rozdział I

494 27 16
                                    

Changbin POV.

   Dawno, dawno temu. Za górami, lasami i rzekami, które zamieszkiwały ludożercze istoty żyła piękna księżniczka o imieniu Felixa.

Nie no, żartuję. To nie będzie tego typu historia. Lix nie jest księżniczką, choć w istocie jest piękny. Koło jego uroczej buźki nie da się przejść obojętnie.
Teraz może o tym kim jest owy "Felix" bo tak trochę odleciałem, a raczej bardzo.

No więc, Lix to znany w całej Azji, albo i dalej, raper i tancerz. Do tego idol, na którego koncert można wejść tylko posiadając bardzo gruby portfel, którego ja nie mam. Przykre, ale prawdziwe.

Dlatego właśnie przez ostatni rok ograniczałem wszelkie wydatki. Zdarzało mi się nawet, że kupowałem jedynie najtańszy ryż, który jedzą więźniowie, albo biegałem na złamanie karku do pracy, bo nie warto tracić pieniędzy na autobus. A wszystko to, żeby móc usłyszeć te cudne i głębokie teksty piosenek wykonywane na żywo. Nie wiem czy stety, czy nie, ale nie jestem taką piszczącą nastolatką co to lata za swoim idolem i robi mu zdjęcia, bądź rzuca torbą wypełnioną kamieniami po głowie.

Teraz jednak siedziałem w pociągu z Tokyo do Osakii w Japonii i patrzyłem na trzymany w rękach bilet.

Zanim określicie mnie mianem idioty, który zamiast wybrać się na najbliższy koncert, niekoniecznie w swoim mieście, ale choćby w rodzinnym kraju leci do Tokyo i stamtąd jedzie do Osaki to się wytłumaczę.

Mianowicie w stolicy Japonii był akurat Hyunjin, który stamtąd miał dojechać na koncert Felix'a.

Oczywiście ten chłopak nie jest w stanie przegapić jednego, powtarzam tylko JEDNEGO koncertu Day6. Teraz to już tylko czekam, aż zamieni się w saesang'a.

Taki właśnie jest mój najlepszy przyjaciel, który wykorzystuje ten tytuł, gdy wyłudza ode mnie pieniądze.

Teraz co kilka minut podnosiłem wzrok na pana "jeśli pojadę sam do z Tokyo to prędzej wyląduje w Madrycie, aniżeli w Osace", co w sumie jest prawdą. Jego "talent" bardzo mu w tym pomaga.

Kiedyś puściłem go samego na koncert GFriend w Busan. Po kilku godzinach zadzwonił do mnie z pytaniem "jak wrócić z Dżakarty do Busan?". Na koncert rzecz jasna nie zdążył i obiecał sobie, że nigdy więcej nie posłucha GFriend. Trwa na tym odwyku już od paru lat.


Po 7 godzinach jazdy pociąg stanął. Zebraliśmy nasze bagaże i opuściliśmy wagon. Następnie ruszyliśmy w stronę pensjonatu, w którym mieliśmy nocować. Z racji na naszą niewielką znajomość japońskiego długo szukaliśmy jakiegoś na nasze umiejętności językowe.

Lokal nie był monstrualnie duży i majestatyczny, ale przynajmniej nie wyglądał jak melina. Był to średniej wielkości dom w kolorze gwieździstej magnolii. Okna miały barwę drewna, tylko jakiegoś dziwnie spalonego.

Zadzwoniłem do drzwi. Otworzył je chłopak o wręcz anielskiej urodzie. Uśmiechnął się do nas szeroko.

- Czy to panowie Seo Changbin i Hwang Hyunjin?- spytał sprawdzając coś w czerwonym  kalendarzu w sówki. Wyglądał na nie więcej niż 20 lat.

- Tak.- odpowiedziałem kątem oka zerkając na Hyunjin'a. Widząc, że ten nawet się nie poruszył jedynie westchnąłem i pociągnąłem go za sobą. 

Chłopak, który zaprowadził nas do pokoju nazywa się Seungmin i jest synem właścicieli budynku, których mamy poznać przy kolacji.

Pokój, który nam przypadł jest niewielką sypialnią z dwoma łóżkami i małą łazienką.

Do kolacji, która zaplanowana została na sam wieczór mieliśmy jeszcze jakieś pół godziny. Hyun najwyraźniej nie widząc lepszej opcji włączył "I Wait" od Day6 i rzucił się na swoje łóżko. Spojrzałem na niego z politowaniem i wziąłem się za rozpakowywanie bagaży.

Kolacja nadeszła o wiele szybciej niż się spodziewałem, z czego wielce się ucieszyłem. W końcu ile można słuchać Day6? Znaczy się wiem, że długo, ale nie aż tak. Razem z Hyunjin'em udaliśmy się do jadalni. Cały posiłek stanowiło... sushi.

 
Usiedliśmy przy stole czekając, aż zjawią się Seungmin z rodzicami.

 
A jak już się pojawili mało brakowało, a spadł bym z z krzesła.

Otórz z Min'em pojawiły się dwie kobiety w średnim wieku. Jedna z nich usiadła u góry stołu, a druga naprzeciw mnie. Seungmin natomiast zajął miejsce przed Hyunjin'a, no i rzecz jasna wcześniej jeszcze się ukłoniliśmy itp., itd.

- Miło mi poznać, jestem Jessica.- podała mi rękę kobieta u góry stołu.

- Mnie również. Mam na imię Changbin.- uścisnąłem jej dłoń. Widząc, że mój towarzysz nie jest zbytnio zainteresowany rozmową dodałem- A to Hyunjin.

- Jesteście Koreańczykami?- spytała z wyraźnym zainteresowaniem druga kobieta.- A, i jest Taeyeon.

- Miło poznać i tak jesteśmy.- odparłem.

- To co tu robicie? Jest środek roku.- spytała marszcząc brwi Taeyeon.

- Przyjechaliśmy na koncert.- odpowiedziałem wzruszając ramionami.

- A czyj?- wyrzuciła z siebie jak armata czy w tym przypadku... wyrzutnia?

- Lee Felix'a. To taki...- zanim zdążyłem dokończyć Taeyeon wykrzyknęła:

- Min'nie też tam idzie! Prawdą Aniołku?!

Seungmin wyraźnie się skrzywił.

- Mamo, nie nazywaj mnie tak przy ludziach.- powiedział. Hyunjin też wydawał się być niezadowolony z przerwanie jego rozmowy z "Aniołkiem".

- Może pójdziemy razem?- zapytał po chwili Hwang.
Seungmin uśmiechnął się szeroko i odparł:

- Jasne.

Dalsza część kolacji minęła mi na odpowiadaniu Taeyeon i ewentualnym podsłuchiwaniu rozmów Seungjin'ów. I niestety ani pierwsze, ani drugie nie było zbyt interesujące, więc skończyłem na dochodzeniu do wniosku jak się nazywał ten gość z "Dirty Dancing".

+++

Tak, tak nudne i nie śmieszne, jak całe moje życie.

Jak macie jakiś  uwagi to piszcie.

Miłego dnia!

- Gary

"   "/ Changlix/ Seungjin/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz