Serce wali jak głupie.
Oddech nie chce się uspokoić.
Kropelki potu spływają po czole.
Ręce zaciskają się w pięści.
Stresuję się.
***
- Cholera jasna... Jakie to jest głupie... - Jęknęłam wycierając łzy wierzchem dłoni. - Jak chcesz możesz coś powiedzieć, bo ja sama nie wiem co mam mówić. To są tylko dwa słowa ale tak cholernie trudne do...
Niestety moje zdanie coś mi przerwało. A może raczej ktoś?
Poczułam bardzo delikatny i niepewny dotyk na swoich ustach. Kilka chwil mi zajęło pojęcie tego, co właśnie się stało. Konkretniej Kitsune mająca już widocznie dość mojego pierdolenia i prób wysłowienia się postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i po prostu mnie pocałować.
Momentalnie przeleciały przeze mnie chyba wszystkie emocje do jakich tylko zdolny jest człowiek. Począwszy od kompletnego zażenowania, poprzez smutek, złość, radość kończąc oczywiście na miłości. Chociaż ta chwila trwała zaledwie kilka sekund, w mojej głowie czas zdawał się zatrzymać, a ta chwila trwać wiecznie. Wszystkie emocje momentalnie ze mnie zeszły, a cały stres jaki kumulował się w moim organizmie uleciał daleko poza zasięg mojego wzroku.
Była tak cholernie blisko, jak jeszcze nigdy. Mimo wszystkich tych nocy spędzonych w swoich objęciach, które zdawały mi się być szczytem bliskości, aktualnie wyglądają jakby wtedy dzieliły nas długie kilometry.
Jej pocałunek był bardzo niezdarny, niepewny, jakby podjęła tę decyzję dosłownie w chwili jej wykonywania nie myśląc nawet o tym, jakie mogą być tego konsekwencje. Nie miałam w ogóle ochoty tego kończyć. Czułam się jak w najpiękniejszym śnie, na który całe życie czekałam. Nasze usta zdawały się idealnie do siebie pasować, tworząc powierzchnię nie do rozdzielenia.
Najwidoczniej żadna z nas do tej pory się nie całowała z kompletnie nikim. Obie strony najpewniej próbowały robić to tak, jak wyglądało to na tych wszystkich filmach. Jednak okazało się to nie być aż tak proste, jak wyglądało. Mimo tego jednak całe ciało zdawało się skupiać na tej jednej chwili. Jakoby serce przestało momentalnie bić i wraz z oddechem zatrzymało się gdzieś w środku nie mogąc się wydostać.
Ciągle nie mogłam uwierzyć, że nie jest to żaden kolorowy sen, a szara rzeczywistość. Jednak w tej chwili zdała się ona przybierać tylu kolorów, ile żaden najpiękniejszy sen o jakim tylko człowiek może sobie pomyśleć nie może przybrać.
Bardzo delikatnie złapałam ją w talii, mając wrażenie, że gdy tylko ją dotknę rozpadnie się niczym porcelana. Tak jak zawsze nie widziałam w niej nic ładnego i nic nadzwyczajnego tak teraz była dla mnie czystym uosobieniem perfekcji. Wszystkie jej wady momentalnie stały się dla mnie zaletami, a ona sama najcudowniejszym zjawiskiem jakie tylko mnie w życiu spotkało.
Niestety jednak ta błoga, zdająca się nie mieć końca chwila musiała w końcu się skończyć. Odsunęła się powoli ode mnie i synchronicznie uchyliłyśmy oczy. Równie synchronicznie jak najszybciej odwróciłyśmy speszone wzrok. Dopiero teraz czas ruszył, serce ponownie zaczęło pompować krew, płuca zamieniać tlen w dwutlenek węgla, a do mózgu doszła informacja o tym, co tak właściwie się stało. I chociaż obie tego chciałyśmy, również obie byłyśmy strasznie tym speszone.
- P-przepraszam... - Jęknęła cicho Kitsune calutka czerwona na twarzy. Odeszła krok do tyłu ode mnie jakby spodziewając się tego, że zaraz na nią nakrzyczę.
CZYTASZ
Jak Lis z Kotem II Yuri
Romance!TYTUŁ I OKŁADKA NA PEWNO ULEGNĄ ZMIANIE! !TO NIE JEST FAN FICTION! Pov. Kokoro Moje życie nigdy nie było jakieś specjalne. Ot zwykłe życie japońskiej licealistki. Jednak na przestrzeni lat po pewnym wydarzeniu moje życie prywatne uległo... Znacznej...