Nie Mam Już Syna

468 39 47
                                    

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
* Jotaro *
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Minęły trzy dni i wypuścili Kakyoina do domu.
Czułem się odpowiedzialny za każdy jego ruch. To głupie, ale bałem się o niego...
Jak wróciłem od Chłopaka postanowiłem powiedzieć matce o moim związku.

- Jest sprawa.

- Tak synku?

- Mam chłopaka.

- Chłopaka?

- Tak. Coś nie tak?

- Nie, oczywiście, że nie. Cieszę się, że się zakochałeś. - Powiedziała rozradowana. - Niech zgadnę, chodzi o Kakyoina?

- Wiedziałaś?

- Nie trudno było się domyślić. - Uśmiechnęła się i przytulając się do mnie powiedziała. - Mój synek się zakochał ~

- Przestań...

Zastanawiałem się jak zareagują jego rodzice.
Po całej tej naszej rozmowie zacząłem się szykować do Noriakiego.

- Wychodzę!

- Idziesz do Kakyoina? Poczekaj, weźmiesz mu coś.

Po chwili podbiegła z ciastem w pudełku.

- Zrobiłam Ciasto specjalnie dla Kakyoina.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Na miejscu otworzyła mi matka chłopaka.

- O, witaj Jotaro.

- Można do Kakyoina?

- Pewnie.

Zaprowadziła mnie do jego pokoju, zapytała się czy czegoś nie potrzebuję i wyszła.
Kakyoin zaczął wstawać. Odłożyłem pudełko z ciastem, po czym podbiegłem do niego i zacząłem asekurować.

- Spokojnie. Dam sobie radę. Ale przynajmniej już jesteś koło mnie. Witaj kochany~ - powiedział całując mnie w policzek.

Nic nie odpowiedziałem, wtuliłem się jedynie.

- Usiądź, dobrze?

- Ehh. No w porządku. Co to za pudełko?

- A, no tak. Moja matka zrobiła dla Ciebie ciasto.

- O jejku. Jak miło.

Wziął pudełku i otworzył.

- O jejku~ wisniooowe~. - Rozradował się. - Pani Holly już mnie dobrze zna haha.

- A właśnie, jak już jesteśmy przy temacie mojej matki. Powiedziałem jej o nas.

- Tak? Oo, i jak?

- Rozradowała się i zaczęła mnie tulić ze wzruszeniem, że jej synek się zakochał.

- Hahah. - zaśmiał się uroczo. - Ulżyło mi, że nie ma nic przeciwko.

Uśmiech zmienił się w zamyślenie i smutek.

- Co jest?

- Jeszcze nic o nas nie mówiłem... I szczerze, trochę się tego obawiam.

- Damy radę. A co do tego, że nic jeszcze nie powiedziałeś, to nie miałeś za bardzo kiedy i jak.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
* Kakyoin *
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Minął tydzień. Czułem się już o wiele lepiej, czułem jeszcze szwy, ale nieco mniej. Codziennie przychodził do mnie Jotaro ~
Nie sądziłem, że może tak się martwić. Nie mówi co prawda tego, ale po czynach widać~

Dziś był ten dzień. Postanowiłem powiedzieć rodzicom o mnie i Jotaro. Obawiałem się ich reakcji, ale i tak prędzej czy później bym musiał powiedzieć.
Zszedłem na dół i poszedłem do kuchni gdzie siedzieli moi rodzice.
Ojciec czytał gazetę, matka robiła herbatę, a ja stanąłem tuż przy wejściu i zacząłem mówić.

- Muszę wam coś powiedzieć.

- O synku zszedłeś do nas. Chcesz herbaty?

- Nie, dzięki. A więc, chce wam powiedzieć, że chodzę z kimś.

- Ooo no, no sunku, moja krew. Czemu jeszcze Cię nie odwiedziła? Chodzi o tą dziewczynę, która była jakiś czas temu i napisała Ci list?

- Em... Chodzi o to... Że to nie jest dziewczyna. Mam chłopaka.

-...

-...

- Żarty sobie z nas robisz? - Powiedział ojciec.

- Nie spodziewaliśmy się. - dodała matka.

- Podczas wypadku z głową też Ci się coś zrobiło?! Nie ma mowy żebym się na to zgodził!! Kim on jest?!

- Spokojnie... Nie krzycz na niego...

- Jak mam nie krzyczeć?! Nasz syn jest Pedałem!!

Czułem jak coś we mnie pęka, i nie były to szwy...

- Nie jestem pedałem! Po prostu się zakochałem. A to, że w chłopaku, to nie ma znaczenia.

- Po prostu, to byś zakochał się w dziewczynie, a nie w facecie! I że niby jesteście razem?!...

Przestał krzyczeć po czym dodał.

- Nie przyznaję się do Ciebie... Nie mam już syna.

-...

Nie mogłem już tego słuchać. Wystarczająco mnie obraził i zranił.... Wyszedłem z domu i poszedłem do Jotaro zostawiając telefon w pokoju.

Gdy byłem pod drzwiami domu Jotaro zadzwoniłem i czekałem.
Otworzył mi Jotaro.

- Kakyoin?! Co ty tu robisz? Przyszedłeś piechotą? Taki kawał? Co się stało?

-...

Nie mogłem nic z siebie wydusić, czułem, że jak coś powiem, to się rozkleję. Więc szybkim ruchem Przytuliłem się do bruneta.

- Kakyoin... Chodź do pokoju.

Wziął mnie za rękę i zaprowadził do siebie. Pani Holly chyba nie było w domu.

Jak weszliśmy do pokoju Usiedliśmy na łóżku.

- Kakyoin?... O co chodzi?

- Powiedziałem...

- O czym? O nas?

Pokiwałem głową.

- Co powiedzieli?...

- Matka niewiele mówiła, ale ojciec... - głos zaczął mi się łamać.

Jotaro patrzył się na mnie pytająco.

- Nazwał mnie... Pedałem... I powiedział, że się do mnie nie p-przyznaje i że n-nie ma już s-syna.

Łzy same zaczęły mi lecieć. Nie mogłem jakoś ich powstrzymać.

- Że co do Cholery?!!

************************************
Hej, hej
( 700 słów )

To właśnie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz