33. "Wyjaśnienie"

287 39 16
                                    

Nienawidzę Yui.

Nienawidzę tych durnych pięciu dni.

Nienawidzę naszej relacji.

Nienawidzę tego, co robi.

Nienawidzę.

***

Powrót do domu po tym felernym dniu był dla mnie niczym zbawienie. Tak bardzo chciało mi się płakać po tym wszystkim, że całą drogę pociągiem wycierałam łzy zbierające się w moich oczach. Czułam tak ogromną niemoc zrobienia czegokolwiek, żeby to wszystko się skończyło.

Oczywiście po wejściu do środka trzeba zagrać, że wszystko jest w porządku, uśmiechać się i poopowiadać co nieco co się działo. Dopiero po zamknięciu się w swoich czterech ścianach można dać upust emocjom, oraz łzom które tak pragną spłynąć po moich policzkach.

Zaraz po zamknięciu za sobą drzwi oparłam się o ścianę i zsunęłam po niej na podłogę. Zaciskałam pięści próbując wymyślić jakiś sposób, by to wszystko się skończyło. Jedyne co mi przyszło do głowy to to, by jutro podrzucić pieniądze do torby Kitsune. Może to da jej więcej do myślenia o tym, że źle mi z tym wszystkim. Ewentualnie pomyśli, że to Yui je ode mnie zwędziła i oddała do właścicielki. W końcu to taki aniołek...

Mówiłam ci, że nie powinnaś tak pchać się do tej dziewczyny.

- Znowu ty? - Mruknęłam zmęczona. Odkąd sprawa z Terumim dobiegła końca nie widziałam jej na oczy. Miałam nadzieję, że już nigdy się nie pokaże. A jednak. - Czego znowu chcesz?

Przemówić ci do rozsądku. Nie jest wam pisana wspólna przyszłość. Ona będzie o wiele szczęśliwsza z kimś innym.

- Jasne. - Prychnęłam pogardliwie podnosząc się z podłogi. Już dobrze wiem, by nie pozwalać jej dojść do słowa w sprawie mojego życia. Nic dobrego ze słuchania jej słów nie wyniknie.

Jeszcze wspomnisz moje słowa.

I zniknęła. Standard. Najwidoczniej pojawia się w chwilach mojej słabości i wątpliwości by wmawiać mi, że prawdziwego szczęścia zaznam tylko przy niej. A prawda jest taka, że najpewniej już nigdy się nie zobaczymy, mamo.

Standardowo równo o godzinie dziewiętnastej dostałam smsa o treści:

"Pozostały ci trzy dni."

Jakbym tego nie wiedziała... Trzeba spiąć tyłek i pogadać jutro z Kitsune. Nie dam drugi raz jakiemuś idiocie wpieprzać się w naszą relację.

***

Nadal czasami po wejściu do szkoły ludzie przede mną uciekają. Zdarza się to raczej rzadko, no ale się zdarza. Kiedyś mnie to nie obchodziło, jednak dzisiaj jest to raczej śmieszne. W końcu minął już prawie rok odkąd pozbyłam się mojego dawnego życia, a ludzie dalej wierzą w historię o strasznym szkolnym demonie, który morduje biednych ludzi za szkołą.

Kompletnie nie byłam dzisiaj chociaż w dobrym humorze. Wręcz był on bardzo, bardzo zły. Zwłaszcza, że rozpoczął się od cudownej wiadomości od mojego ulubionego numeru, który informował mnie o tym, że nie zostało mi dużo czasu.

Miałam jeszcze dużo czasu do pierwszej lekcji, dlatego też udałam się do klubu. Tylko tam zawsze jest na tyle cicho, że ludzie z korytarza nie zagłuszają dźwięku z moich słuchawek.

Po otwarciu drzwi okazało się, że wyjątkowo przyszłam dzisiaj pierwsza. Chociaż nie. Był tam ktoś jeszcze. Dokładnie ta sama osoba, która w tej chwili niszczy moją relację z najcenniejszą dla mnie osobą za którą bez wahania skoczyłabym w ogień. Yui Hayashi - we własnej osobie.

Jak Lis z Kotem II YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz