Witaj Konoho

136 12 8
                                    

Dobra już wszystko zrobione. Jestem już w okolicach Konohy i mam pewną myśl od jakiegoś tygodnia, mianowicie Sasuke bym odwiedziła, bo jakoś wątpie byśmy się mieli zobaczyć, a nie korzystne jest zabjianie mnie. No chyba ż Tsunade postanowi inaczej i posłuchać się starszyzny. Ale nie wierzę by była taka głupia by aż tak się ich słuchać. Chyba wejdę se i pozostaje nadzieja ze mnie nie zauważą. Nadzieja? Ja i nadzieja? Dobre sobie. Od kiedy ja myślę o czymś takim jak nadzieja? Czemu mam wątpliwości? To mi się nie podoba. Od kiedy jestem tu i mam Sasuke nie miałam żadnej nadziej ogólnej. Jedynie pewność. A teraz co? Wątpienie, strach, obawa. Dobra lecę, bo noc mnie zastanie. W sumie dobrze. Będzie łatwiej się przedostać. Ale jak? Jeszcze nie wiem. Ale coś wymyśle na spontanie. Weszłam do Konohy i odrazu zwróciłam uwagę na straż która spała znowu. No nic. Dobra gdzie jesteś. Gdzie? Gdzie?

-Shi pomożesz?
~Nie ma go tutaj.
-To gdzie?
~Daleko. Kojarzysz może nazwę Zakład karny?
-Coś mi się obiło o uszy, a co?
~No to tam masz go.
-Cholera no! A już się cieszyłam. Pierdziele idę się oddać już. Nie mam nic do roboty. Chyba.
~Itachi?
-Nic od niego nie dostałam.
~Idź się spytać. Cholera wie ile będziesz siedzieć i czy wogóle będziesz.
-Śmiem wątpić by była ona taką głupia. Może to nie głupi pomysł by iść do niego. Ale potem co? Mogą mnie tam znaleść i uznać wyjaszka za współprace z wrogiem.
~Później będziesz o tym myśleć. Leć do niego. Dobranoc.
-Drugi Kurama. Dobranoc.

Teraz gdzie go znajdę? Najprędzej chyba w domu na terenie ich klanu. Dobra lecimy. Skakałam po dachach rozglądając się. Mało się zmieniło. Nie mam czemu się dziwić. Nie było mnie prawie miesiąc. Jak by nie było mnie może z pół roku była by większą różnica. Itachi weź wyjdź do mnie co? Spojrzałam w niebo. No kruk piękny. A oczko jeszcze piękniejsze. Dobra stanę tu. Przyjdzie zapewne do mnie. Usiadłam na jednym z dachów i czekałam. Zapewne trafę do więzienia. Którego to nie wiem, ale zapewne Konohy. Ile będę siedzieć? Cholera wie. Na pewno dłużej niż Sasek. Mam zaraz 17 i co? I gówno. Zabjiałam ludzi, torturowałam, może i pomogłam w wojnie, ale co z tego? To jest szczerze naprawdę nic w porównaniu co zrobiło Sasuke i Naruto. To oni uratowali świat. Ja nie. Jedynie to mogłam im dać chakre jak by coś się stało. Co jeszcze mogłam zrobić? Oczywiście oddać się wtedy, ale nie. Mam swoje sprawy które muszę załatwić czy się im to podoba czy nie. Niech nawet nie myśli że jej powiem co. Nagle poczułam coś ostrego przy szyj.

-Co ty tu robisz? Miałaś jutro przyjść.
-Ciebie też miło widzieć Itachi. Co tu robię? Na chwilę obecną siedzę. Witaj Kakashi.- coś mrukną mi w odpowiedzi.-Itachi jaka jest twoja decyzja? Dobrze wiesz, że nie wiemy na jak długo będę siedzieć więc? I zabierz to od mojej szyj. Przyszłam w pokojowych zamiarach.
-Możliwe.-odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam w oczy. Sharingan.-Jestem na ciągłej obserwacji dlatego tak się zachowuje.
-Rozumie. Genjutsu?
-Yhy. Jak tam u ciebie Kakashi?
-Dobrze. Idziesz dziś?
-Jak dostanę odpowiedź od Itachiego. A czasu mamy nie wiele. Szczerze to ten proces nie trwa długo, ale nie chce ŻADNYCH świadków.
-To chyba będzie nie wykonalne- powiedział Kakashi.
-Wątpię w moje możliwości?
-Aktualnie gdzie jesteś na terenie wioski, Itachi jest obserwowany, w każdej chwili mogą interweniować? Trochę.-żeby wątpie w swoją było uczennice? Załamuhesz mnie Kakashi.
-Oni są już nie przytomni od kilku sekund. Itachi szybka decyzja.-widzialam zawachanie w jego oczach. Oddaliłam ostrze od mojej szyj po czym przytuliłam go. -Nie ważne co wybierzesz nie będę negować twojej decyzji.
-Zastaje.
-Cieszę się. Weź mnie przytul.-zrobił to.-Dziękuje. Choć po za mury. Zrobiłam w razie czego już wszytko. Będzie to trwało jakąś minutę.-już miałam iść, ale zatrzymała mnie ręką Kakashiego.
-Idę z wami.
-Nie możesz. Nie każ mi wykorzystywać siły, bo nie mam na to ochoty. Daj nam iść. Nie idź za mani.
-Masz wrócić tu razem z nim.
-Się wie. Choć.-złapałam Itachiego za ręke po czym oplowły nas rośliny. Po chwili byliśmy w lesie obok dobrze znanego nam pentagramu.-Daj trochę krwi na pentagram.- rozciąga dłoń nad pentagramem i kilka kropel skapło na niego. Zrobiłam to samo. -Wejdź do środka. Dobra więc zaczynamy.
-Będzie boleć?
-Nie.-tworzyłam każdą pieczęć powoli, by się nie pomylić. No tutaj mogę przeplacić życiem albo chakrą.- Technika shinigami: wskrzeszenie całkowite!- pentagram zaświecił. Po chwili było już po wszystkim.
-Jak się czujesz śmieżko?
-O dziwo dobrze. Ale nie na długo więc choćmy, bo zaraz obudzą się twoi fani. Haha.
-Dobra dobra. A ty co masz zamiar robić?
-No oddać się w ręce Konohy.- ruszyliśmy. Słońce zaczęło wychodzić. Stanelam i na nie popatrzyłam.- Piękne. I pomyśleć że widzę je ostatni raz.- stałam jeszcze chwilę wpatrując się w krajobraz.-Żegnaj wolności.-ruszyłam w dalszą drogę. Kakashi stał przy bramie. Gdy do niego doszliśmy wystawiłam w jego stronę ręce. Od razu założył mi pieczęć. Odwróciłam się do Itachiego i się uśmiechnełam lekko. Również to zrobił.-Do zobaczenia za pare lat.-kiwną mi glową w odpowiedzi.-Choćmy Kakashi.-ruszyliśmy przez wioskę. Nie odzywaliśmy się. Ta cisza nie była krępującą. Jak założył mi pieczęć byłam dla niego wieźniem mimo wszystko. Jak by to było jak bym została w wiosce? Nie wiem. Może teraz bym nie szła siedzieć. No nic każdy popełnia błędy. Nie jestem idealna. Nikt nie jest. W snach możemy być idealni jedynie.

-Wejść.- już? Nie za szybko się tu dostaliśmy? Mniejsza. Weszliśmy.-Ooo.
-Witaj. Dotrzymałam jak widzisz obietnicy. Rób co uważasz za słuszne. Możesz mnie zabić, ale licz się z konsekwencjiami.
-Mam tego świadomość. Nie zabije cie. Nie miałam zamiaru cię zabić. To było by nie korzystne dla nas. Powiedz masz swoją opaske ninja?
-Yhy.
-Daj ją.- wyjęłam zwój i kunaia z kabury, otworzyłam. Naciełam palec i przejechałam nim według wzoju. W sumie pokazała się żądana przez blondynkę rzecz. Rzuciłam jej go, a zwojm schowałam.- Czemu się w połowie przwcięta?
-Nie zdradziłam do końca Konohy. Wiedziałam że tu wrócę. Nie miałam nigdy w planach jej atakować.
-Rozumie. Co do kary Sasuke wziął jej część i zamiast 2 lata siedzieć w więzieniu będziesz rok, po tem będziesz pod pieczecią w terenie wioski i zawieszona w karierze ninja przez kolejny rok. W sumie do 17 roku życia więzienie, a od 17 do 18 pieczęć.
-A co jeśli się nie zgodzę i powiem że chce odbyć normalnie dwa lata?
-Nie masz wyboru tak już zostało postanowione.- nie podoba mi się to. Sasuke wie że normalnie mogła bym dwa lata powiedzieć.
-Chce go zobaczyć.
-Bo?
-Wątpię byście pozwolili nam bym w jednym więzieniu. Nie uwierzę że jesteś taka głupia.
-Jesteś w jakiej jesteś sytuacji, i jeszcze czegoś ode mnie żądasz?
-Nie żądam tylko proszę o spotkanie z nim. Ta pieczęć nie jest trudna do zdjęcia. W każdej chwili mogę ją zdjąć. Ty na chwilę obecną jesteś w niekorzystnej sytuacji. Chakry mam tyle co Sasuke czy Naruto. W każdej chwili mogę uciec i iść do niego sama. Ninja Konohy po za Naruto nie są mi równi. Więc?
-Tch. Zgoda.

======================================
Hejo! Mam wene więc pisze. Nie długo koniec, tak z 4 lub 5 rozdziałów i koniec książki. Decydować co ma być następne proszę🙏

-Shingeki no Kyojin

-Kuroko no basket

-Boku no Hero Academia

-Owari no Seraph

No chyba że macie chcecie coś innego to pisać. Zobaczymy czy znam. Bayo!

Życie | Sasuke x Oc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz