quatre

1.2K 72 8
                                    


                Kiedy już czułam się czysta i nie śmierdziałam potem, wyszłam z mojej przyczepy, uprzednio przebierając się w wygodne ubrania. Skończyłam już nagrywanie wszystkich moich scen zaplanowanych na ten dzień, więc postanowiłam poobserwować resztę, co było dość interesujące. Idąc, przeglądałam Instagrama i śmiałam się z zabawnych rzeczy, które dodali tam moi przyjaciele z obsady — w tym filmik Jeremy'ego, na którym skopałam Charliemu tyłek. Zaśmiałam się pod nosem.

— Duszku! — Usłyszałam, gdy ktoś objął mnie ramieniem. Podskoczyłam przestraszona i upuściłam telefon, ale złapałam go tuż przed tym, jak uderzył o ziemię. Wsunęłam go do tylnej kieszeni moich dżinsów.

— Przestań mnie straszyć, Owen — powiedziałam, idąc dalej z nim u mojego boku. — Nie masz teraz jakichś scen? Wiesz, kiedy po raz pierwszy pojawiacie się w studiu?

— Jeszcze nie. Mads teraz nagrywa — wytłumaczył, przez co głośno sapnęłam.

— I mi nie powiedziałeś?! — zawołałam zszokowana tą informacją. Szybko odepchnęłam od siebie jego ramię i zaczęłam biec w stronę miejsca nagrań.

— Gdzie idziesz? — krzyknął za mną.

— Moja żona mnie potrzebuje!

— Jesteś po ślubie? — Charlie włączył się do rozmowy.

— Teraz tak!

Docierając na miejsce, wyciszyłam się i zaczęłam obserwować, jak Kenny próbuje zaaranżować krzyk. To był dość zabawny widok. Musieli podzielić scenę na dwie części przez to, w jaki sposób był zbudowany garaż. Cicho chichotałam, gdy ćwiczyli, dopóki nie poczułam, jak jakieś ramiona przyciągają mnie do czyjegoś ciała.

— Och! — sapnęłam. — Cześć.

— Hej — odezwał się radośnie Charlie i oparł podbródek na moim ramieniu. Oparłam swoją głowę o tę jego, delikatnie się uśmiechając.

— Za co to? — Odwróciłam się do niego.

— Tęskniłem za tobą — zagruchał.

— Aw. — Przyłożyłam dłoń do serca. — Ja za tobą nie.

Chłopak wydął wargi i podniósł się z mojego ramienia, ale nie przestał mnie przytulać.

— Rozchmurz się, Charlie.

— Jesteś niemiła.

— To dlaczego nadal tu jesteś?

— Bo za tobą tęsknię — powtórzył.

— Nie było mnie jakieś trzydzieści minut! Jesteś niedorzeczny — stwierdziłam.

— To zbyt długo — jęknął.

Zaśmiałam się z jego dziecinnego zachowania i oparłam o jego klatkę piersiową z zadowolonym uśmiechem na twarzy. Jak miło. To... NIE! Nie powinnam się tak czuć. Nie. Nie, nie, nie. Widziałam, że Mads posyła mi wymowne spojrzenie, więc szybko przestałam na nią patrzeć, dopóki Kenny nie zawołał chłopaków.

— Charlie, musisz iść — powiedziałam, a on wszedł na plan, ciągnąc mnie ze sobą. — Charlie — powtórzyłam znudzonym tonem, ale nie odpowiedział. — CHARLIE!

— Tak? — spytał, całkowicie nieświadomy tego, co się działo.

— Nie ma mnie w tej scenie. — Wskazałam na plan. — Więc doceniłabym, jeśli mógłbyś mnie puścić.

W końcu się ode mnie odsunął, więc ruszyłam za kamery, krzyżując ramiona na klatce piersiowej i obserwując, jak nagrywają scenę krzyku. Nie mogłam powstrzymać się od chichotu, gdy obserwowałam, jak chłopcy spanikowani się łapią, jakby Madi mogła ich zabić. O wilku mowa.

— Musimy porozmawiać — powiedziała, biorąc mnie pod ramię i wyciągając z pomieszczenia. To trochę bolało. W końcu dotarłyśmy do jej przyczepy.

— Mogę ci w czymś pomóc? — zapytałam sarkastycznie i usiadłam na jednej z kanap.

— Ty i Charlie — syknęła. Wywróciłam oczami z uśmiechem. — No dalej. Nie możesz temu zaprzeczać. Coś musi być między wami.

Pokręciłam głową i założyłam nogę na nogę.

— Mówię ci, Madi. Między Charliem i mną nic nie ma. I nigdy nie będzie.

— Och, no dalej! Coś musi być. Widzę, jak na siebie patrzycie. I nawet nie waż się mówić, że nie patrzysz na niego w inny sposób, bo wszyscy to widzimy. — Dziewczyna usiadła obok mnie, łapiąc moją rękę. — Wszyscy widzimy, jak na ciebie patrzy! Otwórz oczy i też to zobacz!

— Madi, między nami nic nie ma. Jest dla mnie jak brat — przyznałam. Prawda? Brat?

— Przestań się okłamywać, Sky! Wszyscy to widzą!

— Mads, jeśli kiedykolwiek zacznę coś do niego czuć... JEŚLI. To dowiesz się jako pierwsza. Obiecuję.

Madison uśmiechnęła się i przyciągnęła mnie do ciasnego uścisku. Zaśmiałam się, również ją przytulając. Po chwili się od siebie odsunęłyśmy, nadal trzymając za ręce.

— Kawa? — zaproponowałam z uniesioną brwią.

— Oczywiście.

Złapałyśmy się pod ramię, po czym wyszłyśmy z przyczepy, by zrobić sobie napoje, które miały rozgrzać nas w chłodną kanadyjską noc.

— Proszę, możecie wziąć mi cappuccino? — zawołał Owen z drugiego końca placu. O nie. Teraz wszyscy będą coś chcieli.

— Mi też! — krzyknął Jer.

— I mi! — dodał Charlie.

— Też chcę! — Rozległ się głos kogoś innego.

— Caro! — pisnęłam, szybko ją przytulając.

Carolynn. Narzeczona Jeremy'ego. Jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Razem dorastałyśmy.

— Idziemy po kawę, dołączysz do nas? — spytałam, a ona kiwnęła głową. — Wybacz, Jer. Kradnę ją! Och! I sam skołuj sobie kawę! Ty też, Gillespie!

Usłyszałam kilka jęków, przez które razem z dziewczynami się zaśmiałyśmy.

HIDE AWAY ━ CHARLIE GILLESPIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz