- Puk! – zawołał Berry.

- Puk! – dodałem.

- Puku! Puk! Puk! – skończyliśmy razem w rytm melodii ze Stacyjkowa.

W pokoju na krześle siedział szkielet oblany czarnym lukrem, a z tyłu jego pleców niczym pawi ogon sterczały czarne lukrowe laski, takie jak wiesza się na choinkach.

- Dobry wróżko, dawaj słodycze – zawołałem razem z Blue.

- Matka manier nie uczyła! – syknął wróżkoksiężnik.

-Prosimyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!!!!!!!!!!!!!!!! – zawołaliśmy tam głośno jak umieliśmy.

Lukrowa wiedźma machnęła laską i zeskoczyły na nas słodycze.

Atakowały nas, a my dzielnie walczyliśmy podgryzając je raz za razem.

- Mniam mniam – zawołaliśmy!

I nagle Berry;emu odbiło. Zaczął wszystko rozwalać w pokoju. I gdy z jego ust zaczęła wylatywać migocąca piana złapał za róg dywanu i razem z lukrowanym czymś trafiliśmy na jakąś łączkę.

- Diabelskie nasienie przykleja mi się do lukru – oburzył się próbując się oderwać od trawy, ale jedyne co osiągnął to wywrócenie się i przylepienie do trawy w jeszcze większym stopniu.

- Poczekaj lukrze! Pójdę po kosiarkę! – oznajmiłem i dumnie odleciałem na latającym dywanie.

Leciałem i leciałem aż w dole zobaczyłem na kocyku Blue i Dreama ubranego w swoje żółte landrynkowe ubranie, ale obkleił się papierem toaletowym – zapewne, żeby się nie przyklejać do trawy – przez co wyglądał jak żółtawa mumia.

Wylądowałem obok nich.

- Ink! Zobacz mojego kotka! – zawołał Dream unosząc w górę kotoerrorłaka.

- Pfft, Dream, to nie jest kot, to jest kot – Blue wyciągnął z plecaka na spadochron kota o brązowym futerku, chociaż na brzuchu miał parę niebieskich i fioletowych pasków. – Ink, chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota? Chcesz kota?

- Przestań Berry, mam kota. – zaśmiałem się niezręcznie i wyciągnąłem z kieszeni małego kotka z krzyżykami na uszkach i go przytuliłem.

- Awwwww! – zawołał Dream.

- Ej Ink! Musisz się jeszcze rozpaćkać w voidzie! – przypomniał mi Blue.

- Na twórców! Faktycznie! Muszę się pośpieszyć! – zawołałem i na magicznym szkielecie dinozaura, który wyłonił się spod mych stóp pojechałem do voidu.

Dinozaur zostawił mnie kilka kilometrów nad podłożem.

- Pa! – pożegnałem go i rozpaćkałem się na podłożu.

Obudziłem się z myślą, że obudziłem się zadowolony z kolejnego zwyczajnego snu, ale potem zobaczyłem gdzie jestem i dobry humor błyskawicznie zniknął.

Jeszcze mnie pokochasz I Inkmare I Ink X Nightmare (kolejne podejście)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz