[ TRZYDZIEŚCI TRZY ]

505 27 3
                                    

Umoczyłam cieniutki pędzelek w niebieskiej farbie i zaczęłam z dokładną precyzją domalowywać kolejne elementy mojego oceanu na płótnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Umoczyłam cieniutki pędzelek w niebieskiej farbie i zaczęłam z dokładną precyzją domalowywać kolejne elementy mojego oceanu na płótnie.

Widok wody był dla mnie uspakajający, a właśnie tego potrzebowałam.

Skoro nie mogłam zobaczyć bujających się fal na żywo, to notorycznie je rysowałam na zajęciach plastycznych.

Często też na moich obrazach pojawiał się statek. Szczerze mówiąc nie wiedziałam dlaczego, ale gdzieś z tyłu głowy moim takim marzeniem było wejście na jeden z nich i poczuć tę wolność, która została mi odebrana na dwa całe lata.

- Stello... - usłyszałam za sobą znajomy głos pielęgniarki. Oderwałam się od wykonywanej pracy i spojrzałam powoli przez ramię na kobietę, która patrzyła na mnie twardo, zakładając ramiona na piersi. Nie lubiłam jej, a w rzeczywistości to nienawidziłam ją najbardziej z całego tego personelu medycznego. - Twój brat przyszedł w odwiedziny.

Od razu odłożyłam pędzel i wstałam szybko, co skutkowało małymi zawrotami głowy.

Pielęgniarka ruszyła w stronę sali widzeń, a ja podążałam tuż za nią, nie mogąc się już doczekać spotkania z ukochanym dzieciakiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pielęgniarka ruszyła w stronę sali widzeń, a ja podążałam tuż za nią, nie mogąc się już doczekać spotkania z ukochanym dzieciakiem.

W drzwiach minęłam się z woźnym, którego włosy były niemal tak samo długie, jak moje. Patrzył na mnie szerokimi obłąkanymi oczami, a ja zastanawiałam się za każdym razem, czemu to ja tu siedzę, a on, mimo iż według mnie był bardziej nawiedzony niż ja, tylko pracował i straszył niektórych pacjentów.

- Stella. - słysząc znajome westchnięcie ulgi, momentalnie oprzytomniałam i spojrzałam w stronę Henrego, który trzymając pod pachą tę przeklętą Księgę, stał przy recepcji.

- Cześć, dzieciaku... - zaczęłam, ale nie dane było mi skończyć, gdyż Henry dosłownie w jednej chwili rzucił mi się w ramiona, jakby jutra miało nie być i jakby nie widział mnie przez całe wieki, gdzie tak naprawdę minęły może cztery tygodnie.

- Nie znalazłem nikogo z naszej rodziny. - powiedział na jednym wdechu, oddalając się ode mnie i patrząc nerwowo w oczy. Zmarszczyłam brwi. - Śnieżki, Davida, Haka...

HAPPILY EVER AFTER: To Hell And Back ¬ Killian Jones [3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz