vingt-six

813 51 21
                                    


                — Charlie! — krzyknęłam z salonu, skacząc (a przynajmniej próbując) z jednej nogi na drugą. — Pospiesz się!

— Idę, idę — odezwał się i wszedł do pomieszczenia, zakładając koszulkę.

— Chodź — jęknęłam. — Ten but nie zdejmie się sam.

— Cicho. Ja prowadzę. — Wyciągnął rękę, by wziąć sobie coś do jedzenia. — Im bardziej będziesz narzekać, tym dłużej będziesz czekać.

Posłałam mu spojrzenie.

— Nie zrobiłbyś tego — wymamrotałam.

— Wiesz, że bym to zrobił — odparł z uśmiechem, po czym nasypał do miski płatki oraz wlał mleko. Prychając, usiadłam na kanapie i wydęłam wargi. — Nie rób takiej miny.

— Nawet mnie nie widzisz!

— Ale i tak wiem, że robisz tę minę.

Mówiąc to, nie podnosił wzroku znad swojego telefonu. Krzyknęłam, zasłaniając twarz poduszką. Chciałam tylko zdjąć tego głupiego buta! Czy ja naprawdę prosiłam o tak wiele?

— Możesz uwierzyć w to, że kończymy nagrania w przyszłym tygodniu? — spytałam ponuro. Mieszkanie pogrążyło się w grobowej ciszy, w której dałoby się usłyszeć, jak szpilka upada na podłogę. — Myślisz, że to wszystko zmieni?

— O czym mówisz?

— Chodzi mi o nasze relacja. Ja i ty, ja i Owen, ja i Jer, ja i Madi, ja i Savannah. Nie chcę, by to się skończyło.

— To się nie skończy, Sky — zapewnił mnie, myjąc po sobie miskę. — Staliśmy się rodziną.

Kiwnęłam głową, ale nadal wiedziałam, co może się wydarzyć.

— Kto chce iść zdjąć buta? — Pomachał kluczami w powietrzu. Podskoczyłam i pobiegłam w stronę drzwi, po drodze się potykając. Na całe szczęście Charlie mnie złapał. — Okej, może powinniśmy go zostawić?

Uderzyłam go w ramię, po czym otworzyłam drzwi, praktycznie wyciągając go za mną. On jedynie się zaśmiał.





                 — Okej, buta już nie ma — ogłosił lekarz. — Co mówiłem?

— Niech nie potrąci cię już żaden samochód — wyrecytowałam z uśmiechem na twarzy.

— Dokładnie. Cześć, Skylar! — pożegnał mnie, zanim wyszłam z pomieszczenia.

Zauważyłam, że Charlie stoi tyłem do drzwi, więc wskoczyłam mu na plecy.

— Hej! — zawołałam podekscytowana, owijając nogi wokół jego pasa. — Zgadnij, kto znowu ma dwie funkcjonujące nogi?

— Ja? — spytał. Uderzyłam go w głowę, po czym zeskoczyłam na ziemię.

— Ja, ty idioto. A teraz chodź. Musimy być na planie o dziesiątej, a jest dziewiąta trzydzieści.

Chłopak złapał mnie za rękę i poprowadził do samochodu.

— Jestem taka podekscytowana. Już nie mogę się doczekać, aż znowu zacznę nagrywać sceny i rozmawiać ze wszystkimi... Och, nie mogę się doczekać.

— Okej, wyluzuj trochę.

Jego kciuk delikatnie gładził moją dłoń, kiedy jechaliśmy. Uśmiechnęłam się przez ten niewielki gest, czując, jak moje serce zaczyna się dla niego otwierać.

HIDE AWAY ━ CHARLIE GILLESPIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz