Joti~

518 38 11
                                    

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
* Kakyoin *
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
* 17:00 *

Zdezorientowany Jotaro poszedł otworzyć drzwi, a ja zostałem w kuchni.

Po chwili usłyszałem radosny głos Pani Holly.

- Witaj Kakyoin - uśmiechnęła się.

- Pisałaś, że będziesz do niedzieli.

- Tak. Ale też później pisałam i dzwoniłam, ale nie miałam od Ciebie żadnej odpowiedzi. Zaszła delikatna zmiana i jestem.

- Ym. - Mruknął brunet.

- Pomóc w czymś może? - Zapytałem.

- Nie, nie, dziękuję. Pójdę wziąć dłuższą kąpiel i zrobię coś dobrego na kolację.

Odwróciliśmy się i poszliśmy do pokoju. Jotaro usiadł na łóżku z widocznym niezadowoleniem.

- No nie rób takiej miny. - usiadłem koło niego.

- Meh.

- No nie poproszę Cię o taki cud jak uśmiech, ale chociaż nie rób takiej złej miny. Przecież nic to nie zmienia.
Twoja mama mnie lubi i wydaje mi się, że pozwoli mi zanocować.

Niepewnie, położyłem mu głowę na ramieniu.
Po chwili on oparł się o moją głowę i złapał mnie za dłoń~
~
E he he heee~ m-mój ch-chłopak
~

Poczułem, że robię się czerwony~

- Nie wiem czy to dobry pomysł żebym nocował, czuję się dość niezręcznie.

- ... Nie chcę żebyś się czuł przy mnie niezręcznie...

- To nie tak. Znaczy, będę tak miał na początku, później będzie tylko lepiej.

- W porządku. W sumie też nie do końca czuję się swobodnie. - puścił moja rękę, wstał i stojąc przede mną powiedział :

- Okey, wstawaj, robimy maraton filmowy. Idziemy do sklepu, kupujemy co trzeba, wracamy, wybieramy filmy i oglądamy.

- w porządku - Uśmiechałem się.

- Słodki~ - Wyszeptał Jotaro odwracając głowę i zakrywając twarz daszkiem czapki.

- Co mówiłeś?

- Nic, nic.

Gdy wyszliśmy i pokierowaliśmy się do sklepu było dość chłodno, ale i pięknie. Nad nami świecił księżyc przysłaniany od czasu do czasu kłębkami chmur. A droga którą szliśmy była obtulona ciepłym światłem lamp.
Po chwili spaceru, gdy byliśmy w miejscu, którym nie było przechodniów Jotaro delikatnie próbował zpalac mnie za rękę. Najpierw jednym palcem, potem dwoma, aż w końcu całą dłonią ~

- Nie boisz się, że ktoś nas zobaczy?

- Nie~ - Powiedział spokojnie i bez zawahania.

- W porządku ~

Gdy byliśmy bliżej sklepu puściliśmy swoje dłonie i weszliśmy do środka.

- Mam deja vu. - brunet potarł się nerwowo po karku.

- Haha, ja też. Ale wszystko jest w porządku. Dzięki tej sytuacji przełamaliśmy się aby wyznać co czujemy, albo raczej, Ty się przełamałeś. Ja już powiedziałem po twoim wyznaniu.

- Nawet nie wiesz ile twoje słowa dla mnie znaczyły i znaczą. - Powiedział patrząc mi się prosto w oczy.

Mieliśmy już wszystko i zaczęliśmy się kierować w stronę kasy, kiedy to podbiegła do mnie... Yumi...

- Hej Kakyoin ~ Chciałam Ci raz jeszcze podziękować za ratunek. - Powiedziała rumieniąc się.

- Nie ma sprawy. - Widziałem zdenerwowanie Kujo.

- Mogę Cię prosić na słówko?

- Sory, ale się spieszymy. - powiedział Jotaro chwytając mnie za nadgarstek i kierując w stronę kasy.

Gdy byliśmy w kolejce Jotaro nic nie mówił, miał tylko zdenerwowane spojrzenie.

- Jesteś zazdrosny?...

- Ymh - zamruczał tylko coś.

~
Haha, załupa, kto by pomyślał, że jest to takie słodkie ~
~

- Hym?

- Tak.

- Jejku Joti, nie musisz być zazdrosny. - podszedłem do niego bliżej i powiedziałem szeptem do ucha. - przecież oficjalnie jestem twoim chłopakiem i także odwzajemniam twoje uczucia, nie musisz się o nic martwić.

Jotaro ze zdziwioną miną zaczął robić się czerwony.

- N-nie rób tak... - zakrył się nerwowo kołnierzem od swojego mundurka.

- He? Ale co ja zrobiłem?

Nadeszła nasza kolej. Zapłaciliśmy i wyszliśmy ze sklepu.

- O co chodziło? Czego mam nie robić?

- Nie... Nie zawstydzaj mnie tak, to krępujące...

- He? Co prawda lubię jak się zawstydzasz...

- Co?...

- ... Ale jak Cię zawstydziłem?

- Nazwałeś mnie Joti i szeptałeś mi do ucha o uczuciach itp.

- To Cię zawstydziło? JOOOTIII? ~~

- UGH... - odwrócił się plecami do mnie.

- Haha ~ - zaśmiałem się lekko z zauroczenia.

- Noo przeeepraszaam~ - chwyciłem go jeszcze nie do końca pewnie za rękę i dodałem - Chodź, wracamy, to wszystko się samo nie zje haha

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Noo przeeepraszaam~ - chwyciłem go jeszcze nie do końca pewnie za rękę i dodałem - Chodź, wracamy, to wszystko się samo nie zje haha.


************************************
Hej, hej ☺️
Postaram się jak najszybciej napisać ciąg dalszy.
( 607 słów ( w następnej części postaram się napisać więcej ))

To właśnie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz