Nie zrobiła nic złego.
To jego wina.
On chce ją skrzywdzić.
Ona powinna o nim zapomnieć.
Ona powinna być szczęśliwa.
***
Mistuko wyszła dziś z inicjatywą, by wspólnie z całym klubem histeryczek pojechać rowerami nad wodę. Tak też po krótkiej wymianie wiadomości stwierdziłyśmy, że one zbiorą się pod szkołą a następnie pojadą po mnie, ponieważ mieszkam na samym krańcu miasta. A za miastem jest las, w środku którego jest niewielkie jeziorko, w którym swojego czasu próbowałam się utopić. Ustaliłyśmy jeszcze, kto bierze co do jedzenia i inne potrzebne w dziczy przedmioty, umówiłyśmy się na konkretną godzinę i wszystkie zatwierdziłyśmy, że rodzice pozwalają nam się wspólnie zabrać.
Dopiero, gdy miałam pytać się babci o pozwolenie doszłam do wniosku, że nie mam roweru. Już miałam załamanie umysłowe, jednak na szczęście babcia pozwoliła mi pożyczyć swój. Tak też pognałam szybko przed dom, gdzie stał ten pojazd. Z pewnymi trudnościami ustawiłam sobie odpowiednio siodełko, kierownicę i dopompowałam opony.
W oczekiwaniu na koleżanki czytałam książkę w pokoju. Spakowałam szybko wszystko, co potrzebne i dołączyłam do reszty na rowerach.
- Daleko jest to jezioro? Już mnie nogi bolą... - Marudziła Kitsune ze zmarnowaną miną, kiedy wyprowadzałam rower.
- Nie przesadzaj. - Odparła Mitsuko. - Schudniesz trochę. - Uśmiechnęła się wspierająco, jednak nic to rozłożonej na kierownicy Kitsune niestety nie pomogło.
- Ja tam na piechotę swojego czasu chodziłam. - Mruknęłam, na co reszta spojrzała na mnie z wytrzeszczem - To tylko dwie godzinki spacerkiem w jedną stronę. - Wzruszyłam ramionami, na co reszta najwidoczniej przypomniała sobie, że długi czas nie miałam co robić w życiu.
Ruszyłyśmy w końcu. Trasa nie była szczególnie trudna. Nie było zbyt dużo wjazdów pod górę, a nawet większość leciała z górki. Jedynym problemem były korzenie drzew, na których rowery non stop podskakiwały.
Jazda rowerem jest strasznie uzależniająca. Patrzyłam pustym wzrokiem na plecy Mitsuko, która jechała przede mną i myślałam o wszystkim i niczym. Ciągle wspominałam tamten felerny wieczór, który mimo wyjaśnień Kitsune nie dawał mi spokoju. W mojej głowie zagościł Afuro i rozmyślania nad tym, dlaczego chciał zniszczyć moją relację z Kitsune. I skąd wiedział, jaki jest mój słaby punkt? A może nie wiedział i liczył, że bardziej obrzydzi mnie fakt pocałunku z dziewczyną niż sama pijana Tadashi? Ale nadal, czemu chciał bym straciła do niej zaufanie?
Nawet jeśli bym przyjęła hipotetyczny scenariusz, w którym Terumi zakochał się w Kitsune i widział we mnie konkurencję w miłości. Czemu widział we mnie konkurencję w miłości? Przecież po pierwsze Kitsune jest chyba hetero, a po drugie ja jestem chyba aseksualna... A tak przynajmniej myślałam przez ostatnie lata. I chyba myślę tak nadal. Jednak wtedy to wydobyło się z mojej nienawiści do ludzi i chęci wiecznej samotności, a teraz... Nie mogłabym wyobrazić sobie siebie w związku z chłopakiem. Nawet z Gou. O boże ohyda. Kijem bym go przez szmatę nie dotknęła.
Z zamyśleń wyrwał mnie fakt, że odległość roweru mojego i Mitsuko zaczęła się błyskawicznie zmniejszać. Zanim nacisnęłam hamulec, już wjechałam w jej plecy.
- Jezu uważaj! - Krzyknęła ledwo utrzymując równowagę. Niestety mi tej równowagi nie udało się utrzymać i wywróciłam się razem z rowerem lądując na kolanach w błocie.
CZYTASZ
Jak Lis z Kotem II Yuri
Romansa!TYTUŁ I OKŁADKA NA PEWNO ULEGNĄ ZMIANIE! !TO NIE JEST FAN FICTION! Pov. Kokoro Moje życie nigdy nie było jakieś specjalne. Ot zwykłe życie japońskiej licealistki. Jednak na przestrzeni lat po pewnym wydarzeniu moje życie prywatne uległo... Znacznej...