un

2.1K 89 62
                                    


                — Witaj, drogi świecie. Przybyłem! — Rozległ się głos z korytarza.

Popatrzyłam w lewo, by zobaczyć Charliego Gillespiego. Wywróciłam oczami, a moje usta wygięły się w delikatnym uśmiechu, gdy wróciłam do przeglądania Instagrama. Właśnie miałam robione włosy i makijaż na dzisiejsze nagrania. Zawsze byłam pierwsza, nie licząc nagłego pojawienia się Charliego.

— Hej, Charlie — przywitałam się, nie wstając z krzesła. Moja makijażystka, Daisy, musiała po coś pójść, więc w tym czasie sprawdzałam różne rzeczy na telefonie.

— Dzień dobry, Sky — odparł, rzucając się na kanapę i wyciągając coś, co wyglądało jak kanapka. Ale z tym gościem nigdy nie można być niczego pewnym.

— Co tam masz? — spytałam, a on uśmiechnął się pod nosem, po czym do mnie podszedł.

— Chleb, masło orzechowe, miód, dżem, jajko i borówki.

Udałam, że wymiotuję, a on pomachał mi posiłkiem przed twarzą.

— To jest obrzydliwe. Przysięgam, jeśli... CHARLIE, ZABIERZ TO ODE MNIE! — krzyknęłam, zrywając się z krzesła i biegnąc na drugi koniec przyczepy, gdy on gonił mnie z tym diabelskim jedzeniem. Utknęłam w kącie i westchnęłam. — Niech zgadnę, mam tego spróbować? — zapytałam zmęczona, na co przytaknął. — Dobra, daj.

Podał mi kanapkę, a ja popatrzyłam na nią sceptycznie.

— Okej, tak dla pewności, jakim cudem przez to nie zatrujesz się salmonellą?

— Po prostu spróbuj. Może posmakuje tobie i twoim wymyślnym kubkom smakowym.

— Może twoje są zepsute.

Mimo wszystko uniosłam chleb, biorąc małego gryza. Szeroko otworzyłam oczy.

— No wiem, pyszne, prawda? — odezwał się Charlie, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. Pokręciłam głową i biegiem ruszyłam w stronę mojego krzesła, gdzie stała woda, której wzięłam wielkiego łyka.

— To była najbardziej obrzydliwa rzecz w moim życiu! Jakim cudem to jest? — spytałam, nadal próbując pozbyć się tego smaku z ust.

— Mam specyficzny gust — stwierdził wyniośle, przez co popatrzyłam na niego zszokowana.

— Byłeś kiedyś u lekarza? Może wypaliło ci język czy coś?

Potrząsnął głową, zajmując miejsce obok mnie i rozpoczynając posiłek.

— Wróciłam — ogłosiła Daisy, wchodząc do przyczepy.

— Dzięki Bogu. — Odetchnęłam dramatycznie. — Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym tu z nim utknęła.

— Och, zmusił cię do spróbowania jego jedzenia? — dopytała, a ja kiwnęłam głową z grymasem. — Och, biedna, biedna dziewczyno...

— Jestem tutaj! — wykrzyknął Charlie. Zachichotałam przez jego słowa.

— Wiemy. Ale lubimy się z tobą drażnić.

Rzucił we mnie nadzieniem swojej kanapki, trafiając mnie w twarz.

— Charlie. — Sapnęłam, a gdy przejrzałam się w lustrze, zobaczyłam dżem, masło orzechowe, miód i borówki na moim policzku. — Dlaczego?

Udałam, że szlocham, następnie wyjmując mokrą chusteczkę i zdejmując jedzenie z twarzy. Wtedy rzuciłam nim w chłopaka. Szybko się schylił i zaśmiał z mojej reakcji. Ponownie opadłam na siedzenie, czując znajome uczucie makijażu na skórze. Zamknęłam oczy, poddając się zmęczeniu, które męczyło mnie przez cały poranek.

— SKY! — krzyknął Charlie. Szybko wstałam, uderzając głową o ramię Daisy.

— Czego znowu chcesz? — odezwałam się. Siedział na krześle, a jedna z naszych niesamowitych fryzjerek o imieniu Bonnie zaczęła pracować nad jego włosami.

— Mogłabyś być taka miła i rzucić mi mój telefon? — poprosił, patrząc na mnie oczami szczeniaczka.

— Jasne. Mam nadzieję, że go złapiesz — odparłam uśmiechnięta, po czym faktycznie rzuciłam w niego urządzeniem.

Kiedy położył na nim swoje ręce, podłączył go do głośnika. Wszyscy śpiewaliśmy najgłośniej, jak tylko potrafiliśmy, a w pewnym momencie razem z Charliem zaczęliśmy tańczyć bez wstawania z foteli. Oczywiście, Charlie jako chłopak skończył przede mną, więc stanął za moimi plecami i popatrzył na mnie w lustrze.

— Tak? — zapytałam z uśmiechem na twarzy, wracając do przeglądania Instagrama.

— Ślicznie wyglądasz — wymamrotał. To mnie zaskoczyło.

— Co? — wypaliłam, nie rejestrując tego, co się wydarzyło. Spróbował zakryć swoją niezręczność śmiechem.

— Och, po prostu ładnie wyglądasz.

Kiwnęłam głową i szeroko się uśmiechnęłam.

— Dziękuję, Charles. Ty wyglądasz... Ech. — Szeroko otworzył usta zszokowany, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. — Żartuję. Ale ile siedziałeś na tym krześle? — Nie odpowiedział. — Mhm. Właśnie tak myślałam.

— Dobra, Skylar, skończyłam już twój makijaż. Bonnie niedługo wróci — odezwała się Daisy. Mocno ją przytuliłam, zanim wyszła.

Muzyka nadal cicho grała w tle, więc zaczęłam kiwać głową w rytm piosenki.

— Zatańczysz ze mną? — spytał chłopak, podając mi rękę. Zachichotałam i ją ujęłam.

— Oczywiście.

Pociągnął mnie na nogi, a następnie zaczęliśmy tańczyć. Bardzo szybko okręcił mnie wokół mojej własnej osi. Tak naprawdę nie tańczyliśmy, tylko po prostu dobrze się bawiliśmy. Ponownie opadłam na krzesło, a on przeczesał palcami moje włosy. Zamknęłam oczy, czując ogarniające mnie zmęczenie.

— Charlie, przysięgam, że jeśli przez ciebie zasnę, to staniesz się fantomem z prawdziwego zdarzenia — wymamrotałam sennie. On jedynie kontynuował zabawę moimi włosami.

— No cóż — odezwał się radośnie.

— WITAJ, ŚWIECIE!

— Cholera, OWEN! — krzyknęłam, ponownie podskakując przerażona. — Próbowałam się przespać!

— Mam to gdzieś. Wyglądaliście na zajętych — zażartował. Posłałam mu spojrzenie w tym samym momencie, w którym Bonnie wróciła.

— Odsuń się, Charlie! Pewnie zniszczysz moją fryzurę! — Machnęłam ręką. Zaskoczony sapnął i przyłożył dłoń do serca.

— Czuję się urażony — stwierdził, akcentując każde słowo. — Idę gdzieś indziej. Gdzie ludzie mnie lubią.

— Do jedzenia? — spytałam, a on kiwnął głową i wyszedł.

Zaśmiałam się z jego głupoty i ponownie zwróciłam uwagę na telefon. Gdy podniosłam wzrok, okazało się, że Owen na mnie patrzy.

— Co?

— Nie widzisz tego, prawda? — odezwał się. Co?

— Czego nie widzę?

Wzruszył ramionami.

— Nieważne — stwierdził. Posłałam mu sceptyczne spojrzenie.

— Jeśli tak mówisz.

HIDE AWAY ━ CHARLIE GILLESPIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz