34. "Plany"

273 33 19
                                    

Dopiero po powrocie do domu i przespaniu się uświadomiłam sobie co tak naprawdę odwaliłam. Kiedy kolejnego dnia spojrzałam na wczorajszą akcję z Yui trzeźwym okiem momentalnie odeszła mi ochota na wybranie się dzisiaj do szkoły i zobaczenie z kimkolwiek. Jednak chcąc nie chcąc musiałam ruszyć tyłek do szkoły. Za niedługo egzaminy końcowe, więc lepiej trochę przyłożyć się do nauki.

- No, naprawdę dowaliłaś do pieca. - Podsumował całą wczorajszą historię Gouenji. Oczywiście przed tym musiał mnie zalać długaśnym śmiechem.

- Mówi się trudno. - Westchnęłam opierając się o ścianę. Od jakiegoś czasu za każdym razem jak mamy coś do obgadania widujemy się w swego rodzaju szopie, gdzie leżą wszelkie potrzebne do ćwiczeń materiały. Tylko tu jest jako taki spokój i nikt nam nie przeszkadza.

- Jak tam przygotowania do egzaminów? - Spytał ironicznie z szerokim uśmiechem na twarzy. Dobrze wie, że wszelkie testy są dla mnie wielkim wyzwaniem i prawie zawsze muszę je poprawiać. Podczas gdy on według wyników ma zawsze pierwsze miejsce w szkole.

- Jeszcze nie zaczęłam. - Odwróciłam wzrok chcąc, by dalej nie drążył tematu. - A tobie jak idzie?

- W porządku. Rzecz biorąc wszystko mam przerobione, teraz tylko dla pewności powtarzam. Wszyscy od pierwszej klasy straszą egzaminami końcowymi, a jak rozwiązuje te z poprzednich lat to na spokojnie mam powyżej 95%. - Stwierdził zupełnie na luzie, podczas gdy ja zawsze walczę o to głupie 30% tylko po to, żeby zdać. - Niedługo koniec...

- Już wiesz co będziesz studiować? - Spytałam zainteresowana. Rzeczywiście gdy wrócimy tutaj w kwietniu, jego i Mitsuko już nie będzie. Smuciła mnie ta wizja.

- Najpewniej medycynę na uniwerku tokijskim. - Westchnął. - O ile się dostanę... - Dodał po chwili.

- Tokijskim?! - Krzyknęłam wypluwając z ust sok, którego przed chwilą się napiłam. Gou zawsze miał najlepsze oceny ze szkoły, ale nie spodziewałam się, że uderza w najlepszy uniwersytet w Japonii! - Przecież musiałbyś mieć jakieś boskie szczęście, żeby cię tam przyjęli!

- Wiem, wiem... To tylko takie gdybanie. Jak się nie uda to pójdę gdzieś indziej. - Wzruszył ramionami uspokajając mnie. - A ty wiesz już co planujesz robić w przyszłości?

- Nie mam pojęcia... - Westchnęłam siadając obok niego na górze materaców do ćwiczeń. - Mam jeszcze dużo czasu, na pewno coś wymyślę. - Powiedziałam oszukując sama siebie. 

- No nie wiem, ja odkąd wchodziłem do liceum wiedziałem co chcę robić. - Najpewniej chciał mnie tym bardziej zdenerwować. Jednak przez niego tylko jeszcze bardziej posmutniałam. - Nie przejmuj się. Na razie się ciesz ostatnim spokojnym rokiem, bo w trzeciej klasie nie będziesz mogła dosłownie z nikim wyjść, bo wszyscy będą się ciągle uczyć. - Poczochrał mnie po głowie. - A jak nie zdecydujesz się na nic to najwyżej... Będziesz mi podawać skalpel w trakcie operacji albo coś.

- Idiota. - Prychnęłam zrzucając jego rękę z mojej głowy.

***

Przez to, że poranek spędziłam w towarzystwie Shuuyi klub histeryczek zobaczyłam dopiero na przerwie obiadowej. Wszystko było dokładnie tak samo jak wcześniej. Z jedną małą różnicą, a mianowicie Yui w końcu przysiadła się do naszego stolika i wyciągnęła nos z książki.

- Dobry. - Westchnęłam siadając w czworokącie wzajemnej adoracji. Wyciągnęłam z torby bento, które jak co dzień robiła nam Kitsune i gdy już miałam powiedzieć smacznego zauważyłam pewną zmianę w wyglądzie Hayashi. - Eee?! - Wydusiłam z siebie zwracając uwagę pochłoniętej jedzeniem reszty. - Ścięłaś włosy?! - Spytałam retorycznie szarowłosej. Dotąd codziennie widywałyśmy ją z długimi, grubymi warkoczami na obu ramionach, jednak dzisiaj jej fryzura diametralnie się zmieniła. Jej włosy były znacznie, znacznie krótsze, ponieważ nie sięgały ani do ramion, ani do brody. Dosłownie jakby stanęła przed lustrem i najzwyczajniej w świecie obcięła maksymalnie jak tylko mogła obydwa warkocze.

Jak Lis z Kotem II YuriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz