Dodatek 2

2K 156 23
                                    

Przegrana rozprawa Jeona Jeongguka była dla Namjoona mieszaniną goryczy i dumy.
Fakt, przegrał, ale zrobił to z klasą, dlatego mimo wszystko czuł z siebie jako takie zadowolenie, kiedy wychodził z sali sądowej, odprowadzając Taehyunga i złodzieja wzrokiem.

Oparł się o ścianę i poluzował swój krawat, obserwując jak tłum dziennikarzy dopada zwycięzców rozprawy i próbuje odciąć im drogę. Zwykle to właśnie jego, Namjoona męczyła prasa, która koniecznie chciała wiedzieć jak on to robi; jak wygrał kolejną rozprawę, jak osiągnął swój kolejny sukces.

Uśmiechnął się cierpko pod nosem, wpychając ręce do kieszeni spodni, starając się odpędzić uczucie zazdrości.

- Panie prokuratorze?

Odwrócił się na pięcie i spojrzał na wysokiego policjanta, który trzymał w dłoniach plik papierów i ze znudzeniem żuł gumę co jakiś czas robiąc z niej niewielkie balony.

- Wysłać do biura dokumenty dotyczące zgłoszonych rozpraw czy odbierze je pan teraz? - zapytał starszy mężczyzna, machając mu papierem przed twarzą.

- Cóż...

- Proszę je wysłać do biura, pan prokurator ma teraz inne plany.

Namjoon ze zdziwieniem spojrzał za siebie, a jego oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Seokjina, który mruknął do niego zaczepnie, zarzucając mu rękę na ramię.

- No chyba, że coś się zmieniło - powiedział blisko jego ucha, przez co mimowolnie przeszył go dreszcz.

- Nic nie uległo zmianie - odpowiedział prokurator, spoglądając mu w oczy, a przez nagłą bliskość między ich twarzami Seokjin spłonął rumieńcem i odsunął się od niego na odległość kilku kroków, głośno przy tym chrząkając.

- No dobrze, to przekażę dokumenty do biura - policjant skinął im głową na pożegnanie, po czym ruszył do kantora, pozostawiając ich samych na opustoszałym korytarzu.

Jin znów odchrząknął i podrapał się po karku, a jago policzki nabrały różowego odcienia, kiedy Namjoon uśmiechnął się szeroko i zdjął krawat z szyi by niedbale wcisnąć go do swojej teczki.

- Co chciałbyś zjeść? – zapytał prokurator, zbyt zajęty zapinaniem swojej torby, by zauważyć jak wzrok starszego przesuwa się po jego odsłoniętej skórze. – Albo może gdzie? Ja płacę, a ty wybieraj.

- Ty płacisz? – chłopak uniósł brwi, splatając ręce na klatce piersiowej. – To ja cię zaprosiłem, więc...

- Nie ma takiej możliwości – przerwał mu, delikatnie łapiąc go za łokieć by pociągnąć go w stronę wyjścia z sądu. – Jestem ci winien co najmniej sto takich obiadów.

- Sto? Ja bym powiedział, że z dwieście – stwierdził Jin, a gdy młodszy zmarszczył brwi, parsknął śmiechem. – No co? Taka prawda.

- Może i tak. W sumie nie miał bym nic przeciwko nawet gdyby było ich tysiąc.

Seokjin przewrócił oczami, a prokurator zachichotał, otwierając drzwi i wyciągając ich na zewnątrz.

- Przyznaj, że brakowało ci moich tkliwych tekstów.

- Raczej tandetnych – poprawił go, ale rumieniec na jego twarzy mówił zupełnie co innego, dlatego śmiech Namjoona jedynie się pogłębił.

Gdy nareszcie stanęli na chodniku przed budynkiem sądu i odetchnęli świeżym powietrzem, wokół ich nie było już żywego ducha. Jeongguk wraz ze swoim adwokatem dawno zdążył odjechać, a co za tym idzie rozszedł się także tłum gapiów i reporterów.

✓ Dowód twojej niewinności - TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz