vingt-cinq

781 49 2
                                    


                — Naprawdę? — spytała Jadah, odwracając się do mnie. — Życie robi to, co chce? Jesteś jakąś pocztówką?

Wzruszyłam ramionami.

— Musisz złapać życie za rogi i rozwalić mu głowę.

Parsknęłam śmiechem na jej słowa.

— To brzmi agresywnie.

— Dokładnie. To nazywa się wbijanie informacji do głowy.

— Haha — powiedziałam oschle, odwracając się do monitora i obserwując, jak chłopaki biegną na swoje miejsca. Kenny wspomniał coś o kimś o imieniu Willie? Nawet nie wiem, kto to.

— Skylar, możesz go poszukać? — poprosił mnie mężczyzna.

Pokazałam mu kciuki w górę, choć nie miałam pojęcia, kogo miałam szukać. Pomachałam Jadah na pożegnanie i ją przytuliłam, po czym zaczęłam szukać tego „Williego". Jęknęłam sfrustrowana, wydymając wargi. Nagle na kogoś wpadłam. Boże, to zdarza się naprawdę często.

— Przepraszam — wymamrotałam, potykając się do tyłu.

— Wybacz. Hej, wiesz może, gdzie jest Kenny? — spytała ta osoba.

Podniosłam wzrok i dokładnie się mu przyjrzałam. Rany Julek. Głośno krzyknęłam, cofając się i zasłaniając dłonią usta. Facet przede mną był zszokowany moim nagłym wybuchem, ale ja nadal patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Usłyszałam czyjeś kroki.

— Co się stało? Słyszeliśmy krzyk Sky. Co jest? Kto jest ranny? — zapytał zdyszany Charlie, za którym stanęli Owen i Jeremy. — Sky? Wszystko dobrze?

Nadal stałam zszokowana bez ruchu, wpatrując się w postać przede mną. Brunet delikatnie dotknął mojego ramienia, przez co podskoczyłam.

— Wszystko dobrze? — powtórzył.

— To Seth ze „Zmierzchu"! — syknęłam, szybko uderzając go w rękę.

— Co?

— Seth ze „Zmierzchu".

— To dlatego krzyczałaś? — wtrącił Owen. Kiwnęłam głową.

— Tak. Musicie wiedzieć, że „Zmierzch" zajmuje bardzo ważne miejsce w moim sercu.

— Poważnie?

Uderzyłam Charliego, po czym ponownie się odwróciłam.

— Hej, przepraszam za to. Mam na imię Skylar. — Wyciągnęłam do niego rękę.

— Booboo. Ale zakładam, że już to wiesz.

Blondyn się zaśmiał.

— Och, zdecydowanie — stwierdził. Posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie. — Nic nie mówiłem.

— Tak, to zabawna historia. Kenny chciał, żebym znalazła jakiegoś Williego. Zakładam, że to ty go grasz. Czeka w garażu.

— Świetnie! Do zobaczenia, Sky! — zawołał chłopak, po czym odbiegł w drugą stronę.

— Pa! — odkrzyknęłam. Poczekałam, aż zniknie za rogiem, zanim pisnęłam, zaczynając skakać i tańczyć. — Wow, muszę się przestać.

— Jesteś dziwna — wymamrotał Charlie, kręcąc głową.

— Idę do domu. Muszę zrobić kilka rzeczy do szkoły. Powiedzcie reszcie, że się witam... Albo żegnam. Cokolwiek. — W odpowiedzi wszyscy mi zasalutowali. — Straszni z was idioci.

HIDE AWAY ━ CHARLIE GILLESPIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz