[ CZTERDZIEŚCI SIEDEM ]

515 20 56
                                    

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

.MIESIĄC PÓŹNIEJ.

Wyszliśmy z Killianem ze szpitala szybkim krokiem. Co prawda ja miałam mały problem, by za nim nadążyć, a gorące czerwcowe dni nie ułatwiały mi tego w żadnym stopniu, bo tylko bardziej się męczyłam.

Nagle Killian ku mojej uldze zatrzymał się gwałtownie.

Podeszłam do niego.

- Nie denerwuj się. - powiedziałam, łapiąc oddech i trzymając dłonie na wysokości jego twarzy.

Killian spojrzał na mnie z zaciśniętą szczęką i warknął cicho.

- To śmieszne. - powiedział po chwili. - Obca kobieta wie pierwsza czy będziemy mieć syna czy córkę. To chore wiesz? - syknął.

Przekręciłam oczami i opuściłam ręce, wzdychając cicho.

- Ashley nie jest obca...

- Wiesz, co mam na myśli. - przerwał mi, machnięciem ręki.

- Wiem. - dotknęłam jego ramienia, licząc na to, że może to go uspokoi, chociaż tak naprawdę nie wiem, czy cokolwiek teraz, by to zrobiło.

Nigdy nie sądziłam, że moi rodzice byliby w stanie wyprowadzić go z równowagi, a dzisiaj właśnie tak się stało, kiedy Whale stanowczo odmówił nam powiedzenia, jakiej płci jest nasze dziecko.

To było dla nas ważne, głównie dlatego, że to było nasze dziecko i nie mogliśmy się już doczekać, by się dowiedzieć, kim ono jest.

Odliczaliśmy dni do tej wizyty, a tymczasem zderzyliśmy się ze ścianą.

Zostaliśmy odesłani z kwitkiem, a doktor jasno nam powiedział, że dowiemy się tego na zorganizowanym, specjalnym i popularnym przyjęciu. W pierwszym odruchu oczywiście my oboje byliśmy zdenerwowani, ale kiedy Whale wytłumaczył nam, czyj to był pomysł, mi nerwy trochę zmalały, natomiast u Killiana one trzymały się na tym samym poziomie i miałam wrażenie, że cokolwiek bym teraz nie powiedziała, to nic nie sprawi, że się uspokoi tak szybko.

- Też mi się to nie podoba, dlatego pogadam z rodzicami, ale ty już się nie denerwuj. - poprosiłam i o dziwo moja mina sprawiła, że jego wyraz twarzy lekko zmiękł.

Zacisnął szczękę i spojrzał gdzieś za mnie zatrzymując powietrze w płucach.

- Nie denerwuje się. - uniósł ręce w geście obronnym i odetchnął, by opanować swoje emocje. Złapał mnie za rękę i lekko ścisnął. - Po prostu nie widzę w tym sensu. - mruknął ze zmęczeniem, zamykając oczy.

Uniosłam jego dłoń do swojej twarzy i oparłam brodę na naszych złączonych palcach.

- Ja też. Co z tego, że to popularne, jeśli my tego nie chcemy? - wskazałam na siebie i jego palcem. - Idź do domu, a ja do nich pojadę. - powiedziałam, wskazując na swój samochód i kładąc dłonie na plecach, bo z każdym dniem ich ból był bardziej namacalny, a w ten sposób, lekko mi ulżyło.

HAPPILY EVER AFTER: To Hell And Back ¬ Killian Jones [3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz