Kiedy już byłam gotowa do nagrań, ruszyłam w stronę stolika z jedzeniem z nadzieją, że znajdę tam wystarczająco kawy i cukru, by przeżyć ten dzień. Nie wiedziałam, co dokładnie mnie tak męczyło, ale nieustannie byłam zmęczona. Przeszłam przez kilka namiotów i niemalże krzyknęłam z radości, gdy moje spojrzenie padło na stos naleśników, gofrów i syropów. Pochyliłam się, nakładając sobie talerz pełny jedzenia i biorąc kubek kawy, powoli ją upijając oraz napawając się każdym łykiem.
— Okej, chcesz kopnąć w kalendarz czy coś, laska?
Madi. Stanęła obok mnie, również nakładając sobie posiłek.
— Hej, potrzebuję dużo cukru, kochana. To był ciężki tydzień.
— Och, czy to... Tydzień rekina? — szepnęła.
— Nie! — zawołałam, rzucając jej naleśnikiem w twarz. Zaśmiała się, gdy placek uderzył ją w czoło. — Po prostu mi ciężko, wiesz? Nadal przyzwyczajam się do tego wszystkiego i do faktu, że KENNY ORTEGA jest moim reżyserem.
Dziewczyna zaśmiała się z mojego zachowania, gdy obie podeszłyśmy do jednego z mnóstwa stolików na planie, by móc spokojnie zjeść.
— Myślisz o kimś wyjątkowym? — zapytała, a ja niemalże wyplułam moją kawę.
— Nie — odparłam nonszalancko i pokręciłam głową. Ona tylko przytaknęła.
— Okej, okej. Fajnie. Słyszałam o porannych wybrykach w przyczepie makijażowej. — Wskazała na mnie swoim widelcem.
— Wybryki w przyczepie makijażowej...? Chwila, chodzi o to jedzenie? — Brunetka przytaknęła, a ja udałam, że wymiotuję. — To duże dziecko jest obrzydliwe. To nie była kanapka, tylko czyste tortury w postaci jedzenia.
Parsknęła śmiechem, podczas gdy ja wywracałam oczami.
— Jasne, Madi. Śmiej się, ile chcesz, ale poczekaj, aż sama będziesz musiała tego spróbować. Mogę cię zapewnić, że to nic przyjemnego.
— Przekonamy się, Davis.
— Dawaj, Reyes.
Pochyliłyśmy się bliżej siebie, dopóki nie zaczęłam się uśmiechać, co odwzajemniła, a ja wtedy parsknęłam śmiechem, wywołując u nas obu naprawdę głośną salwę rozbawienia.
— Słuchaj — zaczęłam, gdy już się wyprostowałam. — Mówię tylko, że jest podejrzany.
— Rozmawiacie o mnie? — Obok mnie usiadł facet tej godziny, Charlie. Prychnęłam.
— Tak, o tobie i twoim egoistycznym łbie — przyznałam, biorąc kolejnego gryza naleśników.
— To nie było zbyt miłe — zauważył i skrzyżował ręce na klatce piersiową. Wzruszyłam ramionami.
— Prawda nie zawsze jest miła.
Udał, że sapie i oparł grzbiet dłoni o czoło.
— Czuję się atakowany. A ty, Madi? — zwrócił się do niej. Posłałam mu żartobliwy uśmiech, upijając łyk kawy, dzięki której powoli zaczynałam się budzić.
— To cały ty, Gillespie. — Posłała mi uśmiech. Chwila, co się dzieje? — No cóż, muszę iść na nagrania. Do zobaczenia później.
Po tych słowach szybko odeszły. Nie wiedziałam, że ma jakieś sceny do nagrania dzisiaj rano. Dziwne. Chwila...
— Czekaj, Mads, nie masz teraz żadnych nagrań! — zawołałam za nią, ale na próżno, bo ona już zniknęła. Opadłam na siedzenie smutna, że zniknęła.
— Aw, nie smuć się. Ja nadal tu jestem — zauważył Charlie, obejmując mnie ramieniem.
— Yay... — mruknęłam sarkastycznie.
— Och, okej. Sama się o to prosisz.
— O co się pro—? CHARLIE!
Podniósł mnie, więc zwisałam z jego ramiona i zaczął biegać po całym planie.
— Odstaw mnie!
— Nie. Już mówiłem, że sama się o to prosisz. A teraz chodź — powiedział i zaczął iść w czyjąś stronę.
— Hej, Charlie. Co tam... Czemu Sky zwisa z twojego ramienia? — odezwał się Jeremy.
— Nie wiem, Jer. Może ty mi powiesz, Charlie? — spytałam.
— Tak po prostu — stwierdził chłopak, wzruszając ramionami.
Oparłam dłonie na jego ramionach, by być na tym samym poziomie, co on, a następnie owinęłam nogi wokół jego pasa. Wtedy przechyliłam się do tyłu, powodując tym jego upadek. Przekręciłam nas do góry nogami, więc tylko Charlie wylądował na ziemi z głośnym hukiem i jękiem. Ja zaś byłam zaplątana o jego kolana, gdy on leżał płasko na podłodze. Zdyszana odgarnęłam włosy z twarzy.
— Znam samoobronę. Nie zadzieraj ze mną. — Posłałam mu uśmiech.
— Nie zamierzam — jęknął. Zeszłam z niego i wyciągnęłam do niego rękę, którą złapał. Ale pociągnął mnie na siebie. Wylądowałam na nim. Przekręciłam się na bok, próbując złapać oddech.
— Co przegapiłam? — zapytała Madi, która właśnie do nas podeszła. Oparłam się na łokciach.
— Okłamałaś mnie. — Pokazałam na nią palcem, ale zignorowała mój komentarz.
— Co stało się z Charliem? — dodała, szturchając go stopą.
— Och, tak. Sky odwaliła jakąś super samoobronę i go przewróciła. Nagrałem to — odparł Jeremy.
— Och, wyślij mi to — poprosiłam. Kiwnął głową, a ja cicho zaczęłam wiwatować. Podniosłam się na nogi i wyciągnęłam rękę do Charliego, który tym razem przyjął moją pomoc. — Muszę wam coś pokazać. Charlie, stań tam.
Wskazałam odpowiednie miejsce, na które przeszedł, a ja znalazłam się u jego boku.
— Ufasz mi?
— Zawsze — odparł.
Uśmiechnęłam się do siebie i oparłam ręce na jego ramionach. Użyłam mojej nogi, która była za tą jego, by kopnąć go w kolano i popchnęłam go do przodu, przez co ponownie wylądował na ziemi. Ukucnęłam obok niego z wydętą wargą.
— Nic ci nie jest? — spytałam z udawaną troską.
Złapał mnie za rękę, przez co ponownie na nim wylądowałam. Pisnęłam, a kiedy tylko wylądowałam na podłodze, zaśmiałam się.
— O mój Boże. Stary, jesteś zbyt łatwowierny. — Chłopak posłał mi spojrzenie, a ja puściłam mu oczko.
— Okej, okej. Przepuśćcie mnie, chcę spędzić trochę czasu z moją laską — odezwała się Jadah, przepychając przez tłum i pomagając mi wstać. Przyłożyłam dłoń do klatki piersiowej.
— Ale jestem dzisiaj popularna. — Sapnęłam, kiedy dziewczyna zaczęła mnie gdzieś ciągnąć. — Chwila, Mads! Pomóż!
— Biegnę! — Do moich uszu dobiegła cicha odpowiedź.
Pomachałam reszcie, zanim skręciłyśmy za róg. A poprzez skręciłyśmy, chodziło mi o ona skręciła, bo ja uderzyłam o ten wspomniany róg. Przyłożyłam dłoń do głowy.
— Auć — wymamrotałam, ale tylko tyle zdołałam powiedzieć, zanim zaciągnęła mnie do swojej przyczepy.
— Okej, gadaj — rozkazała, siadając.
CZYTASZ
HIDE AWAY ━ CHARLIE GILLESPIE
FanfictionSkylar Davis. Charlie Gillespie. Dwie osoby, jeden plan zdjęciowy, jedna historia. Skylar dostała rolę w nowym serialu Netflixa „Julie and the Phantoms". Właśnie dzięki temu poznała kogoś. Kogoś, kto już zawsze będzie miał specjalne miejsce w jej se...