[ DWADZIEŚCIA TRZY ]

497 26 18
                                    

Spojrzałam na Emmę, która nie spuszczała wzroku z ziemi, na której jeszcze chwilę temu był portal

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzałam na Emmę, która nie spuszczała wzroku z ziemi, na której jeszcze chwilę temu był portal. 

Nawiązała ze mną kontakt wzrokowy i przełknęła ślinę. 

Nasza szansa na powrót do Storybrooke przepadła. 

- Mamo... - zaczęłam znowu, mając nadzieję, że tym razem zwróci na mnie choć trochę uwagę. 

- Oddajcie biżuterię. - zażądał Robin, opuszczając łuk i podchodząc powoli do wmurowanej w ziemię mamy. 

- Robinie, czy ty... - zmarszczyła brwi. - Nie poznajesz mnie?

- Dość gadania! - wyciągnął rękę w moją stronę. 

Zaciskając zęby pozbyłam się każdej jednej błyskotki na swoim ciele, omijając oczywiście pierścień na lewej ręce. Mógł sobie to wziąć i zrobić z tym cholernym złotem, co tylko chciał, ale denerwował mnie fakt, że nie wrócimy do domu tak szybko, jakbyśmy chciały. 

Emma także oddała swoją złotą bransoletkę bez zbędnego gadania. 

Robin zaczął upchać sobie złoto do kieszeni, aż w końcu podniósł wzrok na Reginę, która nie widziała nic, poza nim. 

Wyciągnął sugestywnie rękę w jej stronę i pomachał palcami.

- Wisiorek i kolczyki.

Regina spuściła głowę i w ciszy ściągnęła z siebie biżuterię. Położyła mu ją na wyciągniętej ręce, a mi nie umknął fakt, że trzymała jego rękę dłużej niż powinna. 

Rżenie koni doprowadziło nas wszystkich do porządku. Nawet mama zdawała się oprzytomnieć, ale łzy w jej oczach były doskonale widoczne. Oczywiście, że ją rozumiałam, jednak Robin tutaj nie był prawdziwy. Alternatywna jego wersja jednak, obudziła w niej wspomnienia i przypomniała o bolesnej stracie.

Z lasu na koniach zaczęli masowo wyjeżdżać rycerze na koniach na czele z Henrym i o dziwo z Jeffersonem. 

Złota zbroja chłopca lśniła dumnie w blasku mocnego słońca. Jego twarz, nawet teraz z daleka, wyglądała na groźną i zdeterminowaną. 

Robin spojrzał na nas.

- Czas na mnie. - zaczął uciekać w przeciwnym kierunku. 

Regina odprowadzała go smutnym wzorkiem. 

Złapałam ją za nadgarstek, ale nie zareagowała. 

- Mamo, oni szukają ciebie. - potrząsnęłam jej ręką. - Ścigają cię. - dodałam głośniej, a ona w końcu wybudziła się z transu. 

Pociągnęłam ją w stronę przewróconego drzewa. Kucnęłyśmy z Emmą i szarpnęłam mamę za rękę, by zrobiła to samo. Wychyliłyśmy jednak głowy, by móc niezauważenie obserwować naszego dzieciaka. 

HAPPILY EVER AFTER: To Hell And Back ¬ Killian Jones [3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz