Ile bym dała, żeby była przy mnie...
Ile bym dała, żeby mieć ją tylko dla siebie...
Ile bym dała, żeby była na zawsze ze mną...
Ile bym dała, żeby wybrała mnie...
Ile bym dla niej dała...
***
Po powrocie do ośrodka Kitsune zdawała nam szczegółową relację z rozmowy z jej wybrankiem. Oczywiście na każdym kroku podkreślała jak bardzo jest on przystojny, cudowny, kochany, miły i cała reszta mniej lub bardziej cenzuralnych określeń. Po opowiedzeniu historii ich zamku z piasku po raz trzeci się wyłączyłam i założyłam słuchawki na uszy. Nie wiem jak mocną cierpliwość musi mieć Mitsuko, że nadal słucha jej gadania i nie ma dość. To w sumie smutne, że szuka nam chłopaka, pcha nas do nich a ona widocznie jest szczęśliwym singlem.
- A tobie jak poszło z Gouenjim? - Spytała w końcu różowowłosa po ochłonięciu ze wszytkich emocji. Nadal jednak była cała czerwona na twarzy.
- Mi z nim? - Spytałam retorycznie wyjmując słuchawki z uszu. - Powrzucaliśmy się do wody, zakopaliśmy go w piasku i w sumie tyle. - Wzruszyłam ramionami jednocześnie wywołując w nich wielkie zdziwienie.
- Ale jak się czułaś? Co poczułaś jak wrzucił cię do wody? - Drążyła temat.
- Zimno. - Odparłam znudzona zgodnie z prawdą.
- ... - Wypuściła głośno powietrze nosem jakby załamując się moim brakiem emocji co do tego chłopaka. Jakoś nie miałam ochoty skakać z radości na jego widok, piszczeć, rumienić się i inne rzeczy które robi większość zakochanych dziewczyn. Czy to oznacza, że po prostu nie jestem w nim zakochana?
- Z innej beczki. - Zaczęła fioletowowłosa. - Po kolacji mają nam robić test odwagi. - Westchnęła zacierając ręce. Kolejna okazja by spiknąć nas z chłopakami nadchodzi.
- Znowu zedrę sobie gardło... - Mruknęła Tadashi.
- Na widok kilku duchów z prześcieradeł? - Spytałam przypominając sobie jakiś szkolny festyn na którym test odwagi wyglądał w taki sposób. Tylko mnie wtedy nie przebrano za ducha i miałam straszyć jako ja we własnej osobie. Ciekawe dlaczego.
- Rok temu ten test odwagi był naprawdę całkiem straszny. - Stwierdziła Mitsu odchylając się do tyłu i podpierając się na dłoniach. - Najpierw nam opowiedzieli jakąś historię i w tym klimacie potem nas straszyli.
- Niesamowite...
***
Po kolacji mieliśmy za zadanie stawić się przed ośrodkiem. Tak więc zrobiłyśmy. Jak się okazało dzięki Kitsune i jej kolejnym dokładkom byłyśmy ostatnie na stołówce. Jednak na zewnątrz nie zastałyśmy nikogo. Dosłownie ani jednej żywej duszy. Żadnego nauczyciela, żadnego ucznia, żadnego pracownika ośrodka.
- Gdzie się wszyscy podziali? - Zapytała pierwsza Mitsuko.
- Może wyszłyśmy ze złej strony. - Stwierdziłam. Reszta zgodziła się ze mną i wspólnie poszłyśmy na do drugiego wyjścia. Tam jednak zobaczyłyśmy tylko jednego z naszych nauczycieli... Który w pędzie wchodził do autobusu. Przez okna zobaczyliśmy kilka znajomych nam twarzy, jednak nim chociaż ruszyłyśmy z miejsca by podbiec do autobusu ten odjechał. - Co jest? - Powiedziałam zmieszana.
- To wyglądało jakby się stąd ewakuowali. - Odparła fioletowowłosa. - Ale nie było chyba żadnego alarmu... Nie?
- Nie było, a przynajmniej ja nic nie słyszałam. - Podrapałam się po głowie.
CZYTASZ
Jak Lis z Kotem II Yuri
Romans!TYTUŁ I OKŁADKA NA PEWNO ULEGNĄ ZMIANIE! !TO NIE JEST FAN FICTION! Pov. Kokoro Moje życie nigdy nie było jakieś specjalne. Ot zwykłe życie japońskiej licealistki. Jednak na przestrzeni lat po pewnym wydarzeniu moje życie prywatne uległo... Znacznej...