Żołądek W Przełyku

386 29 21
                                    

Obudził mnie budzik o 07:15. Nie miałem ochoty do wstawania ani za grosz, więc leżałem dalej, aż do 07:30.

*pukanie do drzwi*

- Noriaki? Śpisz? Powinieneś już wychodzić.

- Nie śpię, nie śpię. Mam na późniejszą godzinę, więc jeszcze nie wychodzę. - Skłamałem... Nie chciałem tego robić... Ale jeszcze bardziej nie chciałem iść do szkoły.

- A, to w porządku. My wychodzimy już do pracy. Widzimy się o 16, miłego dnia skarbie. - Uśmiechnęła się.

- Miłego dnia.

Rodzice wyszli, a ja wziąłem telefon do ręki i leżałem dalej.

*Od: Joti~
_Godz.: 07:56_
Kakyoin? Coś się dzieje? Gdzie jesteś?
*

Nie wiedziałem czy mu odpisywać, czy nie...
Po pewnym czasie postanowiłem jednak to zrobić.

*Do: Joti~
_Godz.: 08:22_
Ta. Wszystko gra, ale nie będzie mnie dzisiaj w szkole.
*

*Od: Joti~
_Godz.: 08:23_
Skoro wszystko gra, to czemu nie przyszedłeś do szkoły?
*

*Do: Joti~
_Godz.: 08:25_
Nie istotne.
*

*Od: Joti~
_Godz.: 08:26_
Eh... Po szkole do Ciebie przyjdę. I nie pisz, że nie, bo i tak to zrobię.
*

*Kakyoin zasnął*

Obudziłem się o 13:23. Niechętnie wstałem i ogarnąłem trochę w pokoju. Czas mijał, a mi z każdą minutą żołądek podchodził do gardła... Bałem się rozmowy z Jotaro...
Gdy skończyłem sprzątać była już 13:50. Lekcje miały skończyć się o 15:00, więc Kujo byłby u mnie tak 15:15 plus/minus.
Umyłem się, posprzątałem w salonie i pomyłem naczynia... Musiałem coś robić, bo nie mogłem usiedzieć spokojnie w miejscu.
Po skończeniu wszystkiego była już 14:56. Ze stresem czekałem na Jotaro...

*Od: Joti~
_Godz.: 15:01_
Skończyłem lekcje, będę u Ciebie za 15 min.
*

°°°°°°°°°°
*Pukanie do drzwi*

Po usłyszeniu pukania serce i żołądek szalały jakby miały pozamieniać się miejscami...
Otworzyłem drzwi, ale nie patrzyłem na Jotaro lecz w bok.

- Nori... Co jest? - Powiedział, po czym wszedł do środka.

- O co chodzi, czemu się tak dziwnie zachowujesz?

- Widziałem Cię z nim...

- Z nim?

- Nie udawaj... Wczoraj, chciałem się z Tobą zobaczyć, ale że znowu pospiesznie gdzieś poszedłeś, to postanowiłem pójść za Tobą. - Starałem się aby głos mi nie drżał, ale było to cholernie trudne.

- Widziałem jak radośnie Cię witał... Ale witanie, witaniem, nie dopuszczałem myśli, że mógłbyś być... Z-z innym. - Chrząknąłem.

- Noria-

- Poczekaj. - Przerwałem. - Ale gdy zobaczyłem jak łapie Cię za tył głowy i przyciąga do siebie, sz-szlak mnie j-jasn-ny trafił. - Zaczynały puszczać mi nerwy...

Nie dość, że walczyłem z głosem, to jeszcze ze łzami... I jedno i drugie cisnęło mi się na światło dzienne...

- Noriaki... - Powiedział cicho i zaczął się kierować bliżej mnie.

- Owszem znam się z nim, ale nic więcej.

Gdy był już blisko dałem krok do tyłu.

- Nori?... Wiem... Faktycznie mogłeś tak to odebrać, tym bardziej po tej akcji z papierosem, ale ten idiota już tak ma.

- No dobra... - Wzdychnął - Powiem wszystko.

Po tych słowach serce zaczęło mi jeszcze szybciej bić. Nie wiedziałem nawet, że może.

- Po prostu... Pracuje w tej kawiarni, a raczej pracowałem, miałem tam pracować miesiąc, a on już minął. Hisao, czyli tego chłopaka z czarnymi włosami pracował razem ze mną.

-... Czyli... On jest tylko znajomym z pracy? NIE MOGŁEŚ MI POWIEDZIEĆ, ŻE PO PROSTU PRACUJESZ?! Ciągle "powiem Ci później" i później. Czemu chciałeś mi powiedzieć o tej pracy dopiero jak ją skończysz?! Skąd Ci się nagle wzięła potrzeba pracy?

- Muszę finansowo pomoc mojej matce, ostatnio jest u nas słabo, a ona nie chce mówić swojemu ojcu o tym.
Nie chciałem Ci mówić, bo nie chciałem abyś się zamartwiał, czy pożyczał pieniądze... To tylko chwilowy kryzys i matka powiedziała, że nie będę musiał pracować dłużej niż miesiąc.

- Naprawdę?...

- Tak.

- I nic nie czujesz do tego Hisao?

- Nic a nic.

Po tych słowach zaczął powoli do mnie podchodzić.
Nie mogłem już trzymać w sobie łez. Zaczęła spływać jedna za drugą. Jotaro jak to zobaczył od razu mocno mnie przytulił.

- Nori... No już... Przepraszam Cię...

Odwzajemniłem uścisk. Tak mi go brakowało...
Po tej rozmowie poszliśmy do mnie do pokoju.
Koło 20 Jotaro wyszedł do siebie do domu. Tak się cieszyłem, że to wszystko się wyjaśniło.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
*Jotaro*
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
* wchodzi do domu*

Od razu po wejściu przywitała mnie matka.

- Synku ~ wróciłeś ~

- Ta. I jest sprawa, musimy porozmawiać.

************************************
Hej, hej 😁
Dziś 683 słowa

To właśnie TyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz