[ SIEDEMNAŚCIE ]

462 26 4
                                    


- Znowu naleśniki? - zapytał Henry, kiedy rzuciłam mu na talerz rumiany placek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Znowu naleśniki? - zapytał Henry, kiedy rzuciłam mu na talerz rumiany placek. 

- Pozwoliłam ci zostać na noc, a ty jeszcze narzekasz? - uniosłam brwi i ściągnęłam patelnie z gazu. Henry uśmiechnął się niewinnie. -  Mogę ci zrobić coś innego, jeśli chcesz. - zaproponowałam, ściągając fartuch z bioder i opierając się o zlew. 

- Mam ochotę na Pop Tarts. - uśmiechnął się szeroko. 

Zamrugałam i położyłam dłonie na piersi. 

- Te ciastka to sama chemia, a w naleśnikach jest, co najwyżej, gałka muszkatołowa. - zaśmiałam się, przypominając sobie monolog Davida. Henry przekręcił oczami, a ja chwyciłam kubek z kawą i spojrzałam w kierunku drzwi domu, które otworzyły się na oścież. W progu stanął Killian z dłonią na pasie i z czarującym uśmieszkiem na ustach. Chyba nigdy nie będę mieć go dość, słowo daję. - Cześć, wcześnie dzisiaj wstałeś. - zauważyłam, wskazując na zegarek i podchodząc do niego. - Pirackie przyzwyczajenie, Kapitanie? - oparłam się biodrem o blat przed nim. 

- Dłubałem w ogrodzie - powiedział, przeplatając jedną rękę przez moją talię. 

Zmarszczyłam brwi i uśmiechnęłam się z rozbawieniem. 

- Ktoś tu ma hak do kwiatów. - palcem wskazującym złapałam za krzywiznę metalowego narzędzia, który służył mu zamiast dłoni i uniosłam lekko do góry. 

Uśmiechnął się do mnie z rozbawieniem i nachylił się, by dziś po raz pierwszy mnie pocałować. To było krótkie, ale uwielbiałam takie pocałunki. 

Nie wiedzieć czemu zapach parzonej kawy i tego przeklętego ciasta do naleśników w połączeniu z jego wodą kolońską i rumem, zaczął pachnieć mi domowo. Czułam się tak, jak w domu, który zawsze gdzieś tam w przyszłości chciałam mieć. 

To było takie swojskie, rodzinne i takie moje. 

Kiedy się od siebie odsunęliśmy z zadowolonymi wyrazami twarzy, Henry zrobił zniesmaczoną minę i odwrócił od nas wzrok, mozolnie przeżuwając kawałek naleśnika. 

Uśmiechnęłam się z rozbawieniem i wzięłam kolejny łyk kawy. 

- Co na śniadanie? - zapytał, a ja odkładając kubek na blat eleganckim ruchem rąk wskazałam na pysznie zastawiony stół. 

Lubiłam się bazgrać w kuchni. Uwielbiałam piec i gotować, a kuchnia to było moje imperium. Tutaj wszystko musiało być dopracowane na ostatni guzik, dlatego na stole w otoczeniu słodkich placków stały najróżniejsze typy konfitur od babci w ładnych, ozdobnych słoiczkach, czekolada, dwa dzbanki świeżego soku, pokrojone w kostkę owoce i zaparzona kawa, bez której nigdy rano nie umiałam normalnie funkcjonować. 

Na środku w wazonie stały piękne piwonie, które zerwałam z ogródka, o czym na razie Killian nie musiał wiedzieć. 

Chciałam jakoś zaprezentować swoją ciężką pracę, ale nagle usłyszałam i poczułam wibracje telefonu w tylnej kieszeni spodni. 

HAPPILY EVER AFTER: To Hell And Back ¬ Killian Jones [3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz