Dobranoc. Kocham Cię

477 42 65
                                    

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
* Jotaro *
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

- Że co do Cholery?!!

No myślałem, że mnie rozsadzi z nerwów.

- Idę do nich!!

- Nie! Proszę... Będzie tylko gorzej...

- Ale nie może tak do Ciebie mówić! Ja na to nie pozwalam, w dupie mam to, że to Twój ojciec, nie zachowuje się tak!!

- Ale proszę Cię... Jutro do niego pójdę... Mogę zanocować?...

- PójdzieMY i oczywiście, że możesz. - Przytuliłem go znowu i pogłaskałem po głowie.

- Jotaro?... Mogę się położyć? Trochę jestem obolały, a po tym spacerze, wszystko mnie jeszcze bardziej boli.

- Jeżeli coś Ci się przez nich stanie, to nie ręczę za siebie!! - Krzyknąłem.

- Spokojnie, spokojnie - złapał mnie dłońmi za twarz.

Jego piękne lawendowe oczy mnie uspokoiły, ale nie do końca... Jak w nie patrzyłem widziałem take zmęczenie i smutek... Bolało mnie to...

- Eh, już mi lepiej, dzięki. A wracając, pewnie, już Ci szykuje łóżko.

Wstaliśmy, przyszykowałem spanie, po czym mój Lawendowooki się położył ~

- Dzięki. Jotaro... Moi rodzice wiedzą, że mam chłopaka, ale nie wiedzą, że jesteś nim Ty... Kiedy ojciec zaczął się wydzierać i spytał "kim on jest? " pomyślałem, że lepiej będzie mu nic nie mówić, przynajmniej na razie, żeby nie zrobił Ci awantury.

- Rozumiem. Nie przejmuj się tym teraz. Spróbuj zasnąć.

Usiadłem na łóżku koło niego i pogłaskałem po głowie.

- Pójdę do kuchni, zrobię nam herbaty.

- To głupie, ale... Zostaniesz ze mną aż zasnę?... Czuję się beznadziejnie po słowach mojego ojca... A przy Tobie czuję, że komuś na mnie zależy... - Powiedział chwytając mnie za rękę.

- W porządku.

Oparłem się o ścianę i siedziałem przy nim. Kakyoin po chwili położył mi głowę na kolanach i przykrył się kołdrą do samej brody.

~
Aaaa!~ Czemu Ty musisz być taki cute?~
~

Rozczuliłem się na jego widok. Zacząłem głaskać go po głowie i bawić się delitaknie grzywką. Po jakiś 5min. Myślałem, że zasnął, więc zabrałem rękę.

- Y, ym - wymruczał Kakyoin żeby go dalej głaskać ~

~
Choleraaaa!! Słodki no.... ~~
~

Dalej go głaskałem, i po jakiś 10 min. zasnął. Sam zrobiłem się śpiący i nie chciałem go budzić wstawaniem, więc odprężyłem się i zasnąłem.

Obudziła mnie matka. Zapukała parę razy, ale jak nic nie odpowiedziałem, to weszła.

- Synku, chodź na chwilkę. - Wyszeptała widząc śpiącego Kakyoina.

Kiwnąłem głową w stronę śpiącego chłopaka żeby pokazać, że nie chce go budzić.

- Wiem Słonko, ale to ważne.

Ostrożnie żeby go nie zbudzić wstałem i wyszedłem z pokoju.

- O co chodzi?

- Dzwoniła do mnie mama Kakyoina. Zostawił telefon i nie wie gdzie jest. Powiedziałam, że też nie wiem, ale nie wiedziałam, że tu jest. Zadzwońmy.

- Nie.

- Ale dlaczego? Szukają go.

- On tam nie wróci.

- Co się stało?

- Powiedział rodzicom o nas i... Nie najlepiej się to skończyło. Matka się prawie nie odzywała, a ojciec cały czas na niego wydzierał i wyzywał.

- Naprawdę?... Jak mógł? Kakyoin, to taki dobry chłopiec.

- Chce jutro tam iść, ale nie pozwolę mu wrócić samemu. Mógłby z nami chwilę pomieszkać?

- Aż tak źle?... Nie ma sprawy.

- Tak. Nazwał go dziad "pedałem" powiedział, że się do niego nie przyznaje oraz, że nie ma już syna.

- ... To gnojek... - Powiedziała widocznie zdenerwowana. - Chociaż jego matka mogła jakoś zareagować, bronić swojego syna... To co robimy?

- Jutro tam pójdziemy. Narazie niech się martwią. Zasługują.

- No ale...

- Nie ma "ale"- Powiedziałem, po czym chcąc skończyć temat wszedłem do pokoju zamykając za sobą drzwi.

Kakyoin spał. Cicho wziąłem książkę i zacząłem czytać.
Minęło trochę czasu. Zaczęło się robić późno, wziąłem prysznic i po powrocie cicho rozłożyłem posłanie na podłodze.
Położyłem się koło 22.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
* Kakyoin *
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
* 02:30 *

Przebudziłem się i zobaczyłem śpiącego na podłodze Jotaro.
Wstałem obolały i postanowiłem się położyć koło niego.
Podniosłem lekko kołdrę i delikatnie wsunąłem nogi.

- Kakyoin? - Szepnął.

- Em... Tak...

- Co robisz?

- Em... Chciałem się położyć obok Ciebie.

- Nie.

- A-ale... Dlaczego?

- Ehh. Po pierwsze nie będziesz spał na podłodze, po drugie... Boję się, że mogę przez sen za bardzo Cię szturchnąć, lub coś w tym rodzaju i znowu szwy Ci puszczą.

- Nic mi nie będzie.

- Nie.

- No ale...

- Nie.

- No proooszę. - wszedłem cały pod kołdrę i patrzyłem mu się w oczy.

- Nie działa to na mnie.

- Na pewno? - Zbliżyłem swoją twarz i co za tym idzie usta do jego.

- Ekhem, t-tak

- Jesteś pewien? - zbliżyłem się raz jeszcze.

Milimetry dzieliły nas od pocałunku. Białe światła lamp oświetlały twarz mojego jedynego.

- Eh, no okej... - Zaczerwienił się.

Pocałowałem go delikatnie i ze szczęściem się wtuliłem.

- Ale.

- No i popsułeś chwilę... ~^~

- Chodzmy na łóżko, to będzie za zimno.

Zgodziłem się i poszliśmy się położyć.

~
Jejkuuu~ jak mi przyjemnie ~ tak ciepło~ zarówno z zewnątrz jak i na sercu. Czuję się kochany ~ oraz, to że ja go kocham~
~

Odwróciłem się w stronę jego torsu. Wtuliłem się, a on mnie objął ~
Czułem jego zapach, oraz usłyszałem jego głos mówiący mi " Dobranoc. Kocham Cię" ~


************************************
Hej, hej ☺️
Dziś 767 słów.

To właśnie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz