vingt-quatre

801 53 7
                                    


                Ostatni tydzień strasznie mi się dłużył, a ja fizycznie nie mogłam już znieść siedzenia w mieszkaniu. Oczywiście, miałam ze sobą Charliego, który był bardzo miły i fajny, ale czasami mogłabym przysiąc, że niszczyłam jego życie towarzyskie, czemu on ciągle zaprzeczał i twierdził, iż nie ma nic przeciwko spędzaniu ze mną czasu, bo cytując „Nie wolałbym być nigdzie indziej".

Te słowa bardzo mnie rozczuliły.

W każdym razie dzisiaj był pierwszy dzień, kiedy mieliśmy wrócić na plan, a ja zamierzałam tam pojechać i ich poobserwować. Nie potrzebowałam już kuli, bo moja noga była złamana już od dwóch tygodni, więc bardzo się cieszyłam na spotkanie z resztą. Jednakże mój najdroższy Charlie był już na miejscu i nie wiedział, że zamierzam złożyć mu niespodziewaną wizytę. Przebrałam się w legginsy i krótką bluzę, upewniając się, że but jest zapięty wystarczająco ciasno, zanim zamówiłam sobie ubera.

Wyszłam z mieszkania, uprzednio biorąc telefon oraz klucze i zeszłam do recepcji, by tam poczekać, bo padało. Oczywiście. To Vancouver, czego innego można by się spodziewać? Moja podwózka w końcu się pojawiła, więc wskoczyłam do środka. Droga minęła mi w milczeniu, gdy nieustannie sprawdzałam godzinę na komórce.

Próbowałam przypomnieć sobie plan nagrań i doszłam do wniosku, że chyba dzisiaj mieli nagrywać „Wake Up". Yay! Dziękując kierowcy, wyskoczyłam z samochodu i pokazałam przepustkę ochronie. Upewniłam się, że wiem, co robi reszta obsady, zanim zaczęłam iść na plan. Moja twarz cała się rozświetliła, gdy usłyszałam moją ulubioną piosenkę. Madi dosłownie jest boginią. Uwielbiam jej głos i już nie mogę się doczekać, aż usłyszę więcej utworów w jej wykonaniu. Drzwi były delikatnie uchylone, więc cicho wkradłam się do środka, podchodząc do Kenny'ego.

— Hej — wyszeptałam. Mężczyzna dwa razy musiał sprawdzić, czy na pewno wzrok go nie myli, po czym mnie przytulił.

— Witaj z powrotem, Skylar! Jak twoja noga? — odezwał się również szeptem.

Pokazałam mu kciuki w górę, a on posłał mi uśmiech, gdy ja zaczęłam szukać odpowiedniego miejsca do obserwowania sceny, gdzie nikt by mnie nie widział. Chłopakom poszło świetnie, a ja z podziwem obserwowałam Madi grającą na fortepianie. Naprawdę była niesamowita. Zakończyli scenę i wszyscy pobiegli na poprawki włosów i makijażu.

— Hej, Kenny. Gdzie nagrywacie kolejną scenę? — spytałam cicho z nadzieją, że zrozumie, o co mi chodzi.

— W pokoju Julie.

Uśmiechnęłam się i pokazałam mu kciuk w górę, przenosząc się najszybciej, jak tylko mogłam w odpowiednie miejsce. Wskoczyłam na łóżko, głęboko wzdychając. To było jedno z najwygodniejszych doświadczeń w moim życiu. Obróciłam się, by leżeć na brzuchu i wyciągnęłam telefon, na którym przez chwilę przeglądałam Instagrama. I tak nie miałam nic lepszego do roboty. Usłyszałam kroki, przez co na moją twarz wkradł się uśmiech, ale nie odwróciłam uwagi od ekranu.

— Mówię ci, Jer, nawet jeśli... SKYLAR!

Zostałam przyciągnięta do ciasnego uścisku przez Owena, który musiał ściągnąć mnie z łóżka. Okręcił nas dookoła, na co się zaśmiałam. Ponownie mnie odstawił, ale nie puścił.

— Dzięki Bogu, że tu jesteś. Oni doprowadzają mnie do szaleństwa! — krzyknął na Jeremy'ego. Stłumiłam śmiech, udając, że kaszlę.

— Dobrze wiedzieć. — Poklepałam go po ramieniu. — Charlie jest gdzieś w pobliżu?

Chłopak sugestywnie poruszył brwiami.

— Chcesz zobaczyć twojego chłopaka? — zażartował. Prychnęłam, ponownie go uderzając.

— On nie jest moim chłopakiem, O.

— Jeszcze. — Wywróciłam oczami i przeszłam na bok, szybko przytulając Jeremy'ego. — Ale chyba poprawiają mu włosy.

— Jak można poprawić jego włosy? Przecież one zawsze wyglądają jak mop — zauważyłam.

— Uwielbiam ją! — Owen na mnie wskazał.

— Kto wie, Sky? — wtrącił Jeremy. — Ale jak się masz? Podoba ci się ta nowa wolność?

— Nowa wolność? Poważnie?

— No co? Możesz już wychodzić na zewnątrz, to zawsze plus.

— Tak. No cóż, zostały mi jeszcze dwa tygodnie w tym głupim bucie, zanim będę mogła go zdjąć, więc to dobrze. I miło jest nie potrzebować kuli.

— To dobrze. Mam pytanie.

— Dawaj.

— Będziesz miała czas w piątek za trzy tygodnie?

W myślach przywołałam sobie mój kalendarz.

— Uch, tak. Chyba tak.

— Fajnie — dodał tylko Owen i odszedł.

— Co? Owen! — krzyknęłam, kulejąc za nim. — Zatrzymaj się. O co chodzi?

— To niespodzianka. I wiedzą o niej wszyscy, oprócz ciebie.

— Teraz już po prostu jesteś wredny.

Zignorował mnie i skupił uwagę na czymś po jego lewej.

— GILLESPIE! — wrzasnął. Wzdrygnęłam się, zasłaniając uszy przez głośność jego głosu.

— Sky! — odezwał się radośnie chłopak i przyciągnął mnie do uścisku. — Co tam, laleczko?

Moja twarz zrobiła się cała czerwona, gdy użył tego zdrobnienia w miejscu publicznym, a kątem oka zauważyłam, jak Owen się uśmiecha.

— Nic ciekawego — wymamrotałam. — Przyszłam odwiedzić moją żonę. A właśnie, gdzie ona jest?

— Wow, czuję się kochany — mruknął Charlie. Poklepałam go po głowie.

— Już, już, Gillespie. Pewnego dnia też znajdziesz taką miłość.

Już zaczęłam odchodzić, ale wokół mojej talii zostały owinięte ramiona, przez co pisnęłam z uśmiechem. Zostałam wyniesiona na zewnątrz, przez co razem z Charliem stałam w deszczu. Mocno trzymałam go za rękę i opierałam głowę o jego klatkę piersiową, obserwując, jak krople spadają na plan.

— Jak pięknie.

— Wszystko związane z tobą jest piękne.

— Jaki z ciebie pochlebca.

— Tylko dla ciebie.

Moje policzki zrobiły się czerwone, a on się zaśmiał, przez co poczułam, jak jego klatka piersiowa wibruje, gdy składał pocałunek na czubku mojej głowy. Deszcz dalej padał, ale my na niego nie zważaliśmy. Moje włosy były całe mokre, tak samo, jak ubrania.

— Pewnie powinienem już wracać na plan — wymamrotał Charlie, ciężko wzdychając. Wydęłam wargi.

— Musisz? — spytałam, a on zaśmiał się z mojego zachowania.

— Tak, Sky. Muszę. A teraz chodź, nie chcemy, żebyś złapała zapalenie płuc. — Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę swojej przyczepy, w której miał ręczniki.

Rzucił mi koszulkę, więc ruszyłam do niewielkiej łazienki, z uśmiechem ją wkładając. Pachniała jak on.

— Gotowa biec? — odezwał się, gdy już wróciłam.

Kiwnęłam głową i wtedy otworzył drzwi. Oboje przebiegliśmy przez deszcz, wracając do studia.

— Dobra, niedługo wrócę — obiecał, ponownie całując mnie w głowę. Jego wargi przez chwilę trwały w tym miejscu, zanim zerwał nasz kontakt i się odsunął. Puścił mi oczko, zanim podbiegł w odpowiednie miejsce. Uśmiechnęłam się zadowolona.

— Dlaczego jeszcze się nie całowaliście? — zapytała Jadah, stając za moimi plecami.

— Cholera jas... Jadah, nie strasz mnie!

— Dlaczego jeszcze się nie całowaliście?

Wzruszyłam ramionami i ponownie odwróciłam się twarzą do planu.

— Życie robi to, co chce.

HIDE AWAY ━ CHARLIE GILLESPIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz