[ TRZYDZIEŚCI PIĘĆ ]

418 29 1
                                    

ZACZAROWANY LAS

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ZACZAROWANY LAS

Z każdą boleśnie wolno mijającą chwilą, łodyga kołysała się coraz to bardziej. 

Próbowałem się trzymać, ale było ciężko, głownie dlatego, że do wspinaczki miałem tylko jedną dłoń. 

Zacisnąłem uścisk na grubym sznurze, gdy wiatr, który zabrała ze sobą fioletowa mgła zaczął wiać mocniej. Moje nogi oderwały się od łodygi, jednak mimo to i tak mocno się trzymałem. 

Powtarzałem sobie w myślach po co i dla kogo ja to robię. 

Stella była dobra motywacją. 

Jej imię przewijało mi się w głowie co chwila i wiedziałem już, że muszę dać radę. Dla niej i naszej przyszłości, którą usilnie próbowałem odzyskać. 

- Pospiesz się, brachu! - krzyknąłem w stronę Davida, który był nieco wyżej ode mnie i walczył z węzłami wokół nogi.  

- Staram się! - okrzyknął, również starając się walczyć z wiatrem. Zacisnąłem szczękę i sięgnąłem do góry, by pomóc jego zaplątanej w sznurki nodze, ale niefortunnie moja stopa osunęła się z grubej gałęzi. Poczułem, jak tracę grunt pod nogami. - Hak!

David zareagował szybko. Pochylił się i złapał mnie za rękę, bym nie spadł kilka ładnych metrów na ziemię. Łodyga zaczęła się kiwać na prawo i lewo, jakby zaraz miała się złamać, co tylko pobudziło moją panikę. 

Wspinając się tu byłem przygotowany na konfrontacje, ale nie na to, że będę musiał walczyć o życie schodząc już z tej piekielnej fasoli. 

Serce galopowało mi w piersi. David trzymał mnie mocno, ale widziałem już, że oboje nie dawaliśmy rady. Mocny wiatr i kołysanie nam nie pomagało. 

Nie byłem najlżejszy, ale wiatr i tak bujał moim ciałem na każdą stronę i nie miałem nawet jak tego powstrzymać. 

Nagle niespodziewanie moja dłoń wysunęła się z uścisku ojca Stelli. 

Próbowałem się jeszcze czegoś chwycić, jednak moje starania spełzły na niczym. Leciałem na sam dół z daleka słysząc jeszcze głośny krzyk Davida. 

⚔⚔⚔

- David! David! - słyszę znajomy głos i momentalnie uchylam powieki, ale nie widzę Śnieżki, lecz liście znajdujące się tuż nad moją twarzą. 

Jęczę cicho, bo właśnie poczułem, jak każdy mięsień w moim ciele rwie się niemiłosiernie z bólu spowodowanym upadkiem z wysoka. Byłem szczerze zaskoczony, że w ogóle żyję. 

Wyciągnąłem rękę, by móc odsłonić liście ze swojej twarzy, ale nagle one zniknęły. Promienie słońca oślepiły mnie, przez co musiałem zmrużyć oczy. 

HAPPILY EVER AFTER: To Hell And Back ¬ Killian Jones [3]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz