Ink odkąd został uwolniony nie mógł się wyszaleć (i wyżyć), więc cały czas tworzył coś w voidzie. Error starał się to ignorować, ale w końcu nie wytrzymał i postanowił pójść do Outera wyjaśnić z nim... tamtą sprawę.
Zapukał do domu szkielebraci, otworzył młodszy z nich.
- Jest Outer? – Papyrus nie miał pojęcia co to za szkielet zawitał w jego progi ani kim jest ten cały Outer.
- WYBACZ PRZYJACIELU, ALE NIE ZNAM ŻADNEGO OUTERA JEDNAK, NIE BÓJ SIĘ, JA WIELKI PAPYRUS, CHĘTNIE POMOGĘ CI GO ZNALEŹĆ. – Papyrus wykonał tą dziwną pozę z opieraniem się na kamieniu, który się zjawił znikąd. Error patrzył na niego zmęczony.
- Czemu to zawsze mnie spotyka? – mruknął cicho – A jest tu może Sans?
- WYBACZ, MAŁY KOLEŻKO, ALE MÓJ BRAT JEST JESZCZE NA SŁUŻBIE! JEŚLI CHCESZ MOŻESZ NA NIEGO ZACZEKAĆ TUTAJ, W DOMU WIELKIEGO PAPYRUSA! NYEHEHEHEHEHE!
- Nie trzeba, poradzę sobie – powiedział Error i przeteleportował się do budki strażniczej przyjaciela, o ile mógł go tak jeszcze nazwać.
Jak się spodziewał tutejszego sansa tu nie było, więc zaczął przemierzać cały wymiar, aż w końcu zirytowany usiadł nad klifem obejmując rękoma skulone nogi i mamrocząc coś o niesprawiedliwości życiA.
- Hej Error, Paps mówił, że mnie szukasz, więc stwierdziłem, że tu będziesz – odezwał się głos.
Error odwrócił wzrok w jego stronę i zobaczył Outera wychodzącego z lasu.
- Gdzieś się pałętał? – burknął.
- Byłem w pracy, a potem poszedłem na przerwę i do domu – wzruszył ramionami Outer – mogłeś na mnie poczekać u mnie w domu albo po prostu zadzwonić.
- Ta, ale twój brat nie jest towarzyszem, którego jestem w stanie tolerować, a Ink pożyczył mój komunikator, żeby znaleźć swój i też go zgubił – prychnął, Outer nie odzywał się przez chwilę, temat Inka nie był czymś o czym chciał rozmawiać.
- A co właściwie z Inkiem się działo przez ten czas? – spytał ze sztucznym uśmiechem.
- Nie mam zamiaru o tym gadać, ta sprawa prawie całkowicie mnie nie dotyczy, ale Nightmare obiecał niedługo wszystko wyjaśnić, jak chcesz mogę cię tam zabrać. I nie martw się, nie czuję nic do Inka, on ma Nightmare'a – powiedział Error.
Outer się mocno zdziwił. Ink i Nightmare?
Usiadł obok Errora.
- Co? Ale jak to? – Error odwrócił się w stronę 'przyjaciela'.
- Mówiłem, nie ja powinienem o tym gadać. – zapadła chwila ciszy. Niszczyciel opuścił nogi i rękoma oparł się z tyłu patrząc na gwiazdy.
- A tak właściwie po co tu jesteś? – spytał w końcu szkielet z gwieździstą bluzą.
- Bo... - Error odwrócił głowę speszony – Ink szaleje w anty-voidzie i cały czas coś tworzy, wnerwia mnie! – Niszczyciel postanowił zataić prawdziwy powód swojej wizyty.
Outer uśmiechnął się lekko, ale bolało go, że zachowują się jakby nigdy nie powiedział tych dwóch słów i nigdy go nie pocałował.
Tak bardzo go to smuciło i denerwowało, że postanowił grać w otwarte karty.
- Czemu nie rozmawiamy o tym co zrobiłem poprzednio? – spytał niby mimochodem.
- Jak to dlaczego? To było żenujące – prychnął Error znów patrząc w gwiazdy. Outer zacisnął pięści i chciał coś powiedzieć, ale Error znów się odezwał – ale... szanuję, że to tak po prostu powiedziałeś – wyznał. - Night nie potrafił i zrobił mnóstwo debilnych rzeczy – prychnął.

CZYTASZ
Jeszcze mnie pokochasz I Inkmare I Ink X Nightmare (kolejne podejście)
FanfictionNightmare postanawia upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - przejąć władzę nad multiwersem i... przekonajcie się sami. To kolejne podejście, po tym jak straciłam konto...