vingt-trois

798 55 12
                                    


                Po raz pierwszy od tygodnia obudziłam się w moim własnym łóżku. Tylko że byłam sama. Szkoda. Spróbowałam przekręcić się na bok, ale przez but ortopedyczny to zadanie było utrudnione. W końcu udało mi się ułożyć na plecach i wbiłam wzrok w sufit, uświadamiając sobie, że ubiegłego wieczoru się nie przebrałam. Prychając zirytowana, usiadłam i już przygotowałam się do wstania, ale wtedy uświadomiłam sobie, że moje głupie kule nie stoją przy łóżku.

— CHARLIE! — krzyknęłam głośno z nadzieją, że nadal był w mieszkaniu. Po kilku chwilach usłyszałam szybkie kroki.

— Tak? — spytał, opierając się o framugę. Zapomniałam odpowiedzieć, bo byłam skupiona na fakcie, że miał na sobie jedynie dresy, a jego włosy nadal były mokre po prysznicu. — Sky!

— Hm? — Otrząsnęłam się z zamyślenia. — Och, tak. Proszę, mógłbyś przynieść mi kule?

Chłopak zmrużył oczy.

— A czemu nie możesz zostać w swoim pokoju? Powinnaś odpoczywać.

— Myślisz, że chcę gnić w pokoju? Nie, nie, nie! Mój drogi, najdroższy Charlie. Chcę iść na kanapę. — Wywrócił oczami i opuścił pomieszczenie. — CZYLI ZGADZASZ SIĘ NA KULE?

Niedługo później z nimi wrócił, przez co pisnęłam i radośnie zaklaskałam w dłonie. Wstałam z łóżka, wsuwając je pod ramiona. Udało mi się dokuśtykać do kuchni, gdzie usiadłam na kanapie i odsłoniłam rolety, by nie było tak ciemno.

— Masz jakieś plany na dzisiaj?

— Moja mama wpadnie, jeśli nie masz nic przeciwko — powiedział, zaczynając robić śniadanie.

— Nie będę miała nic przeciwko, jeśli dasz mi coś do jedzenia.

Przewrócił oczami, ale na jego twarz wkradł się niewielki uśmiech.

— Już się robi, Sky. — Machnięciem głowy wskazał na drugi talerz.

— Wiesz, chętnie poznam twoją mamę — przyznałam, włączając „Przyjaciół", ponieważ oboje uwielbialiśmy ten serial bardziej, niż powinniśmy. — Poza tym Phoebe to moje zwierze duchowe.

— Martwiłbym się, gdyby nim nie była. — Po tych słowach zajął miejsce obok niej i podał mi talerz z bekonem, jajkami oraz tostem.

— Dziękuję — zagruchałam i zabrałam się za jedzenie. — Och, tak dawno nie jadłam prawdziwego jedzenia.

— Cieszę się, że doceniasz ciężką pracę i pot, które w nie włożyłem.

— Och, tak. To chyba najlepszy bekon z jajkami, jaki w życiu jadłam — stwierdziłam sarkastycznie.

— To dlatego nie możemy mieć ładnych rzeczy. — Wskazał w moją stronę widelcem.

Cicho zachichotałam i przesunęłam się, by móc oprzeć głowę na jego ramieniu.

— Dziękuję, że się mną zajmujesz — wymamrotałam.

— Nie ma sprawy, laleczko — odparł, składając pocałunek na czubku mojej głowy.

— Ksywka wróciła! Uwielbiam ją. Poza tym według mnie jesteś podobny do Joey'ego?

— Naprawdę?

— Tak. Na przykład, kiedy mówisz—

— Jak leci?

Uderzyłam go w ramię.

— Tak. Przestań mi przerywać. Dodatkowo jesteś wielkim, twardym gościem, ale i tak troszczysz się o swoich przyjaciół. Popatrz na Phoebe i Joey'ego. On myśli, że to Ursula, ale to nieprawda, a kiedy ją całuje, to uświadamia sobie, że to Phoebe, ale się z tego cieszy.

HIDE AWAY ━ CHARLIE GILLESPIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz