[ TRZYDZIEŚCI OSIEM ]

476 28 53
                                    

Westchnęłam cicho, gdy głos Lauren w telefonie ucichł

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Westchnęłam cicho, gdy głos Lauren w telefonie ucichł.

Myślałam, że po skończonych studiach już nigdy nie usłyszę jej głosu, a jednak ona zadzwoniła po ponad dziesięciu latach z taką samą energią i podekscytowaniem, jakby minął niemal tydzień i nic się nie wydarzyło.

Wizja ponownego spotkania z nią i z Jessicą wierciła mi dziurę w brzuchu, głownie ze względu na wspólną przeszłość, ale pewnie też dlatego, że zdążyłyśmy się przez ten czas dość mocno zmienić.

One pewnie miały już swoje życie, całkowicie inne od tego, które miałyśmy jako popieprzone nastolatki i na sto procent normalniejsze od mojego życia, które toczyło się ścieżką szaleństwa przez dobre prawie trzy lata.

Jasne, chciałam je zobaczyć i wrócić do czasów studiów, ale bałam się nagłego powrotu wspomnień, które już zdążyłam ukoić.

- Wróciłem. - usłyszałam znajomy głos w holu, co od razu przywróciło mnie do życia i przypomniałam sobie o bulgoczącym sosie postawionym na gazie.

Otrząsnęłam się i odkładając telefon na blat wyłączyłam kuchenkę zanim Killian mógł porządnie jeszcze wejść do domu.

Poszłam w kierunku drzwi i od razu spotkałam się z jego szerokim, ale zmęczony uśmiechem, gdy przekręcał klucz.

- Dzień dobry, najdroższa. - podszedł bliżej, wyciągając w moim kierunku dłoń.

- Raczej "Dobry wieczór". - zauważyłam kładąc rękę na jego dłoni i wskazując głową na okno, za którym już było ciemno.

Killian zamknął mocno oczy i z szerokim uśmieszkiem westchnął.

- Przepraszam. Dziś na stacji z Emmą i Davidem mieliśmy kilka raportów, a do tego zgłosił się Leroy, któremu ktoś ukradł żaglówkę, która tak naprawdę nawet nie była kradziona. Później poszedłem na Jolly Rogera żeby sprawdzić olinowanie, spotkałem Smee i trochę straciłem poczucie czasu.

Zaśmiałam się i oplotłam ramiona wokół jego szyi. Stanęłam na palcach i przycisnęłam jego usta do swoich w delikatnym pocałunku.

- Nic nie szkodzi. - powiedziałam cicho, między pocałunkami. - Ale jako twoja żona, powinnam się zezłościć, oskarżyć o głupoty i pokłócić się, co skutkowałoby twoim spaniem na kanapie.

Zaśmiał się i obejmując mnie stabilniej, zacisnął zęby na swojej dolnej wardze.

- Jesteśmy beznadziejnym małżeństwem? Po kilku miesiącach nawet nie umiemy się porządnie pokłócić.

- Ale to chyba dobrze, połowa małżeństw rozpada się w ciągu pierwszego roku. - uniosłam brew, przypominając sobie artykuł, który czytałam dzisiaj rano w internecie i który z niewiadomych przyczyn wysłała mi Regina. Pokręciłam głową i na powrót uśmiechnęłam się do niego, ale serce zabiło mi mocnej, gdy tylko przypomniałam sobie telefon od dawnej przyjaciółki. - Nie ważne. Um... Muszę ci coś powiedzieć... Tylko nie panikuj od razu! - uprzedziłam, a on uniósł brew i skinął powoli, ostrożnie patrząc mi w oczy.

HAPPILY EVER AFTER: To Hell And Back ¬ Killian Jones [3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz